Borzęcka Marta Borzęcka Marta
329
BLOG

Trzynastoletni Chrystus z Grodna

Borzęcka Marta Borzęcka Marta Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Lwów i Wilno są miastami głęboko wrośniętymi w polską świadomość, kulturę i mitologię. Ale nasi rodacy mieszkają także na terenach dzisiejszej Białorusi. O Grodnie i białoruskich wsiach napisano mniej książek niż o Lwowie, rzadziej docierają na te ziemie wycieczki z Polski.

Grodno - miasto położone nad Niemnem ma historię nierozerwalnie związaną z Polską. Szczególnie upodobał je sobie król Stefan Batory, którego czas panowania bywa nazywany jako złote lata miasta. Na mocy haniebnych postanowień konferencji jałtańskiej Grodno stało się częścią ZSRR. Jednak kilka lat wcześniej rozegrał się ostatni, tragiczny akt polskiego jeszcze wtedy Grodna. Symbolem jego obrony stał się 13-letni Tadzio Jasiński. Tak, jak Lwów miał swoje Orlęta w roku 1918, tak Orlęta Grodzieńskie swoją daninę cierpienia i życia złożyły w roku 1939.

We wrześniu 1939 r. mieszkańcom Grodna - jak wszystkim Polakom - wydawało się, że wrogiem Polski są Niemcy. Już 17 września zrozumieli, że większym, bardziej im zagrażającym niebezpieczeństwem jest sowiecka Rosja. Agresorzy mieli w samym mieście sprzymierzeńców - byli nimi w głównej mierze białoruscy i żydowscy komuniści, którzy entuzjastycznie witali Sowietów, między innnymi budując na ich cześć bramy powitalne. Jednak nie osłabiło to woli walki zamieszkujących Grodno Polaków.

Atak nastąpił 20 września. Wskutek braku broni przeciwpancernej obrońcy Grodna stanęli przeciw sowieckim tankom uzbrojeni w butelki z benzyną. Wtedy Sowieci użyli jako żywej tarczy jednego z najmłodszych obrońców: 13-letniego polskiego chlopca, Tadeusza Jasińskiego. W książce zatytułowanej "Jeśli zapomnę o nich..." Grażyna Lipińska tak opisuje śmierć tego młodziutkiego chłopca: "Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi - grozi nam. Z podniesioną po bolszewicku do góry pięścią, wykrzywioną w złości twarzą, ochrypłym głosem krzyczy, o coś oskarża nas i chlopczyka.

Dla mnie oni nie istnieją, widzę tylko oczy dziecka pełne strachu i męki. I widzę, jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala.

Chłopczyk ma pięć ran od kul karabinowych (wiem - to polskie kule siekają po wrogich czołgach) i silny upływ krwi, ale jest przytomny. W szpitalu otaczają go siostry, doktorzy, chorzy. - "Chcę mamy" - prosi dziecko. Nazywa się Tadeusz Jasiński, ma 13 lat, jedyne dziecko Zofii Jasińskiej, służącej, nie ma ojca, wychowanek Zakładu Dobroczynności. Poszedł na bój, rzucił zapałkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał...

Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec coraz słabszy, zaczyna konać. Ale kona w objęciach matki i na skrawku wolnej Polski, bo szpital wosjkowy jest ciągle w naszych rękach".

Trudno o większe oddanie Ojczyźnie. Młodziutkiego Tadeusza Jasińskiego można nazwać na wzór Orląt Lwowskich Orlęciem Grodzieńskim. Ten młody bohater miał coś z ukrzyżowanego Chrystusa. Tyle, że zamiast drewnianego krzyża - miejscem jego kaźni stał się stalowy sowiecki czołg. A oprawcy byli bardziej okrutni, bo za czasów Chrystusa krzyżowano dorosłych mężczyzn, nie dzieci. Ale czyż Sowieci i komuniści nie przekraczali wszelkich wyobrażalnych norm barbarzyństwa?

Takich mlodocianych bohaterów, jak Tadeusz Jasiński, było w 1939 r. w Grodnie więcej. Naczelny wódz, generał Władysław Sikorski tak zwrócił się do mieszkańców tego miasta: "Jesteście drugimi Orlętami. Postaram się, żeby Wasze miasto otrzymało Virtuti Militari i tytuł "Zawsze wiernego"".

Na cmentarzu wojskowym w Grodnie spoczywa kilkuset, często bezimiennych obrońców tego polskiego niegdyś miasta. Są tam pochowani obrońcy z roku 1920 i 1939. Rosyjsko - białoruski historyk Aleksander Tatarenko w swojej książce pt. "Niedozwolona pamięć. Zachodnia Białoruś w dokumentach i faktach, 1921-1954" nazywa wprost zagładę jeńców wojennych i ludności cywilnej Grodna pierwszym aktem poprzedzającym tragedię Katynia.

Pamięć o Tadeuszu Jasińskim przetrwała. Dzięki staraniom Związku Polaków na Białorusi w 2007 r. na cmentarzu Pobernardyńskim, tuż obok żołnierzy Wojska Polskiego z 1920 r. młody bohater ma swój symboliczny nagrobek. Zostało na nim wyryte:

Tadeusz Jasiński

13-letni obrońca Grodna

zginął 20 września 1939 r.

w czasie inwazji sowieckiej

"Panie, przyjmij tę z rąk kata

Ofiarę dziecinną

Nie tak czystą i świętą,

Lecz również niewinną."

A. Mickiewicz

19 września 2009 r. prezydent Lech Kaczyński odsłonił w Domu Polonii poświęconą Tadziowi Jasińskiemu tablicę, a wcześniej pośmiertnie odznaczył go Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski za "wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za wykazane bohaterstwo podczas obrony Grodna we wrześniu 1939 roku". Z kolei w 2006 r. Rada Miejska we Wroclawiu uczciła pamięć naszego bohatera, nazywając jeden z bulwarów położonych przy miejskiej fosie bulwarem Tadzia Jasińskiego.

 

Pierwodruk ukazał się w tygodniku "Polska Niepodległa" w dodatku "Polskie Kresy" nr 44 (61)/2014.

Zawsze po prawej stronie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura