PO po wyborach zapewne miała niezły zgryz. Przez kilka lat miała doskonałe alibii w odpowiedzi na zarzut o brak zasadniczych reform. Dzięki nieopatrznie wypowiedzianym przez obrażonego na wynik wyborów w 2007 roku Lecha Kaczyńskiego słowom o rozporządzeniach PO mogła nam mówić, że nie reformuje bo prezydent nie pozwala nawet wtedy kiedy do pozwalania niespecjalnie dawała mu okazję.
Po zwycięstwie Komorowskiego sytuacja uległa diametralnej zmianie. I co robić? Refromować i narazić się na niezadowolenie społeczne czy nie reformować i się na nie narazić? Na szczęście z odsieczą przybieżały pisorożce. Robią tumult, kurz i dużo hałasu. Dzięki nim okazuje się że najważniejszym problemem tego kraju jest drewniany krzyż przed pałacem prezydenckim. I dopóki z tym problemem się nie uporamy niestety inne problemy muszą zejść na plan dalszy.
W obliczu tak postawionej sprawy ja tylko bardzo nieśmiało i po cichutku chciałbym wspomnieć o deficycie (ćśśśśś...), związanej z nim reformie finansów (cichutko), koniecznej reformie służby zdrowia (szaaaa...) i KRUS (pssssst..) a o reszcie nawet nie śmiem...

Inne tematy w dziale Polityka