Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska
3768
BLOG

Consolamentum: Herbert i behemoty. Poezja radziecka

Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska Kultura Obserwuj notkę 316

Latem na dworcu PKP w Katowicach, w wyprzedawanym antykwariacie, znalazłem wydaną na szarym, szorstkim papierze, oprawioną w czerwoną, twardą okładkę książkę zupełnie już niedzisiejszą: „Antologia poezji radzieckiej. Wiersze stu narodów”, Państwowy Instytut Wydawniczy. Trafiłem akurat na tom drugi. Z wytłoczonej ceny dowiedziałem się, że dwa tomy kosztowały w 1979 roku 130 złotych. Miałem wtedy dwa latka, więc nie bardzo orientuję się w przeliczniku.

Przyznam, że kupiłem ją trochę dla hecy (za chyba 8 zł). Spodziewałem się raczej przedniej zabawy nad tomikiem produkcyjniaków, niż solidnej dawki poezji. Oczekiwałem radosnych wierszyków o Kraju Rad, itd. Jest ich nadspodziewanie mało. Za to odkryłem sporo rzeczy świetnych, dobrych, frapujących. Część z nich chciałbym tutaj Wam przedstawić. Ponadto, cały tomik i te utwory opowiadają o nieistniejącym już świecie, mają zatem wagę dokumentu. Są dla nas w większości anonimowe, ich twórcy to w większości nieżyjący już pewnie ludzie, na których ślad raptem, nieoczekiwanie, natrafiłem. Czytanie tych wierszy jest zatem trochę jak praca archeologia, grzebanie w ziemi niepamięci i historii.

Autorami przekładów są, m.in. Zbigniew Herbert, Jarosław Iwaszkiewicz, Władysław Broniewski, Stanisław Jerzy Lec, Anna Kamieńska, Anatol Stern, Adam Pomorski, Artur Międzyrzecki.

*

Oto pierwszy z wierszy „Siedemset lat”, autorstwa gruzińskiego poety Grigoła Abaszydze (ur. 1913 r.),  w przekładzie Herberta. Jak podaje tłumacz: „W XIII wieku Mongołowie, którzy władali Gruzją, wykryli spisek książąt gruzińskich i wzięli ich na tortury: nagich wysmarowali miodem i pod palącym słońcem rzucili na pożarcie owadom”.

 

Otaczał mnie jeszcze mrok chaosu siny,

Kiedy nad wami w słońcu roiły się pszczoły.

Siedem wieków spóźniony, nikt nie zetrze tej winy,

Że w spisku przeciw wrogom z wami być nie mogłem.

 

A jednak byłem, byłem, przez zmowę stuleci,

I niewidzialnym ogniem płonąłem między wami,

Przysięgi wszystkich starców, nienarodzonych i dzieci

Do was idą, rycerze, ze skutymi rękami.

 

Z jaką dumą szlachetną i pogardą wyniosłą

Na tym stosie bez ognia spalało się życie.

Wasz obraz fale czasu na mój brzeg doniosły -

Że nie zdążyłem do was, czy mi wybaczycie?

 

Tym, którzy ojczyźnie wierni, a wierni do końca,

Czas nie cieniem dławiącym, lecz im czoła rozjaśni,

I pryśnie siedem wieków, kiedy w blasku słońca

Przybiegnę do was nagi, gotowy do kaźni.

 

Żem imię wasze wzywał i głos mój nasilał,

Że kłamstwo ani zdrada mojej duszy nie plami,

Mówię wam, bracia moi, siedem wieków to chwila.

Przychodzę oto. Zdążę umrzeć razem z wami.

 

Grigoł Abaszydze, utwór bez tytułu, w tłumaczeniu Aleksandra Maliszewskiego:

 

Gdy zasłonią ci oczy - odepchnij ich ręce,

bo widzieć świat możemy tylko raz -

Drzewa, zachody, uśmiechy dziewczęce -

Gdy zasłonią ci oczy - odepchnij ich ręce,

 

Wypełnij wobec świata dług choćby i w męce -

I patrz do łez, i zobacz jak najwięcej -

Gdy zasłonią ci oczy - odepchnij ich ręce,

Bo widzieć świat możemy tylko raz.

 

I jeszcze Abaszydze, w tłumaczeniu Herberta: „Nie zdejmując zbroi”:

 

Jarzmem mongolskim rozwścieczony

I tym, że Persom haracz składał ,

Gruzin za stołem w zbroi siadał,

W kolczudze do snu się układał.

 

Na ciele blizny niezliczone,

O łaskę wrogów on nie prosił,

Zbyt dumny, aby bić pokłony.

Gdy wojnę kończył – pałac wznosił.

 

Już wróg po bitwie rozgromiony,

Więc w noc do domu jechał konno,

Rozglądał się na wszystkie strony,

Czy stal nie błyśnie wiarołomna.

 

W alei róż, wśród tamaryszków,

Pośród przyjaciół, w radzie starców –

Najlepszy jego towarzyszem

Był szybki miecz i szybka tarcza.

 

Wielu zmieniło język, wiarę

I poszło tam, gdzie złoto skrzy się –

On, który cierpiał ponad miarę,

Pieśń pisze teraz o tygrysie.

 

Jarzmem mongolskim rozwścieczony

I tym, że Persom haracz składał,

Gruzin za stołem w zbroi siadał,

W kolczudze do snu się układał.

 

Powyższy wiersz, czy raczej jego bardzo czytelna, niepodległościowa wymowa, którą w tamtym czasie można było czytać nie tylko przez pryzmat gruziński, lecz i polski, najwyraźniej umknął czujności cenzora.

*

Rosyjski poeta Włodzimierz Cybin (ur. 1932 r.), wiersz „Ikona” (tłum. Jerzy Litwiniuk). Obrazoburczy, rewolucyjny, ma w sobie atmosferę raskołu, buntów chłopskich, przypomina mi o powieści Sawinkowa „Koń wrony” i chrześcijański anarchizm rosyjski rodzący się w myśli pierwszych słowianofilów.  

 

Ciepłem rogoży, baranicą,

nawozem tchnie lepianka krzywa.

Z kąta ikony płaskie lico

spojrzeniem srogim cię przeszywa.

 

Spoczywa ręka

utrudzona

z chłopskich mozołów i zabiegów,

i bary, ciężkie jak bierwiona,

zgięte od grzechu śmiertelnego.

 

Kiedyś,

zgniewany na potęgę,

zmarszczywszy czoło nad brwi strzechą,

za model dziad mój wziął włóczęgę

i wymalował

na złość klechom.

 

I oto pod łagodnym złotem,

w które ikony się ubiera,

błysły zbójeckim kling migotem

ponure oczy starowiera.

 

A gdy męczyła dzieci odra,

baby od dziatkowego domu

w pieluszkach niosły je przed obraz,

żeby im chłopski bóg dopomógł.

 

Bóg siedział pokrzywiony, suchy,

w więzieniu batogami bity

i ciążył na nim

jak łańcuchy

strój liturgiczny złotolity.

 

I z lekka oczy mrużąc kare

ostrzegał, w grzechu pogrążony,

że ześle na bogaczy - karę,

że kurem błyśnie im czerwonym!

 *

Michaił Gołodny (1903-1949), Rosjanin, „Ballada o dezerterze”. Przemawia do wyobraźni prostotą, scenę można odmalować sobie w wyobraźni.

 

Czapka barankowa,

Szynel przy niej szary,

Zamieć śnieżna dmie

Przez mroźne obszary.

 

Siadło dwóch nad szklanką

Gorącej herbaty.

Ten rudy jak ogień,

A tamten szczerbaty.

 

Rzekł szczerbaty: „Czniam

Na ten świat z wysoka

ja, wolny dezerter,

ja, Kudiel Osoka!

 

Dom i młyn mam we wsi,

nie słyszę o biedzie!

Brat mi gospodarzy.

Nieźle nam się wiedzie.

 

A ty, coś za jeden?

Powiedz mi, niech wiem,

czego tak wydziwiasz,

swoim ryżym łbem?”

 

Odrzekł rudy: „Czniać

już przestaniesz wkrótce,

bo ja u czerwonych

jestem za dowódcę.

 

Jak ja, Tiornik, wpadłem

do twej wsi z oddziałem,

brata twego w pętli

u białych ujrzałem.

 

Nie napalisz w łaźni,

i nie legniesz z żoną,

tylko w śniegu utkniesz

głową przestrzeloną.

 

Teraz wstań Osoka,

i przede mną idź.

Muszę z ciebie krwią

Czarną hańbę zmyć.”

 

Zamieć śnieżna dmie

przez mroźne obszary.

Czapka barankowa,

Szynel przy niej szary.

*

Wśród wierszy wiele jest o wojnach,  szczególnie drugiej wojnie światowej (nic dziwnego, biorąc pod uwagę czas wydania tomiku), o problemach i trudach życia, stalinizmie, wiele poświęconych jest wsi (widać wtedy jeszcze mocno obecnej w kulturze oficjalnej, interesujące, jak jest teraz). Ze względu na możliwą do przyjęcia przez Czytelników objętość notki zaproponuję dwa utwory.

Wiersz „Notatka łotewska” Andrzeja Wozniesieńskiego, Rosjanina (ur. 1933 r.) nie jest może wybitny, niemniej – jako dokument, przejmujący dokument – warto go przytoczyć.

 

Z narzeczonymi żegnają się chłopcy.

W obcy kraj uchodzą po nocy,

gdzieś na zachód biegną trzej szaleni.

Ktoś ich wydał. Będą osądzeni.

Rok 1941. Zimny wiatr.

„Proszę wstać, sąd idzie”. Dziesięć lat.

 

„Najmilszy, kiedy znów będziemy razem?!

Cztery tysiące dni ciąży głazem,

cztery tysiące zapadłych ciemności

w nieprzerwanej mej samotności,

dziesięć lat kończą już dzieci znajome,

przeszła wojna i nie wracasz do mnie,

cztery tysiące gwiazd zgasło na niebie,

odkąd, miły, zabrali mi ciebie,

czyś żywy i zdrów, tam gdzie przebywasz?

kochająca na wszystko się porywa –

w lęku o nas to ja, twoja miła,

to ja wydać cię postanowiłam,

powracają czasem katorżnicy,

nie wraca nikt nigdy – z zagranicy…”

 

On ją bije, od rana pijany.

Dudnią szczudła ciskane o ściany.

 

O, ten krzyk siwowłosej, to wołanie:

„Mój jedyny! Kochanie! Kochanie!”  

(tłum. Artur Międzyrzecki).

 *

Wiersz Liny Kostenko (ur. 1930), Ukrainki, ,,Łehłycz” urzeka klimatem. Ma w sobie zarówno coś zabawnego, jak nostalgię. Jest najlepszym świadectwem, jak utraciliśmy pewne słowa i świat który mocniej wiązał nas z przyrodą. A poza tym frapują mnie te „behemoty”…

 

Dlaczegoś pamiętam, że rzeczka nazywała się Łehłycz…

Jak sto behemocich grzbietów leżały w niej kamienie.

A ten długi, na stodole, zwał się bociek-łełeczycz.

A to pachnące – lubieszczyk, kanuper i kminek.

Dlaczegoś pamiętam – w nocy ryczały behemoty.

Wychodziły z rzeczki i dlaczegoś ryk roznosiły dokoła,

i gruszki spadały, i zwały się bergamoty.

Woły coś żuły i zwały się woły.

Dlaczegoś behemoty co lato wypijały rzeczkę ilastą

i ciężko rudymi nozdrzami wypryskiwały ślinę.

Dlaczegoś pamiętam, jak płynął pomiędzy kamieniami jastrząb,

Zabity jastrząb dlaczegoś pomiędzy kamieniami płynął…

*

W kilkusetstronicowym tomie jest też kilka strof poświęconych Polakom. Przytoczę na koniec króciutką formę. Jej autorem jest Micha Kwliwidze (ur. 1925), Gruzin, utwór jest częścią „Małych poematów prozą”. Tłumaczenie Zbigniewa Herberta:

Polska

Na drewnianym obelisku nazwisko i data. „W czasie wojny byłem porucznikiem w jego pułku” – powiedział mój towarzysz podróży, Polak o siwych włosach, i zamilkł.

Potem wyprężył się, trzasnął obcasami, zasalutował i powiedział „Czy mogę odmeldować się, panie pułkowniku?” – a mnie się zdawało, że on wypowiedział te słowa po gruzińsku.

 *

Gdybym nie kupił tego tomu, pewnie trafiłby na makulaturę czy inny śmietnik historii. Szczerze się cieszę, że tak się nie stało.

 

Consolamentum

"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...) "На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...) "Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (316)

Inne tematy w dziale Kultura