Z całym moim rozczarowaniem dla utraty przez Donalda Tuska a przez to i PO umiejętności odczytywania pewnych znaków czasu, które wielkimi wołami starały im się ostatnio przekazać, że się zmieniły nie ustaję w moim podziwie dla premiera. Z pewnością jest przemęczony i nie tak głodny sukcesu jak był w 2007 roku ale jednak trzeba przyznać że sztuka jakiej dokonał jest niebagatelna. Dawno nikt do tego stopnia nie skonsolidował władzy. A wydawało się to niemożliowe w przypadku PO i Tuska ponieważ ten ani nie miał brata bliźniaka ani nie mógł być jednocześnie prezydentem i premierem.
Oczywiście sytuacja nie jest idealna. Od dawna mówiłem, ze w przypadku wygranej Komorowskiego ten zapewne spróbuje chleba politycznej autonomii ale jesli myśli o reelekcji bardzo fikał nie będzie choć go pewnie jego ulubiona małpka będzie do tego usilnie namawiała. Poza tym ręce Komorowskiemu - Tuskowi wiążą i obietnice które prezydent złożył w kampanii wyborczej (boszszsz...jeszcze jedna taka kampania i nic się już nie da w tym kraju poprawić) oraz silna opozycja pod przewodem jego niedawnego konkurenta. A jednak summa summarum od dawna nikt nie miał tak silnej pozycji i takich mozliwości przeprowadzenia reform co teraz trio Tusk-Komorowski-PO.
Pytanie co z tym zrobią. Jeśli tym razem prawidłowo odczytają znaki i przekonają nas o tym, że wzięli się OSTRO do roboty może dostaną jescze jakieś jabłka a jeśli nie to owszem, też dostaną. Jabłkiem w łeb.

Inne tematy w dziale Polityka