Prezes Zarządu Prezes Zarządu
376
BLOG

Lokalnych mediów czar...

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Mam na myśli gazety i czasopisma, które istniały do roku 1981, czyli do 31 grudnia 1981 roku. W tym dniu zostało zawieszonych wiele redakcji czasopism oraz gazet. Potem - stopniowo je "odwieszano" na wniosek elementu społecznego, a sama redakcja nie naraziła się pod względem politycznym strukturom władzy państwowej (czytaj - redakcja nie podpadła gremiom Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej).

W moim domu od zawsze była obecna prasa codzienna. Były to dwie gazety - Słowo Polskie -

image

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/77/Slowo_Polskie_3-IX-1980.jpg


Ten dziennik ukazywał się od roku 1945 i po zakończeniu II wojny światowej kontynuował tradycje lwowskiej gazety Pionier we Wrocławiu, gdzie przesiedlono Polaków od zawsze mieszkających na terenie ziemi Lwowskiej...

Słowo Polskie było gazetą codzienną a w sobotę miało nakład podwójny, ponieważ w niedzielę nie drukowano żadnych gazet.


Drugą gazetą obecną w moim domu była gazeta Robotnicza, a właściwie cotygodniowy magazyn ukazujący się w sobotę. To również była interesująca gazeta codzienna a jej sobotnio-niedzielne wydanie posiadało bardzo dużą ilość interesujących informacji.


image

Wydanie codzienne - https://dz-ow.pl/rep/news/2/1/3/40_lat_temu_1.jpg


image

Logo magazynu tygodniowego wydawanego w soboty - https://polska-org.pl/foto/4869/Relacje_prasowe_4869728.jpg


Ponieważ od urodzenia jestem wrocławianinem, te gazety towarzyszyły mi każdego dnia przez wiele lat. Dopiero w połowie lat 70. XX w. pojawiła się konkurująca redakcja - tym razem popołudniówki - Wieczór Wrocławia -


image

https://img.siepomaga.pl/uploads/attached_image/photo/240443/content_f8b7557f-d9fc-4f56-b489-bc4dd309d8e9.jpg


Wieczór Wrocławia był wrocławskim patentem na lokalną prasę. Z założenia dostarczano go do wrocławskich kiosków około godziny 13, by osoby wychodzące z pracy do domu mogły zaopatrzyć się w popołudniową lekturę. A jego nazwa wywodzi się z witającego podróżnych neonu zawsze widocznego z okien pociągu tuż przed Dworcem Głównym -

image

https://polska-org.pl/foto/349/Neon_Dobry_wieczor_we_Wroclawiu_Wroclaw_349478.jpg


Te wszystkie gazety codzienne rozchodziły się każdego dnia. Kupowano nie jeden tytuł - ale - rano i Słowo Polskie i Gazetę Robotniczą, a w drodze po pracy do domu - nie raz trzeba było czekać w długiej kolejce przed kioskiem, by zapewnić sobie lekturę Wieczoru Wrocławia.

Co interesującego było w tej prasie ?

Myślę, że tu pracowali ciekawi dziennikarze. Byli to ludzie z pasją i umiejętnością pisania. Byli na etacie redakcji i mieli czas na bardzo staranne przygotowanie swoich tekstów. Mimo, że niemal każda rodzina codziennie zaopatrywała się w te wszystkie tytuły - każdy z nich zawierał inne treści. Owszem, niektóre wydarzenia były opisywane we wszystkich gazetach tego samego dnia, ale to były RÓŻNE artykuły, różne spojrzenia a często także i różne oceny tego samego problemu...

Lekturę prasy codziennej uzupełniały czasopisma - te z reguły miały już charakter wydania obejmującego cały kraj. I tematyka poruszana w nich także była już bardziej ogólna.

W tym miejscu warto przypomnieć specjalne wydania dla dzieci i młodzieży, wydania dla osób zainteresowanych różnymi zagadnieniami specjalistycznymi a także czasopisma na bardzo wysokim poziomie prasy branżowej.

Dla dzieci najmłodszych były dwa wydawnictwa - Miś - dla najmłodszych oraz Świerszczyk - adresowany już dla młodzieży rozpoczynającej edukację szkolną.

image

Tygodnik Miś, dostępny w każdą niedzielę, adresowany dla dzieci najmłodszych. Tu jest akurat okładka z 1968 roku z Dobranocką "Jacek i Agatka" - https://bufetprl.files.wordpress.com/2012/10/mis-okl1m.jpg


image

Świerszczyk - tygodnik (aktualnie jako miesięcznik) - jedno z najstarszych czasopism adresowanych dla dzieci w wieku szkolnym,

https://www.matczynefanaberie.pl/swierszczyk-ma-juz-75-lat/



Dla młodzież zorganizowanej wydawano miesięcznik "Na przełaj"

image

Czasopismo dla młodzieży zorganizowanej w zastępach harcerskich, https://i.pinimg.com/originals/14/80/70/148070dd609a94c37797da2097460141.jpg


Innym czasopismem dla młodzieży był Świat Młodych - bardzo interesujący tygodnik zawierający bardzo różnorodne wiadomości kształtujące postawę moralną młodego człowieka. To tutaj można było śledzić kolejne przygody Tytusa, Romka i A'Tomka kreślone wprawną ręką Papcia Chmiela...

image


https://ireland.apollo.olxcdn.com/v1/files/30xs5ccd7bxd3-PL/image;s=644x461


image

Chyba najbardziej wyczekiwana ostatnia strona Świata Młodych, https://i.imged.pl/swiat-mlodych-nr-43-z-1969-roku-z-tytusem-27995311.jpg


Swoje wydanie mieli również pasjonaci techniki:

image

Młody Technik zawierał przeróżne wiadomości dotyczące świata techniki. Tu przypomnę, że na jego stronach m. in. bardzo dokładnie opisano wszystkie komputery, które zaczęły pojawiać się na rynku..., https://i.imged.pl/mlody-technik-z-lat-80-89-32629356.jpg


Miesięcznik Morze był adresowany do osób zainteresowanych żeglugą i jej technikami -

image

https://i.pinimg.com/originals/95/53/9a/95539a4616489d340b386eb561fc1da2.jpg


Dla miłośników motoryzacji co tydzień wychodził "Motor"...


image

https://mklr.pl/uimages/services/motokiller/i18n/pl_PL/201311/1384369456_by_Norbi97.jpg?1384369456

To czasopismo miało dwie wersje - oficjalną, rozprowadzaną w kioskach RUCH oraz tę drugą - w postaci zwiększonego nakładu, ale dostępną już tylko w zaprzyjaźnionych kioskach. Dla czytelnika zainteresowanego motoryzacją było to obojętne. Ważne, że dostał swą ulubioną lekturę. Praktycznie drukowanie było ograniczane do zbyt małego nakładu wystarczającego dla wszystkich. Patent polegał na wydrukowaniu dodatkowych egzemplarzy na papierze "zaoszczędzonym" w drukarni - bo za komuny papier dla celów poligraficznych był produktem reglamentowanym bardzo dokładnie...


Dla środowisk bardzo specjalistycznych należały takie czasopisma, jak Radioamator i krótkofalowiec - miesięcznik, który był wydawany niemal z dwu-trzymiesięcznym opóźnieniem. To dzięki prenumeracie tego czasopisma (w zasadzie nie było dostępne w sprzedaży w kioskach RUCH) miałem zawsze aktualną wiedzę o sprzęcie multimedialnym produkowanym w Polsce. Tu zawsze znajdowała się pełna informacja o produktach polskich producentów radiowo-telewizyjnych, które wchodziły na rynek i bardzo często był to sprzęt w Polsce nieosiągalny. Wszystko było przekierowane za granicę i tam schodziło "jak ciepłe bułeczki"...


image

https://adumaru.pl/environment/cache/images/0_0_productGfx_1075939c455b3f79af0d66395ad482cb.jpg


image

https://static2.redcart.pl/templates/images/thumb/7148/1024/1024/pl/0/templates/images/products/7148/52d4da57862a29395d0471aee6a30a0a.jpeg


Również i zawody rolnicze miały swoje własne publikacje. Jedną z nich jest na przykład miesięcznik Pszczelarstwo - które także było rozprowadzane w prenumeracie.

image

https://thumbs.img-sprzedajemy.pl/1000x901c/47/ca/71/pszczelarstwo-miesiecznik-27-numerow-522559895.jpg


Nie są to wszystkie czasopisma, które kupowałem systematycznie przez okres dłuższy niż jeden rok lub prenumerowałem. Z różnych przyczyn zebrane przez lata egzemplarze musiały opuść półki i w zasadzie trafiły na makulaturę. Do dzisiaj zachowała się tylko ich niewielka część. W porównaniu do współcześnie wydawanych czasopism, są one na kiepskim papierze, często poszarzałe a i kolory nie były najlepszej jakości. Ale cechowała je wysoka jakość artykułów. Były dopracowane, uzupełniały wiedzę czytelnika i często pełniły rolę cennego poradnika. Zwłaszcza te o charakterze technicznym.


Gdy pod koniec lat 90. XX w. powierzono mi funkcję redaktora naczelnego pewnego lokalnego czasopisma, musiałem spojrzeć na prasę z innego punktu widzenia. Już nie z pozycji czytelnika zainteresowanego konkretnym tematem, ale organizatora wydawnictwa, który musi zapewnić lekturę dla szerokiego kręgu odbiorców.

W tym celu zrobiłem rekonesans w terenie, który był przypisany samorządowemu miesięcznikowi. W istniejących jeszcze wtedy kioskach RUCH poprosiłem sprzedawcę o dwa, trzy tytuły najczęściej kupowane w JEGO kiosku i tym sposobem zaopatrzyłem się w dość dużą kupkę czasopism z tego samego okresu. Niektóre tygodniki akurat powtórzyły się - ale ja nie wyszukiwałem lektury dla siebie, ale chciałem zebrać materiał do analizy statystycznej. Zainwestowałem znaczną wtedy kwotę około sto złotych i przystąpiłem do analizy zebranego materiału.

W stosunku do układu znanych mi czasopism, te z końcówki lat 90. XX w. były inne. O ile te wcześniejsze były adresowane do Czytelnika wielopokoleniowego o bogatym zakresie zainteresowań, te najnowsze były już raczej adresowane do wybranych grup wiekowych. W większości druk był mały, wiele krótkich artykułów i - raczej małe, nieestetycznie opracowane fotografie bez tematu. Ogólnie chaos.

Innym spostrzeżeniem było powtarzanie się wręcz całych artykułów w poszczególnych tytułach. Czasopismo wyższej jakości graficznej - czyli droższe w sprzedaży - jako pierwsze publikowało jakiś artykuł. I ten sam artykuł, ale z pewnym opóźnieniem - pojawiał się w podobnym czasopiśmie, o innym tytule i już w niższej cenie. To zjawisko potrafiło powtórzyć się dwa, trzy razy - czyli uboższy czytelnik otrzymywał dokładnie ten sam tekst z tym, że z pewnym opóźnieniem...  

Same artykuły także liczyły zaledwie po kilka akapitów. Różnice były w zasadzie w terminie publikacji tego samego tekstu - taki wniosek - im później - tym niższa cena...

No i spojrzałem jeszcze na zespół redakcyjny tworzący dany tytuł. Te - które pamiętałem - miały własne zespoły redaktorskie i przez długie okresy tego samego redaktora naczelnego. Te najnowsze - miały niemal taki sam skład redakcji mimo, że były to różne tytuły.

A osoba redaktora była tu także dziwna. Bo to samo nazwisko było niemal we wszystkich tytułach a w jednym z nich - widniało w miejscu redaktora naczelnego. Zauważyłem, że wyliczany zestaw nazwisk powtarzał się niemal we wszystkich tytułach i prawie każde nazwisko w którymś z nich widniało w miejscu redaktora naczelnego.

Być może ten cały prasowy rynek tworzyli wyłącznie redaktorzy naczelni z tym, że każdy z nich był redaktorem naczelnym SWOJEGO tytułu, a w pozostałych tytułach robił już za szeregowego dziennikarza - być może dlatego ten sam tekst wędrował z jednego tytułu do kolejnych - a winieta zapraszała - już nie każdego czytelnika, ale osoby o określonych preferencjach bądź w określonej grupie wiekowej... jakby z założenia - że nikt poza grupą adresatów tego czasopisma już nie dotknie...


Cóż, tak wyglądał rynek prasowy końcówki lat 90. XX w. - ogromnej masy tytułów adresowanych do poszczególnych grup wiekowych, ale tworzonych dokładnie przez ten sam skład personalny... i  we wszystkich tych czasopismach pojawiały się rotacyjnie te same treści... 

Od tego czasu minęło już prawie ćwierć wieku a młodzież - do której te tytuły były adresowane - doszła już do wieku, który można uznać za "poważny". Sądzę, że jako rodzice - nie pozwolą swym pociechom na poznawanie życia z prasy tego typu... Być może dlatego niemiecki wydawca prasy polskojęzycznej dał sobie spokój z tym ciężarem i starał się odzyskać środki zainwestowane w rynek prasy w Polsce.


Wnioski

Myślę, że ogromna rzesza doświadczonych dziennikarzy została wyłączona z branży z chwilą przejęcia polskiej prasy przez inwestora zza granicy. To JEGO kapitał zadecydował o połączeniu różnych tytułów w jeden (tak stało się z wrocławską prasą codzienną, którą zastąpił tylko jeden tytuł ale z patronatem niemieckim). Różnorodność prasy, którą znałem, została zastąpiona zespołem redakcyjnym utworzonym tylko po to, aby nie dopuścić do konkurencji ze strony polskich publicystów. Z braku możliwości publikowania dali sobie spokój z publicystyką i tylko nieliczni produkują się z miernym powodzeniem w mediach społecznościowych.

Uważam, że przejęcie rynku prasowego przez polskiego inwestora pozwoli na reorganizację rynku dziennikarskiego w Polsce. Nie upieram się, że wszystkie tytuły muszą wrócić. Być może uda się przywrócić uniwersalność tytułu - jeden tytuł, ale na wszystkie tematy i centralne na całe terytorium Polski. Z tej bazy powoli wykrystalizują tytuły specjalistyczne - także wydawane w skali całego kraju - bo tak wymaga rynek. Czasopismo musi sprzedawać się a tylko przy dużym wolumenie sprzedanych egzemplarzy można mówić o niskiej cenie numeru. 

Atrakcyjność tytułu, zainteresowanie potencjalnego czytelnika w skali masowej i odpowiednio niska cena są gwarantem zwrotu zainwestowanego kapitału. Tak działają wielkie korporacje w krajach zachodnich. bardzo duża oferta jakościowa i różnorodność produkcji zapewniają możliwość funkcjonowania już nie przedsiębiorstwa ale konsorcjum w długim okresie czasu.

Stabilność finansowa ogólnokrajowego wydawcy jest gwarancją uzyskania kredytu na rozruch inwestycji a powszechny zbyt produkcji gwarantuje rentowność i spłatę tego kredytu.

Nawet, gdyby inwestycja w wykupienie rynku prasowego od niemieckiego inwestora miała na celu zatrzymanie zalewu rynku prasą bez wartości - będzie to sukces. W tym momencie pojawia się szansa na zwiększenie popularności już funkcjonujących tytułów ale o niewielkim nakładzie rzędu tysiąca egzemplarzy na wydanie... Gdyby tak połączyć te mikroczasopisma i zrobić wielonakładowe wydanie - być może doszłoby do zwrotu kosztów nakładu... i o to chodzi !



nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura