Google - zrzut z ekranu dn. 19. 11. 2018 r. ok. godz. 16:30
Google - zrzut z ekranu dn. 19. 11. 2018 r. ok. godz. 16:30
Bogdan Czajkowski Bogdan Czajkowski
3636
BLOG

"Dziennikarskie" hieny, czyli... "prezydent z zapałkami"! [Oraz oświadczenie.]

Bogdan Czajkowski Bogdan Czajkowski Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 78

Ponieważ oświadczenie jest obecnie najpilniejsze, a nie wszystkim Czytelnikom wystarczy cierpliwości, aby doczytać tekst do końca, więc zacznę od oświadczenia. Jednocześnie informuję, że - w dalszej kolejności - przedstawiłem opis zdziczenia polskich(?) mediów, a jest to stan, skłaniający do poważnej refleksji, do której staram się Państwa zachęcić. Bo wszyscy - bez względu na nasze poglądy oraz intencje - stajemy się ofiarami tego zdziczenia mediów, co przynosi coraz bardziej opłakane skutki! A dowodzą tego choćby tutejsze "komentarze"! Ponadto bardzo proszę poważnych komentatorów, aby zapoznali się - jeśli tego dotąd nie uczynili - z treścią mojego oświadczenia o zwrocie orderu. Bo zawarte w nim poważne zarzuty, adresowane do prezydenta - i zatajone przez mainstream (który "grzał" wyłącznie sprawę "orderów Niemczyckiego", będącą wyłącznie pretekstem zwrotu orderu) - odnoszą się do ostatecznego już zagrożenia bytu Polski. Poniżej link do mojego oświadczenia:

https://www.salon24.pl/u/bogdan-czajkowski/909152,protest-wobec-prezydenta-a-dudy-zwracam-swoj-order-odrodzenia-polski

[Zaś do "komentatorów", zamieszczających pod tekstem prymitywne ataki na mnie, apeluję o to - choćby - minimum przyzwoitości, aby powstrzymali się od takich bezrozumnych ataków. Bo skoro nie starczyło im cierpliwości (a może... rozumu?), aby przeczytać mój tekst - czego ewidentnie dowodzi "treść" tych ataków - to niechże przynajmniej nie "komentują", bo nie mają... czego.  Ale jestem - i zawsze byłem - otwarty na każdą krytykę; byleby ona była merytoryczna! I na taką krytykę będę odpowiadał.]


                                                                         OŚWIADCZENIE

Kategorycznie podtrzymuję wszystkie - bez wyjątku - oceny i zarzuty, zawarte w opublikowanym oświadczeniu (o zwrocie orderu) oraz twierdzę, że prezydent A. Duda bardzo szkodzi mojej Ojczyźnie! Więc nie żałuję mojego protestu, który - w tych okolicznościach - był niezbędny!

Ale przez całe życie starałem się być człowiekiem przyzwoitym i nadal zamierzam tak postępować. Jednocześnie nigdy nie było we mnie najmniejszej akceptacji dla zdziczenia obyczajów, z którym mamy do czynienia od tygodnia w mediach tzw. mainstreamu, w kontekście mojego protestu! Dlatego zawsze - na miarę swoich skromnych możliwości - zwalczałem przejawy takiego „barbarzyństwa”. A zachowując taką postawę - publicznie deklaruję, że jeśli Kancelaria Prezydenta zdecyduje się pozwać Wirtualną Polskę czy Rzeczpospolitą (lub jeszcze inne media) za nierzetelność dziennikarską – podjudzającą do prymitywnego obrażania także prezydenta - to wówczas może liczyć na mnie, jako świadka oskarżenia w sądzie. Ale na nic więcej!

Deklaruję powyższe, ponieważ moja niechęć do prezydenta – wynikająca z rozczarowania nim (tym bardziej, że głosowałem na niego!) - nie może już mieć żadnego znaczenia, gdy obserwuję pozamerytoryczne ataki na niego; tylko dlatego, że się go nienawidzi, bo nie jest… „nasz”! A dalece tu przekroczono granice przyzwoitości!

Poniżej przedstawiam przyczyny powyższego oświadczenia. Zaś pilną jego publikację uznałem za niezbędną!                                                                                         

                                                                                  *****
Ogłaszając swój protest, adresowany do prezydenta A. Dudy, nie miałem najmniejszych wątpliwości, co do jego losów w tzw. mainstreamie. I to po obu stronach zainscenizowanej - dla Polaków - "barykady"! Bo w swoim oświadczeniu celnie trafiłem w „słabizny” obydwu zwalczających się – a niechby nawet na trupie Polski! - "plemion", więc moje zarzuty nie były "strawne" dla żadnej ze stron; choć z nieco różnych powodów! A tak by się chciało „przyłożyć cepem” prezydentowi, którego się nienawidzi (bo nie „nasz”), ale treść moich zarzutów na to nie pozwala (bo „po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy!”), jednak gdy odzyskamy już władzę, to „się zobaczy”! Drugie zaś „plemię” nie mogło także skonstruować własnego „cepa”, a trzeba było bronić prezydenta, jak „niepodległości”, bo jest… „nasz”! [A zwłaszcza – nie dopuścić do publikacji moich zarzutów, bo są kompromitujące dla obecnej władzy. A choćby i część „plemienia” podzielała te moje zarzuty, to naczelnik tego nie dopuści.]

Pozostawało im więc „solidarne” zamilczenie mojego protestu i treści zarzutów! Zaś ja - z góry przewidując tę totalniacką postawę funkcjonariuszy propagandy obu „plemion” – w zasadzie w ogóle nie podjąłem starań o  publikację mojego oświadczenia w mainstreamie, uznając to za stratę czasu... [Poza dwoma wyjątkami, o których będzie dalej.]

A tymczasem Polska stanęła nad przepaścią, więc tylko jedno miałem w sercu – miłość i troskę o śmiertelnie zagrożoną Ojczyznę – gdy zdecydowałem ogłosić swój protest! Protest adresowany nie tylko do prezydenta, bo – w gruncie rzeczy – do wszystkich „rządzących”; teraz i w przeszłości!

Przede wszystkim więc dziękuję tym prawicowym portalom, do których zwróciłem się ze skutkiem - bo należą do nielicznych, prawdziwie wolnych mediów! - i bez wahania opublikowały całość mojego oświadczenia; jeszcze przed 11. listopada, na czym szczególnie mi zależało, z uwagi na jego treść. A sprawiedliwość wymaga, aby je tu wymienić: Magna Polonia, Media Narodowe, RODAKpress i proKapitalizm. I jeszcze Najwyższy Czas, choć nie zawiesił tego na portalu przed 11. listopada (jak obiecał), lecz wydrukował to w tygodniku, a więc dopiero po świętach. [A z tych źródeł czerpały inne - prawdziwie wolne portale, niejako "sztafetą, z rąk do rąk" - których nie jestem w stanie nawet wymienić. Im także serdecznie dziękuję!] Ale wielokrotnie więcej było tych portali prawicowych(?), które "nie zaszczyciły" mnie nawet odpowiedzią; więc wysyłałem ponownie, nie mając gwarancji, że poprzednie dotarły, etc..? [Ich nazwy – przez litość – pominę, choć rodzi się tu poważne pytanie: "kto" je założył i "komu" one służą..?] Dodam, że owe żmudne przygotowania "medialne", rozpocząłem już 24 października; niestety, z dość mizernym efektem...

Tak przedstawia się obraz porażającej cenzury w III RP. Która obowiązuje także na tzw. patriotycznej "prawicy"!

Co do mainstreamu - uczyniłem dwa wyjątki. W jednym z nich, skontaktowałem się z red. B. Rymanowskim z Polsatu (5. listopada), na którego rzetelność i kulturę liczyłem; choć niekoniecznie dotyczyło to samej stacji. Poprosił mnie o maila i obiecał oddzwonić dnia następnego. Nigdy jednak nie oddzwonił, a moich telefonów już nie odbierał. [Na „plus”(?) mogę tu zapisać, że Polsat przynajmniej nie podjął prób manipulacji moim oświadczeniem, jak w innych przypadkach. Choć mój protest naturalnie zataił.]
Drugim wyjątkiem był ten, którego później bardzo pożałowałem. Była nim "Rzeczpospolita", z którą wcześniej utrzymywałem poprawne stosunki (w związku z jej publikacjami o "spóźnieniu Kurskiego w konkursie"), więc zaufałem jej, przesyłając swoje oświadczenie do publikacji już 6 listopada. Następnego dnia usłyszałem odmowę publikacji -  która skądinąd mnie nie zaskoczyła - uzasadnioną tym, że moje zarzuty są... "antysemickie"!? [A jakże by inaczej!? Skoro ta Maczuga niezmiennie nadzoruje "wolne media"?] Machnąłem na to ręką i nawet nie nalegałem.

Ale od czegóż jest manipulacja!? A zwłaszcza taka, po której zabrać głos mogą już oba, milczące dotąd „plemiona”? Bo z tego uda się może wystrugać – a nuż (nóż)... widelec?! - jakieś „cepy” do okładania, aby rozhuśtać emocje Polaków, którzy – dzięki temu - nawet nie zauważą nadciągającej katastrofy..?!

Więc oto - po tygodniowej  "ciszy" - nocą z 12/13 listopada odezwała się ponownie "Rzepa", proponując mi publikację (choć wyłącznie na portalu) straszliwie "zmasakrowanego" mojego oświadczenia; a właściwie - jego "wybiórcze" omówienie. Bo znalazł się jednak zarzut, który – dość bezboleśnie – mogły „grzać” oba plemiona. Były nim „ordery Niemczyckiego”, choć każdy rozumny pojmuje – znając treść mojego oświadczenia – że był to dla mnie wyłącznie „wyjściowy” pretekst do zwrócenia orderu!  No i jeszcze hasło: "Macierewicz", które jest - zwłaszcza gdy wyrwane z całego, obszernego kontekstu - niezawodną "pobudką", do wzniecenia fali ataków na mnie! I będzie "się działo"... [Przepraszam tu min. Macierewicza - na wypadek, gdyby to kiedyś czytał - gdyż nie oznacza to, że "odcinam się" tu od niego.] Zmęczony już bardzo tym wszystkim -  i po bezskutecznej próbie pertraktacji - zgodziłem się na tę cenzurę; tym bardziej, że był to "ultymatywny" warunek publikacji. [Uznałem bowiem, że lepsza taka  ocenzurowana "informacja" w mainstreamie, niż żadna..? Bo może zachęci Polaków, aby "pogrzebali" w sieci, gdzie mogą zapoznać się z treścią mojego oświadczenia, które wisiało już tam od tygodnia?]

Myliłem się i tym razem, bo wówczas - tego samego 13. listopada - do "akcji wkroczyła" Wirtualna Polska, "skoligacona" z Rzepą, o czym już wiem obecnie. WP to wyjątkowo nierzetelny portal, którego odbiorcy (a ściślej: "komentatorzy"), to - w przytłaczającej większości - "intelektualny motłoch"! Wirtualna - udając, że "cytuje" Rzepę - "podrasowała" jeszcze nierzetelną "informację" Rzepy, produkując paszkwil urągający rzetelności (i staranności) dziennikarskiej. [Wystarczy przeczytać tytuł na WP: „Bogdan Czajkowski zwraca order prezydentowi. <Łajdak traktowany jak ofiara>”. Pardon - to kto tu właściwie jest "łajdakiem", ja czy prezydent? Bo ów tytuł dopuszcza obie "możliwości"..?] Od razu też się wydało, że WP doskonale znała treść mojego oświadczenia (wiszącego w sieci od 6. listopada), bo "zacytowała" nie całkiem te zarzuty, które wskazała Rzepa; lecz wybrała inne, bo bardziej „poręczne” do zaplanowanego podszczucia gawiedzi. [Posunęli się także do kłamstw o Niemczyckim, aby "obronić" go przed zarzutem donosicielstwa!] Na sygnał tej "trąbki" tylko czekała ta gawiedź, gotowa zawsze do "zbiorowego gwałtu"; tym razem na mojej osobie. [Ale zdziczały „hejt” skierowany był także na prezydenta.] Podobnie, jak Rzepa - zachowało się "Do Rzeczy", nie dbając zupełnie o rzetelną informację. I na tym polu, obydwie - zwalczające się - części mainstreamu mogły już się potykać, „grzejąc” temat „orderów Niemczyckiego”! [Choć był to zaledwie pretekst, do zwrotu orderu prezydentowi.] Etc., etc...

Dodajmy jeszcze, że żaden z owych portali "nie zająknął się" nawet o tym, kim właściwie jestem? Choćby w jednym zdaniu..!  [Co należy do elementarnych standardów rzetelności dziennikarskiej, a wszystkie te informacje są łatwo dostępne w sieci; choćby na Wiki!] Z ich "informacji" wynikało, że moje życie skończyło się w... marcu 1968 r.!? A złą wolę tego braku, niezwykle łatwo wykazać. Bo jeśli protestuje osobnik: "nikt", to bez najmniejszego trudu można podszczuć na niego zawistną gawiedź (bo zawiść, to ich "umiłowana" motywacja), pod hasłem: Patrzajcie ludzie, jakie ma "parcie na szkło", aby mieć swoje "pięć minut"! A może nawet pomyleniec, wypuszczony z "czubków"? A w takich okolicznościach nie liczą się moje poważne zarzuty (cynicznie zatajone) i można już wezwać do "jazdy po Czajkowskim"! I tak właśnie się stało, zwłaszcza na WP.

                                                                                  *****
Z kolei przechodzę do drugiej odsłony tego "sabatu", która rozpoczęła się wczoraj.

W niedzielę, 18 listopada, "Rzeczpospolita" opublikowała -  bez mojej zgody i autoryzacji moich wypowiedzi, a więc łamiąc prawo prasowe! - informację o spaleniu mojej piwnicy. [Od początku upierając się przy ponownym wskazywaniu tych właśnie "wybranych" zarzutów (przy jednoczesnym zatajeniu całości oświadczenia, ułożonego w logiczną całość), które - wyrwane z kontekstu - wywołały poprzednio niebywałą falę nienawiści do mnie. Na to nie wyraziłem zgody w sobotę, przesyłając poprawki - choć już minimalne - jako warunek mojej autoryzacji.] Pomimo tego doszło do tej „samowolki” (bez mojej zgody na publikację, choćby telefonicznej), więc już nie miałem wątpliwości; jak przy pierwszej publikacji, gdy przekłamania mogłem – z życzliwości - zrzucić na karb nieudolności W. Ferfeckiego… Tu wyraźnie już chodziło o sprowokowanie prymitywnej "zadymy", co nie ma nic wspólnego z rzetelnością dziennikarską. Zmieniono nawet wytłuszczony tytuł, z zaproponowanej mi sobotniej "wersji ostatecznej", na którą jednak nie wyraziłem zgody, ale pan Ferfecki o nią już "nie dbał" (bo nie zadzwonił); tak bardzo "przebierał nóżkami" do ogłoszenia owej "sensacji"! Ów przesłany mi w sobotę tytuł brzmiał: "Tajemnica pożaru u reżysera", podczas gdy w sieci zawiesił: "Tajemnica pożaru u reżysera, który oddał order prezydentowi"!

Tylko nierozgarnięte dziecko mogłoby uznać, że była to "niewinna" i nieistotna zmiana! I wszystko wskazuje na to, że W. Ferfeckiemu chodziło o "sensacyjną" insynuację pod adresem "ludzi prezydenta"! [Bo takie właśnie komentarze "ruszyły" bezzwłocznie – po "zacytowaniu" notki na WP - ale formułowane już wprost, choć nigdy nie sugerowałem - w rozmowach z Rzepą - tych właśnie sprawców; a jeśli już to - innych (bo hipotezy posiadam), których p. Ferfecki akurat się boi, zaś prezydenta nie; a ponadto - nie lubi prezydenta!]

Na tę "trąbkę" oczekiwała WP, która pojechała jeszcze bardziej "po bandzie", a mianowicie z tytułem: "Bogdan Czajkowski oddał order prezydentowi, później spłonęła jego piwnica. Możliwe podpalenie." A następnie "rozpętało się małe piekło", bo dołączyły: naTemat, pikio i inne badziewia... Nie mam nawet już siły i ochoty kontrolować tego, ale przytoczę jeszcze kilka tytułów; zwłaszcza z pikio.pl, które reklamuje się jako… "bezstronne" (sic!), a ,,poszło" tu zupełnie "na rympał": "Oddał Andrzejowi Dudzie order. Podpalili mu piwnicę". W podtytule zaś posunęli się jeszcze dalej: „Oddał Andrzejowi Dudzie order, więc podpalili mu piwnicę”. Kolejny w naTemat: „Oddał Dudzie order, niedługo potem spłonęła jego piwnica. Strażacy mówią o możliwym podpaleniu”. Zaś pod moim zdjęciem (ze śp. prezydentem Kaczyńskim), jest bardzo „interesujący” opis, który cytuję dokładnie, razem z błędami(?): „Bogdan Niemczycki(sic!) dostał order z rąk Lecha Kaczyński(!). Gdy zwrócił order prezydentowi Andrzejowi Dudzie, kilka dni później prawdopodobnie podpalił jego piwnicę”..! [Nie do końca to jasne, bo czy mamy rozumieć, iż to prezydent „podpalił mi piwnicę”, czy przeciwnie - to ja „prezydentowi ją podpaliłem”? I gdzie była wówczas… ochrona pałacu?] Pozostałych bredni – a nawet kłamstw – w tekście tych hien nie będę już cytował!

Potem dołączył się Onet.pl, z tytułem: „Reżyser zwrócił prezydentowi  order. Niedługo później spłonęła jego piwnica”. Zaś w poniedziałek Fakt.pl, który (ok. g. 16) obwieścił jeszcze "lepiej": „Kto podpalił mieszkanie polskiego reżysera?” [Czyżby to była antycypacja zdarzeń? Ale nie! – uspokoiłem się po wielu godzinach – bo „skorygowali” ów tytuł na: „Reżyser w proteście odesłał prezydentowi order. Niedługo później w dziwnych okolicznościach spłonęła mu piwnica”. Jednak proszę sobie wyobrazić, co mogłoby się mi przytrafić, gdybym (po spaleniu piwnicy) wyjechał z domu i w podróży przeczytał - a jestem już niemłody, po niedawnym zawale - że z kolei... "podpalono mi mieszkanie"?! Na szczęście przeczytałem to w owym "podpalonym" mieszkaniu... ]

Ale żaden z tych portali nie wyjaśniał, choćby jednym zdaniem (gdy wskazywał ciąg zdarzeń z moim orderem), dlaczego  w 2008 r. nie przyjąłem orderu, zaś w 2010 r. - po katastrofie smoleńskiej – odebrałem go, a przede wszystkim – z jakich powodów obecnie go zwróciłem. A wszystko to jest w Internecie! Co było cynicznym wystawianiem mnie na „hejt”, który natychmiast się pojawił; w tym insynuacja, że to ja sam – a jakże! - podpaliłem sobie piwnice; bo tak wielkie mam "parcie na szkło"! Wymiennie z insynuacją, że uczynił to prezydent… „z zapałkami”!

A przecież, gdyby wskazano rzetelnie powody obu moich protestów (w 2008 r. oraz w 2018 r.), wówczas stałoby się oczywiste, że w obu przypadkach - konsekwentnie -  UPOMINAŁEM SIĘ O ZAGROŻONĄ SUWERENNOŚĆ NASZEJ OJCZYZNY!

Nawiasem mówiąc - niewykluczone, że przyczyniłem się do "utworzenia" - niechcący, bo wskutek protestu - nowego terminu politycznego: "prezydent z... zapałkami"..? Podobnie, jak w 1990 r. - ale już świadomie i osobiście, jako twórca - gdy wymyśliłem i zrealizowałem animowaną Siekierkę (dla L. Wałęsy), która weszła do języka politycznego...

                                                                                      *****

Źródłem tego "sabatu" była - w obu przypadkach - "Rzeczpospolita" (a  ściślej: W. Ferfecki), co jest dla mnie wielkim rozczarowaniem; zwłaszcza, gdy chodzi o red. B. Chrabotę, który do tego dopuścił. Bo bezpośrednio po publikacji Rzepy, o której poinformował mnie znajomy, próbowałem się połączyć z naczelnym Rzepy, ale nie odbierał. [Zaś W. Ferfecki już do mnie nie dzwonił (od piątku) - nie mając zapewne odwagi? - choć zażądałem w mailu, aby zadzwonił przed publikacją w niedzielę, w związku z moimi sobotnimi korektami i brakiem mojej zgody, na publikację w jego wersji.] Próbowałem skontaktować się z naczelnym, bo miałem nadzieję, że wspólnie (z red. B. Chrabotą) moglibyśmy jakoś powstrzymać nadchodzące "piekiełko"..? Wysłałem mu jeszcze SMS-a, w którym podkreśliłem powagę sytuacji, z prośbą o kontakt. Ale nie doczekałem się odzewu... Obecnie "mleko już się rozlało" - i to bardzo szeroko - więc naczelny Rzepy może mieć pretensje (o skutki) wyłącznie do siebie...[Zaś W. Ferfecki tak się "rozochocił", że w poniedziałek - 19. 11. 2018 r. - wydrukował to nawet, wbrew wcześniejszym zapowiedziom. I wysyłał mi SMS-y i maile - bo zadzwonić już nie miał odwagi - o treści: "Piszą o Panu w gazetach!".]

  *****

Na zakończenie chciałbym przypomnieć "oczywistą oczywistość", tj. elementarne standardy rzetelności dziennikarskiej, które domagają się zamieszczenia w informacji:

  1. Rzetelnego opisu zdarzenia (jego przedmiotu); czyli - w moim przypadku - podania faktycznych powodów mojego protestu! [A jeśli brakuje na to miejsca - wklejenia linku do pełnej treści mojego oświadczenia dla prezydenta.]
  2. Krótkiej informacji na temat "sprawcy" tego wydarzenia, czyli: kim jestem? [Bo moje życie nie skończyło się w 1968 r. i to wszystko jest dostępne w sieci!]
  3. Umiarkowanego, neutralnego tytułu informacji (czyli - unikającego "podszczuwania" do nienawistnych ataków).

Żaden z powyższych standardów nie został spełniony, zaś "Rzeczpospolita" - w obu "odsłonach sabatu" - odmówiła mi zamieszczenia linku do pełnej treści mojego oświadczenia! [To samo zarzucam pozostałym hienom, które znały jego treść, co wykazałem wyżej.] Powód owej odmowę - i braku linku - niezwykle łatwo wskazać! Bo ów link obnażyłby - i to zupełnie jednoznacznie! - skalę manipulacji załganego mainstreamu, który - bez żadnych skrupułów - ZATAIŁ FAKTYCZNE POWODY MOJEGO PROTESTU!


                                                                          Bogdan Czajkowski


Zobacz galerię zdjęć:

Google - zrzut z ekranu dn. 20. 11. 2018 r. ok. godz. 21..
Google - zrzut z ekranu dn. 20. 11. 2018 r. ok. godz. 21..

B. działacz niepodległościowej opozycji antykomunistycznej . Odznaczony w 2008 r. Krzyżem Oficerskim Orderu OP, przez śp. Prezydenta L. Kaczyńskiego. Reżyser (dyplom PWST w Warszawie) oraz publicysta; literat i scenograf. Mgr inż. elektronik (dyplom Politechniki Warszawskiej, 1974 r.). [Ukończył też szkołę muzyczną w Toruniu.] W 2010 r. uzyskał Advanced Diploma of Business, na podyplomowych studiach menadżerskich w Kaplan Aspect International Colleges w Sydney. [W czasach PRL był dwukrotnie usuwany ze studiów, a także - z pracy: na Politechnice Warszawskiej i w Radiokomitecie.]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka