Zawsze podejrzewałem, że to mrowienie pleców zwiastuje jakieś kłopoty. Ostanio jednak pewien podział, który się w moim ciele pogłębia, z pozoru przecież naturalny zaczyna mnie poważnie niepokoić. Ja wiem, każdy ma lewą i prawą stronę, Pan Doktor też, i cała reszta Personelu, ba, nawet pies strażnika jakby posiadał oś symetrii. I łóżko, i okno...no dobrze, może to i naturalne ale mój z tym problem całkiem już całkiem nie jest urojony.
Bo czy pies strażnika kąsa tylko lewą stroną ogona prawą stroną mordy? Czy łózko usiłuje kopnąć się lewym kółkiem w prawą część materaca? A widzi Pan, a moja prawa strona z lewą popadły w straszny konflikt. Zrazu wyglądało to całkiem sensownie. Podzieliły miedzy siebie funkcje życiowe i bytowe całkiem z sensem. Prawa ręka zajęła się pracą, lewa drapaniem po tyłku (czynnością jak Pan Doktor wie nadzwyczaj w Szpitalu popularną i od czasu wyrzucenia przez Pacjentów telewizora, potrzebną i napięcia rozładowującą). Z kolei półkule mózgu miały znów odwrotnie, podobno poważniejsza była lewa (tego akurat do końca nie jestem pewien, mówili w telewizji zanim żeśmy ten telewizor zarażony wirusem cichopsko-dodowskim wyrzucili). No a potem jakoś to się zdegenerowało. Prawa ręka pewnego dnia odmówiła drapania lewej, na co ta w porozumieniu z barkiem huknęła w prawą część szczęki co doprowadziło do wstrząsu prawej półkuli mózgu. Wstrząsu właściwie chyba najbardziej emocjonalnego ponieważ jak już wyżej wspomniałem prawa półkula mózgu dotychczas świetnie z lewą stroną ciała współpracowała. No ale może lewej ręce tak było wygodniej? Od tej pory moje ciało pzrestało współpracować dokładnie wzdłuż osi symetrii. Pół biedy kręgosłup czy płuca, każdy ma swoje lub przynajmniej swoją stronę ale wyraźnie już serce i wątroba podlegają coraz większej presji opowiedzenia się po ktorejś ze stron.
Cały już jestem posiniaczony Panie Doktorze ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to że boję się puścić bąka w obawie że się w wyniku sabotażu któregoś ze zwieraczy zesram.

Inne tematy w dziale Polityka