Migracja zarobkowa... Z tym zjawiskiem spotkałem się jeszcze w latach 80. XX w., chociaż już w latach 70. wiedziałem o wyjazdach polskich rodzin do RFN. Oczywiscie, wiązało się to z wyższym uposażeniem tych, którzy wyjechali. Słyszałem z opowiadań starszych, kiedy relacjonowali takie wydarzenie.
Dzisiaj można z okazji różnych zgromadzeń naukowych widzieć wielu rodaków, którzy wyemigrowali z Polski z różnych przyczyn i osiągnęli tam bardzo wysokie stanowiska. Zresztą, nie mam wątpliwości patrząc na czytelników salon24 rozrzuconych po całej kuli ziemskiej... Także i mojego blogu.
Nie raz myślałem o wyjeździe, ale nie zrobiłem tego z różnych przyczyn. Najpierw trzeba byłoby zebrać się finansowo, aby tam, za granicą jakoś przeżyć do pierwszej pracy, do chwili otrzymania pierwszego wynagrodzenia. Często myślałem o krajach niemieckojęzycznych.
Nie bałem się, że mi się coś nie uda. Ale nie byłem nastawiony psychicznie na stały wyjazd z Polski. I nie raz widziałem zadowolonych rodaków, którzy tam... pracują. Zabiegają o różne sprawy, ale większość nie opanowała języka na tyle, by swobodnie wykonywać swój zawód. Jestem pewien, że gdybym odważył się TAM wyemigrować, na pewno wniósłbym jakąś cząstkę wiedzy i kultury...
Jednak inaczej wygląda to z perspektywy lat. Aby pracować zgodnie z wykształceniem, trzeba zdać egzamin z języka... Nie wiedziałem, w jaki sposób będę mógł tam egzystować się i uczyć zawodu jeszcze raz, tyle że w obcym języku. Tu mieliśmy język rosyjski - ale tam nie chciałbym jechać. No i niemiecki - ale program szkoły był taki, jaki był - czyli podstawy języka opanowałem, ale nie zdobyłwem wykształcenia w tym języku.
Kolejne bariery - to pozwolenie na ubieganie się o zatrudnienie. Są zawody objęte pewną tajemnicą zawodową. Owszem, nasz sprzęt stosowany w Polsce, przynajmiej jeszcze do niedawna, był produkowany przez takie firmy, jak Zeiss czy Wild... Polski PZO także był produkowany, ale był to sprzęt na licencji tamtych firm, optykę także chyba sprowadzano z NIemiec. Mimo takiej rekomendacji raczej trudno byłoby uzyskać zatrudnienie w branży jako cudzoziemiec, chyba że z kartą stałego pobytu.
Zastanawiam się, ile wnieśliśmy my - Polacy - w kulturę Zachodu. Przecież wiele pokoleń wyemigrowało - do USA, Kanady, do Wielkiej Brytanii, Francji czy NIemiec... Co my, jako Polacy wnieśliśmy tam ?
Spotkałem pracowników ważnych koncernów, głównie niemieckich, niewiele starszych ode mnie, którzy tu, w Polsce zdobywali wiedzę na polskich uczelniach i wyemigorali awansując tam nawet na stanowiska konstruktorów... Dzisiaj są już na emeryturach, bądź przed sobą mają ostatnie lata aktywności zawodowej.Całe swoje życie zawodowe oddali koncernom spoza Polski...
A co my mamy ? Gdy przeglądam archiwalne nagrania sięgające lat 50. i 60. XX wieku, gdy przypominam sobie wykonawców - których lubiłem, to cężko mi słuchać współczesnych śpiewaków, którzy dla nas, Polaków w Polsce, śpiewają po angielsku... Tych jeszcze z lat 80. XX w. można rozpoznać z głosu, tych teraz nijak. Wszyscy na jedno kopyto w ten sam sposób. Zniknęliśmy jako wybitne indywidualności.
Podobnie jest w wielu dziedzinach. Mieliśmy polskich pisarzy, dzisiaj księgarnie są zawalone tłumaczeniami twórców anglojęzycznych, którzy nigdy nie tworzyli w Polsce. Jeżeli patrzymy na architekturę otaczającą nas - to rzeczywiście było w Polsce wielu genialnych cudzoziemców, którzy tworzyli tutaj epokowe dzieła. Dowodem są świątynie z ich wystrojem, architekturą czy organami, to malarstwo i snycerka, to nawet i muzyka liturgiczna.
My też meliśmy sławnych kompozytorów i wirtuozów, ale jakoś jakbyśmy wstydzili się ich dorobku. Muzyka cuntry czy jazz są powszechnie wykonywane, ale nasze - ludowe style jakby zapadły się gdzieś pod ziemię...
Myślę, że nie nadaję się do życia na obczyźnie, bo zbyt wiele widzę naszego dorobku w kulturach innych nacji, widzę ogromny wpływ dawnych mistrzów na współczesną sztukę polską, ale jako naród - wstydzimy się być sobą i prezentować naszą kulturę tam, gdzie mogłaby również zdobywać powodzenie...
https://youtu.be/YzYHuCdhp38
Inne tematy w dziale Polityka