Prezes Zarządu Prezes Zarządu
226
BLOG

Mój inwestor zagraniczny

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Polityka Obserwuj notkę 4

Lata 60. XX w.

W tamtym czasie gospodarka w Polsce podnosiła się z ruin po II wojnie światowej. W centrum miasta było jeszcze wiele wypalonych kamienic. Duże fragmenty dawnych dzielnic nadal pozostawały jako gruzowiska. Państwm rządziła partia z jedynym przywódcą tow. Wiesławem, czyli Władysławem Gomółką.

Każde państwowe święta - 1 oraz 9 maja [1], 22 lipca i 17 października - były uroczyście celebrowane a szczególnie długie pierwszomajowe przemówienie wygłaszał sam I sekretarz PZPR, Władysław Gomółka.

Gazety były różne, generalnie nikt nie sprzeciwiał się, ale żarty były nad wyraz kąśliwe z uwagi na permanentny brak wszystkiego - mięsa, kiełbasy, wędlin, samochodów, szczególnie dotkliwy był brak mieszkań. Trzeba pamiętać, że w życie powoli wdzierał się wyż demograficzny a mieszkanie "z teściową" było standardem.

Rok 1968

Właściwie nikt nic nie rozumiał. Chodziło o jakiegoś Dejmka, o jakiieś Duchy i spektakl teatralny. Chyba już jesienią wszyscy wyszli witać armię wracającą z Czechosłowacji. Niektórzy wspominali, że byli na granicy życia i śmierci. Sam - jako uczeń 5 klasy - brałem udział w powitaniu żołnierzy wracających czołgami jedną z głónych ulic miasta, Grabiszyńską. Czołgi zwartą kolumną wyjeżdżały z ulicy Klecińskiej (dzisiaj jest to wylot ulicy Klecińskiej na skrzyżowaniu z ulicą gen. Hallera i pojechały ulicą Grabiszyńską do centrum miasta.

Pamiętam późniejsze uwagi, że to był wielki błąd, ponieważ gąsienice czołgów bardzo zdewastowały nawierzchnię ulic na trasie tego przejazdu, ale tutaj chodziło o nadanie temu powrotowi rangi wielkiego wydarzenia.

Rok 1970

Chociaż prawie wszyscy mieli pracę (kobiety zamężne decydowały się pójść do pracy zawodowej dlatego, że ich mężowie przynosili wypłaty coraz mniejsze w stosunku do potrzeb rodziny. Niezadowolenie było coraz większe, bo liczba oddawanych mieszkań nie wystarczała na zaspokojenie potrzeb rodzin. Oczekiwania na własne M... przeciągały się w czasie. W grudniu były jakieś zamieszki, w wyniku któych doszło do zmiany na stanowisku I sekretacza Komitetu Centralnego PZPR. Nowym sekretarzem został Edward Gierek, a po jego poprzedniku zaginął wszelki ślad.

Lata 70. XX w.

Euforia z uwagi na zmianę polityki państwa była coraz mniejsza. Dygnitarze mieli się dobrze, bananowa młodzież czuła się świetnie. Wiele osób po założeniu rodziny pracowała dwukrotnie więcej niż dotychczas. Stawką było realne marzenie o własnym M... Polegało to na pracy w pracy, normalnie, zgodnie z wykształceniem. Po pracy pracownik udawał się na budowę i tam stosownie do sił i predyspozycji, albo był pomocnikiem i robił wszystko, co było potrzebne lub oddawał się pracy zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami murarza, cieśli czy stolarza - tym razem była to praca dodatkowa, praca bez wynagrodznia za nią, ale stawką było przyspieszenie oddania wymarzenia mieszkania dla rodziny.

Uroczystości pierwszomajowe także były jakieś żwawsze, a towarzysz Gierek mówił krótko i rzeczowo. Zakłady pracy goniły swoje plany, coraz częściej pojawiały się dowcipy na temat restrukturyzacji oraz legendy o trzech kopertach. Pracownicy zarabiali coraz więcej i więcej, coraz wiecej pojawiało się na ulicach nowych samochodów, a najbardziej poszukiwanymi stały się polskie duże fiaty 125p, jednak ich miejsce zajęły mniejsze fiaciki 126p, zwane też pieszczotliwie "maluchami".

Coraz więcej osób wyjeżdżało do pracy na dwuletnie kontrakty zagraniczne, a wycieczki zagraniczne przez Węgry do Turcji, stamtąd do ZSRR i na koniec trzeba było przemycić złoto zakupione w Rosji, aby wyprawa przyniosła sukces. Zaczęło poprawiać się wszystkim i w 1976 roku walnęło wszystko. Cukier zniknął z rynku...

Potem było już z górki. Dość szybko sprzeciwiono się władzy wspieranej tajnymi służbami - początkowe objawy niezadowolenia przerodziły się w zorganizowane protesty załóg. Głównie strajki podejmowali robotnicy. Cóż, mieli wiele do stracenia i nie mieli zrozumienia dla problemów natury politycznej. Pracowali ciężko i bardzo ciężko a płaca nie była najwyższa.

W sierpniu 1980 roku doszło do zatrzymania pracy w Stoczni Gdańskiej. Początkowo nikt nic na ten temat nie wiedział, ale osoby wędrujące służbowo po Polsce lub wracające z wczasów nad morzem przywoziły informacje o zmobilizowanych oddziałach prewencyjnych na wybrzeżu. Aż żyłka pękła i dowiedzieliśmy się z Dziennika Telewizyjnego o "nieuzasadnionych przerwach w pracy" w stoczni gdańskiej. Właściwie trzeba było być posłusznym, ale to wiązało się z wyrzuceniem na bruk pracowników zakładu objętego strajkiem. W tej sytuacji kolejne załogi rozpoczęły podejmowanie decyzji o proteście solidarnościowym. Aż pojawiła się informacja, że poza służby pilnujące porządku na terenie Stoczni przedostał się przewieziony motorówką... Wkrótce pojawiły się informacje o przedstawicielu stoczniowców uczestniczącym w rozmowach z członkami rządu. Miał dostać się do stoczni przez legendarny skok przez płot...

Lech Wałęsa, bo o nim jest mowa, stanął na czele strajkujacej załogi i to właśnie on w jej imieniu podpisał akt porozumienia z władzą i stoczniowcami, że zastrzeżenia załogi zostaną przyjęte bardzo poważnie i że rząd zobowiązuje się spełnić przedstawione mu 21 postulatów. Strajki solidarnosciowe ogarnęły całą Polskę, W większości protestowały załogi zakładów komunikacji miejskiej, ale w proteście uczestniczyła niemała grupa zwolenników nowych zmian. I tak powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność".

Wkrótce minęły pierwsze miesiące po zakończeniu tego protestu. NSZZ "Solidarność" stał się wzorem oddolnej organizacji NZS zrzeszającej studentów wszystkich uczelni. Powoli odradzała się społeczność wolna od zakłamania KOMUNY. Nie trwało to długo, bowiem już najbliższy Kongres Kultury Polskiej (11-13 XII 1981) około północy, z soboty na niedzielę został przerwany przez oddziały zarządzane przez WRON (nielegalną Wojskową Radę Ocalenia Narodowego) stojącą na czele państwa. Był to taki ówczesny "Komitet Obrony Demokracji" rzekpmo broniący jej przed poslkim społeczeńśtwem. Tak naprawdę WRON został uznany za nielegalny spisek zbrojny skierowany przeciwko polskiemu społeczeństwu, którego zadaniem było zapewnienie władzy elitom wytworzonym na bazie współpracy służb bezpieczeństwa Polski i ZSRR, bardziej był to układ poddańczy polskich polityków biuru politycznemu ZSRR.

W dniu 22 lipca 1982 nastąpiło zniesienie "stanu wojennego w Polsce. Zniszczenia dokonane w strukturach wolnościowych kraju były już tak wielkie, że stało się możliwe powołanie Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta Polski. Po nim, raczej w trybie już nieoficjalnych porozumień, prezydentem został legendarny przywódca sierpniowych strajków, Lech Wałęsa. Jego prezydentura wpisała się do historii szeregiem niezrozumiałych dla społeczeństwa decyzji skutkujących utrwaleniem kompradorskiej polityki lat 1990-2015, w myśl której skutecznie utrwalono dewastację gospodarczą państwa. Kilka milionów młodych Polaków wyemigrowało z kraju raczej na zawsze i po kilku latach kolejna fala emigracji połączyła dużą część rodzin podzielonych migracją zarobkową.

Lata 2005-2007 były krótkim okresem nadziei na odbudowę niezależnego państwa, które nie zostało uwieńczone sukcesem. Przyczyny były różne i dzisiaj, po ośmiu latach zarządzania państwem przez koalicję PO-PSL widać, że walka o przejęcie resztek majątku wspólnego polskiego społeczeństwa trwa nadal. Mają temu służyć różne zorganizowane stowarzyszenia sprzeciwiające się woli narodu do przywrócenia niezależności politycznej i suwerenności gospodarczej polskich rodzin. Na drodze tej wadzą relikty struktur służb bezpieczeństwa finansowanych przez państwo i zbierających materiał mający dowieść zasadności finansowania przez państwo. Służby te tak przyzwyczaiły swoich agentów do nicnierobienia i posiadania, że trzeba bardzo zdecydowanej polityki propaństwowej, by ujawnić osoby powiązane z pasożytniczym trybem życia przejadającym cały wypracowany przez społeczeństwo dochód narodowy i nie dajacy w zamian nic, co pozwoliłoby odbudować potencjał gospodarczy państwa.

Kim zatem jest ten inwestor zagraniczny ?

Cóż, od początku lat 90. XX w. trwa "poszukiwanie" inwestora strategicznego za granicą. To ktoś stale przebywajacy tam, gdzieś daleko, ma być zainteresowany wyłożeniem swojego kapitału po to, aby finansować nieudolny zarząd gospodarką państwową w Polsce, by dać utrzymanie rzekomym właścielom tego majątku nie biorąc w zamian nic... Niestety, tak nie jest. Ktoś, dla kogo ważne są pożytki inwestowania, nabywa polski potencjał produkcyjny, by go wygasić i wprowadzić na polski rynek swój własny produkt. A póki co, usiłuje odzyskać zainwestowany wkład kapitałowy.

A kto tego nie dostrzega, działa na własną zgubę, na zgubę swojej rodziny i na twardy los żebraka, któego już na nic nie stać.

Taka jest prawda o poszukiwaniu inwestora strategicznego...

 

[1]  http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/koniec-ii-wojny-swiatowej-dlaczego-dwie-daty-dnia-zwyciestwa,540287.html

nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka