Po homofobicznej agresji w Białymstoku ksiądz Wojciech Lemański ocenił, iż sprawcy przemocy czuli, że mieli poparcie lokalnego biskupa, a nawet całego episkopatu.
Rozczarowany ksiądz sformułował jednocześnie pewien postulat:
Kościół powinien wychowywać do tolerancji i wzajemnego szacunku
Skąd to oczekiwanie? Przecież częścią historii chrześcijaństwa są liczne zbrodnie w imię Boga. Oprawcy z Biblią w jednej ręce i mieczem w drugiej. Krucjaty, inkwizycja, tortury, masakry, rabunki, gwałty, pogromy. Współpraca z reżimami. Systemowe tuszowanie przestępstw pedofilskich.
„Dobro” religii istnieje na poziomie haseł i tego poziomu nie opuszcza. Kościół nie wychowuje wiernych ku dobru, lecz ku lojalność i posłuszeństwu. Dobro może być wręcz niepożądane, bo ludzi moralnie wrażliwych nie da się wrogo nastawić przeciw jakiejś grupie bliźnich – a z tej socjotechniki Kościół od wieków korzysta dla swoich celów. Niegdyś Kościół typował na wrogów heretyków, pogan, Żydów, kobiety uznane za czarownice; w katolicko-faszystowskiej Chorwacji za zagrożenie uznano prawosławie, o którym kardynał Stepinac pisał, że jest w swej istocie „gorsze od protestantyzmu: nie ma w nim moralności, zasad, prawdy, sprawiedliwości i uczciwości”; w dzisiejszej Polsce Kościół wziął sobie za cel głównie osoby LGBT.
Religia sprawia, że różnice między ludźmi, zamiast nawzajem nas inspirować i wzbogacać, stają się przyczyną wrogości. I nie jest to jakieś nabyte schorzenie religii, z którego można ją wyleczyć, lecz fundament jej społecznego funkcjonowania. Ma ona bowiem oblicze plemienne – czerpie swe żywotne soki z podziału na tych, którzy ją wyznają i na pozostałych. Ci pierwsi w optyce religijnej zawsze będą lepsi, a ci drudzy – gorsi. Wyraźnie mówi o tym Nowy Testament:
Gdyby dla bogów stworzonych przez religie nie miało moralnego znaczenia, czy ludzie w nich wierzą, czy nie, to religie oraz instytucje takie jak Kościół byłyby zbędne. Dlatego religia zawsze będzie dzieliła ludzi i nastawiała ich przeciwko sobie, tak jak to czyniła przez wieki.
Przez całą swą historię Kościół szerzył nietolerancję i brak szacunku dla odmienności. Trudno oczekiwać, że nagle zmieni kurs i pożegluje w kierunku przeciwnym. Postulat księdza Lemańskiego nie zostanie spełniony. Jeśli mamy szukać dobra – to poza religią i poza Kościołem.