Od dawna nie jestem dzieckiem, a popłakałam się dzisiaj jak dziecko. Krótka informacja w wiadomościach. O człowieku, który umarł z głodu i wycieńczenia. Sąsiedzi opowiadali, jak wyglądał, kiedy zabierali go do szpitala. Miał 76 lat, mieszkał z córką i zięciem. Brali jego rentę i mieli się nim opiekować. Mieli. Chciał iść do domu starców, ale nie doczekał. Ktoś powiezial, że oni, ta rodzina bawili się, pili piwko, a on za ścianą cierpiał powyginany z bólu. Jak może być dobrze w kraju, gdzie jest przyzwolenie społeczne na takie bestialstwo? Jak to się dzieje, ze wokół tyle tolerancji na okrucieństwo wobec istot słabszych? Zwierząt, dzieci, ludzi starszych, chorych? Kiedy mój ojciec leżał w szpitalu na zapalenie płuc kilka miesięcy temu, chodziłam do szpitala czasami nawet 3 razy dziennie by go karmić. Pielęgniarki nie chciały. Stawiały jedzenie obok łóżka i odchodziły. Jeśli nie przyszłam go nakarmić, nie jadł. Mimo, że moja siostra jest tez pielęgniarką w tym właśnie szpitalu, tylko na innym oddziale. To mały szpital, wszyscy się tam znają. 6 lat temu w tym szpitalu umarła moja mama. Nie wiem czy ja ktoś karmił, nie mieszkałam wtedy w Polsce. Kiedy przyszłam ja kiedyś odwiedzić, to jej w pierwszej chwili nie poznałam. Była tak chuda.
I co się dziwić, że ludzie głosują jak głosują.
Inne tematy w dziale Rozmaitości