W latach dziewięćdziesiątych po wyniszczającej wojnie o aborcję podjęty został w polskim społeczeństwie pewien ideologiczny kompromis wg. którego katolicy uznali świeckość państwa a ludzie religii przeciwni uznali jej prawo do egzystecji w życiu publicznym. Ten kompromis w gruncie rzeczy nie satysfakcjonował nikogo. Pierwsi z trudem godzili się z postępującą laicyzacją, drudzy czuli się przytłoczeni rzekomo antycywilizacyjnym ciemnogrodem. Ale taka jest natura kompromisu. Dzięki niemu politykom odebrano temat zastępczy i zmuszono do pewnych reform a kompromisowa ustawa antyaborcyjna uratowała życie wielu dzieciom.
Dziś ten porządek, co ze smutkiem konstatuję, uległ naruszeniu i trzeba jasno powiedzieć, że rozejm zerwali ludzie mieniący się "obrońcami krzyża" zdopingowani zapewne wojowniczym powyborczym tonem Jarosława Kaczyńskiego. Zakładam, ze pośród nich są ludzie rozsądni, których poniosły emocje ale są też antysemici tacy jak Bubel i ludzie co do których kondycji umysłowej mam wątpliwości.
Po drugiej stronie staneli dziś ci, którym egzaltacja powyższych wylała się uszami. Być może zresztą całe kilkutysięczne zamieszanie jest jakąś manipulacja partii rządzącej, bo coś mi się ten Rambo nie podoba, ale przecież wszyscy raczej zmanipulowani nie byli. Wyrażali autentyczne emocje.
I do nich właśnie chciałbym coś powiedzieć, bo w procesie ,który widać dziś na ekranach telewizorów dostrzegam aspekty, które bardzo mnie niepokoją. Słuchajcie, to nie krzyż jest winien. Nie jest winien Jezus ani Bóg. To nie oni doprowadzili do tego zgorszenia. Winna jest ludzka ułomność, która komuś szepnęła do ucha by krzyż zamienić w narzędzie, w broń walki politycznej czy ideologicznej. Krzyż i Bóg są tutaj ofiarami nie sprawcami. Nie występujcie przeciw nim tylko przeciw tej ludzkiej ułomności, która i krzyż i Boga również krzywdzi. Zachowajmy rozejm dzięki któremu i ja obyczajowy talib i Wy obyczajowi liberałowie możemy żyć w jednym państwie. Nie niszczmy tego kompromisu choć rozumiem, że pokusa tej zapateryzacji, której spłodzenia Jarosław Kaczyński się wyrzeka jest tak silna. Dogadajmy się. Alternatywą jest spotkanie z dwóch stron barykady.

Inne tematy w dziale Polityka