Wartość nieruchomości to taka kwota, która mówi o wielkości pieniędzy, których tak naprawdę nie ma...
Wiele mówi się o stabilności wartości nieruchomości w czasie. Wartość nowych obiektów liczona jest kosztach wzniesienia obiektu, wartość budynku w czasie zmienia się jednak nie tylko o wartośc amortyzacji, ale i o wartości dodatkowe, którymi są towarzyszące obiektowi inwestycje gminy.
W kosztach nieruchomości, przynajmniej w określeniu wartości budynku mieszkalnego, uzwzględnia się wartość gruntu przeznaczonego na budynek, wielkość tego budynku, koszty kredytów oraz wartość materiałów wbudowanych w obiekt.
I tu należy zastanowić się nad bardzo ważnym oprocentowaniem kredytu... Inwestor swoim staraniem pozyskuje grunt, finansuje projekt przyszłego osiedla i następnie występuje o zatwierdzenie projektu. Przy pozytywnej opinii wydziału architektury radni wyrażają zgodę na przeznaczenie teresnu zgodnie z wnioskiem inwestora i realizację zgłoszonego projektu. Z reguły mieszkańcy sąsiednich terenów nie mają nic do powiedzenia. Owszem, wnioski mogą a, ale jest to wszystko, co oni mogą...
Zaświadczenie o nabyciu gruntów i o projekcie zatwierdzonym do realizacji są dostatecznymi argumentami w ubieganiu się o kredyt na inwestycję, czyli na rozpoczęcie budowy. Tu nie trzeba od razu całej kwoty. Roboty ziemne mają wartość, wzniesienie fundamentów i ścian do poziomu parteru, ułożenie podłogi parteru i kolejne kondygnacje to sensowne zabezpieczenie środków pozyskiwanych z banku.
Mądry inwestor przystępuje do sprzedaży mieszkań. Pierwszym klientom oferuje ceny preferencyjne, kolejne nieszkania idą po wyższych cenach. Ważne, żeby schodziły wpłaty od przyszłych właścicieli poszczególnych lokali, dzięki czemu inwestor ma środki na bieżącą spłatę uzyskanych kredytów...
W mojej ocenie w tej procedurze nie ma ochrony interesu ostatecznego nabywcy mieszkania. Deweloper buduje, ale nie z własnych środków. Oznacza to obciążenie oprocentowaniem kredytu zagrożonego płatnościami za zwłokę w przypadku zaległości w terminach umownych...
A kiedy budynek zostanie już wykończony w stanie surowym, to i tak nie nadaje się do zamieszkania. Podłączenie mediów kosztuje, materiały wykończeniowe maja swoją cenę a robocizna przy pracach wykończeniowych także kosztuje niemało...
Nieco inaczej jest w przypadku budynków już istniejacych. Ich wartość ustala się przez porównanie z kosztami wzniesienia podobnego obiektu w chwili wyceny tego budynku. Jeżeli dopatruję się nieprawidłowości strategicznych przy obliczeniu kosztu wzniesienia budynku nowego, to dokłądnie ten sam błąd powoduje zawyżenie wartosci budynku już istniejącego... Bo oprocentowanie kredytu jest faktem, ale czy jest to koszt uzasadniony ?
Dlaczego inwestor pakuje przyszłego nabywcę w spiralę kredytową ?
Jeżeli przepisy p[rawa państwowego dopuszczają zawyżanie wartości w sposób sprzeczny z zasadami współżycia i racjonalnego gospodarowania, to w przypadku interesów obywateli państwo już nie jest takie gorliwe. Tworzy się płace minimalne dla pracowników i ustawy kominowe dla polityków. Wynagrodzenia polityków są nieadekwatne do wyników ich pracy. A społeczeństwo jest poddawane nieustannemu drążeniu kieszeni.
Zastanawiam się, czy właściwym rozwiązaniem wyceny wartości pracy nie powinno być porównanie wynagrodzeń we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Z jednej strony - przepisy UE dyskryminuja lokalnych producentów na rynku ich własnego kraju poprzez wprowadzenie międzynaoprodowych certyfikatów, przepisy UE zabraniaja ochrony lokalnego rynku pracy przed produktem tańszym, z czego korzystają producenci z krajów nie należących do UE, natomiast propozycja parlamentu europejskiego usiłująca wprowadzić jednakowe wynagrodzenie pracowników na terenie Unii Europejskiej napotyka protesty przedsiębiorców w tych krajach, gdzie wynagrodznie jest rażąco niskie w stosunku do średniej w UE.
W Polsce bardzo dużo osób otrzymuje wynagrodzenie na poziomie 2 tys. zł. co w przeliczeniu stanowi około 500 euro.
W UE wynagrodzenie 500 euro to wynagrodzenie osiagalne po tygodniu pracy i jeżeli miesiąc ma więcej, niż jeden tydzień, to tyle razy większe wynagrodzenie posiada osoba pracująca poza Polską.
Nie przekonują mnie żadne argumenty polskich przedsiębiorców na temat "konkurencyjności" na rynku europejskim, gdyby mieli obowiązek wypłaty wynagrodzenia dla pracowników według stawek obowiązujących w miejscu świadczenia ich usługi...
Co pozostawiam do rozważenia i wyciagania wniosków. Jeżeli pracownik zarabia mniej, niż mógłby wydać, to jest to zagrożenie obrotu wewnętrznego i poważne zagrożenie rodzimej gospodarki.
Nasuwa się pytanie, czy tak być musi.
Słońce Peru na pensji w Brukseli ma stawki europejskie, a blondyna z platynowym uśmiechem stwierdziła, że za sześć tysięcy pracuje tylko złodziej albo idiota... Ja poruszam problem około 30% społeczeństwa, które uzyskuje wynagrodzenie za pracę w wysokości nie przekraczające 2 tys. złotych miesięcznie...
Inne tematy w dziale Polityka