Nie wiedzieć dlaczego przebudziłam się dziś po 3 nad ranem. Nie pamiętam, co mi się śniło, ale pamiętam, o czym myślałam, kiedy znowu próbowałam zasnąć. Przypomniały się w jakiś sposób te zimowe ranki miedzy 5 a 6 godziną rano, kiedy jechałam autobusem z Golders Green na Piccadilly. Ulice były wyludnione, mały ruch, dlatego o tej porze to mógł być sensowny sposób transportu. Zwykle siadałam na piętrze, z przodu autobusu, gdzie był doskonały widok. Jechałam przez około godzinę do pracy. Sama najczęściej na piętrze, w prawie pustym autobusie. Wokół panował półmrok (zimą rzadko kiedy robiło się na 100% jasno)a ja byłam zmęczona i jednocześnie zbyt przytomna by zasnąć. Tak samo czułam się przez dłuższą chwilę dzisiaj około 3 ej. I przypomniał mi się to specyficzne ostre uczucie w żołądku po pierwszym kubku mocnej kawy. Nie wiem skąd to wspomnienie tak dokładnie. Nie żeby kiedyś było lepiej. Jeśli kiedyś było lepiej, to tylko dlatego że byłam młodsza, bardziej mi się chciało żyć, wierzyć, że jeszcze wszystko będzie dobrze. Teraz bardziej myślę: żeby tylko nie było gorzej, bo zawsze może być. No ale nie o tym. O autobusie, o spoglądaniu z okna na prawie puste ulice, o uczuciu znużenia i jednocześnie wyraźnego odczucia przebudzania. I o smaku kawy nadczo. A teraz przypomniało mi się carmel macchiato z bitą śmietaną i sosem karmelowym na szczycie. Takie słodkie i niezdrowe:)
Te niespodziewane wspomnienia przychodzą, myślę, żeby otulić, kiedy otulenia nagle trzeba:)
Inne tematy w dziale Rozmaitości