Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
70
BLOG

Polska nie jest katolicka

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 36

   W liceum mieliśmy dwóch księży, którzy uczyli nas religii. Pierwszy z nich był człowiekiem otwartym i sympatycznym, człowiekiem w dyskusji z którym (a zadawać potrafiliśmy mu naprawdę trudne i prowokacyjne pytania) wykuwały się nasze światopoglądy. Wykuwały się różne i do dziś są różne ale mam wrażenie, że na kazdym z nich jest jakiś sznyt tamtych rozmów.

  Drugi był starym dewotem, który zaczynał lekcję od wymyślania nam od anarchistów i satanistów (czasy były takie, że 90 proc. chłopaków miało długie włosy). Na tak postawioną sprawę najcześciej odwracaliśmy się do niego plecami, wyciągaliśmy gitarę i śpiewali a w najlepszym razie kolega na pierwszej ławce lepił z plasteliny diabełka. Oczywiście na początku i na końcu lekcji nie zważając na jego histeryczne krzyki odmawialiśmy modlitwę.

   Podobno również świeccy katolicy zobowiązani są do apostolstwa tj. (to moja definicja, poprawcie mnie jeżeli nie mam racji) do przekonywania do swojego systemu wartości. W obliczu dwóch powyższych przykładów warto zastanowić się, który jest owego obowiązku realizacją a który jest tylko szkodliwym i bezużytecznym zacietrzewieniem.

   W latach 90' ubiegłego wieku, któś stwierdził, być może na podstawie jakichś badań, że 90 proc. Polaków deklaruje sie jako katolicy. Dziś sytuacja zapewne wygląda inaczej co przede wszystkim jest spowodowane promocją pewnego hedonistyczno-asertywnego systemu wartości. Na wynik "sondażu" (piszę w cudzysłowie ponieważ nie wiem czy taki miał rzeczywiscie miejsce) wpłynęło zapewne zwycięstwo na nad komuną postrzegane w dużym stopniu również jako zwycięstwo Kościoła. Nie bez znaczenia jednak, uważam, że był model apostolstwa, który na wzór drugiego z naszych katechetów, przyjmowali ci, którzy ogłaszali się rzecznikami koscioła  w polityce. I tak w 1993 roku ZChN, w 2001 roku AWS (a przynajmniej ta jej część, która plotła androny o intronizacji Chrystusa Króla) przyczyniły się do zwycięstw antyklerykalnej lewicy. Dużo, moim i chyba nie tylko moim zdaniem, wskazuje na to, że dzięki PiS i środowiskom z nim związanym zmierzamy do podobnego scenariusza.

   Oczywiście nie wolno nam się poddać tolerancjonistycznej propagandzie apostołów nowej moralności, różnym Szczukom i Środom, wg których ekspresja seksualnej orientacji ma prawo do obecności w życiu publicznym a ekspresja chrześcijańskiego światopoglądu ma być zepchnieta do kruchty. Non possumus. A jednak powtarzanie hasła o tym, ze Polska ma być katolicka nie sprawi, ze taką się stanie. Właściwie chyba może być przeciwskuteczne. Polska jest różna, w tym często również ateistyczna. I choć różne grupy, które składają się na byt nazywany Polakami moją prawo do obrzucania się obelgami (kibole, ochlokracja, tłuszcza) to nie zmienia to faktu, ze wszyscy mają takie samo prawo do decydowania o kształcie wspólnej Polski. Nawet ci głupi.

   Jako konserwatysta i (z pewnością niedoskonały) katolik zastanawiam się czy dla dobra spraw, które uważam za istotne (np. kompromisu antyaborcyjnego) nie powinniśmy ja i mnie podobni uczynić kroku wstecz. Czy jeśli nie potrafimy szanować kompromisu zawartego w latach dziewięćdziesiatych pomiędzy religią a państwem nie powinniśmy wszyscy wyznaczyć jakichś linii demarkacyjnych biegnących np. przez instytucje państwa, było nie było wspólnego i dla tych dla których krzyż jest symbolem czegoś istotnego i dla tych dla których stał się symbolem pewnej opresji.

1

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka