Istnieje zapewne taka możliwość, że katastrofa smoleńska zostanie wyjaśniona tyleż wyczerpująco co wiarygodnie. Istnieją zapewne takie dowody, które mogłyby do obu cech takiego wyjaśnienia przekonać (np. stenogramy rozmów w kokpicie uzupełnione przez polskich śledczych są dowodem mocnym choć oczywiście jedynie elementem pewnej większej całości) a jednak zawsze z tyłu głowy pozostanie mi świadomość, że śledztwo było prowadzone przez organa autorytarnego i ogólnie średnio nam przyjaznego państwa (mówię o państwie instytucjonalnym ponieważ na wspomnienie tego jak reagowali po katastrofie zwykli Rosjanie powinno nam się ściskać gardło). Mówiłem o tym już w dniu katastrofy pod pałacem prezydenckim w wywiadzie dla telewizji Biełsat.
Nie wiem czy rząd mógł w tej sprawie zrobić więcej. Z pewnością trudno mi sobie wyobrazić sprawne polskie śledztwo z koniecznością wzywania Rosjan na przesłuchania, bo gdyby odmówili to co? Podbilibyśmy Rosję? Tym nie mniej dużo wskazuje na to, że nasz rząd kłamał mówiąc o idealnej współpracy pomiędzy organami obu państw. Co chwila z jednej strony słyszymy o zatorach w przekazywaniu dokumentów a z drugiej mamy do czynienia z jakimiś przekazaniami stachanowskich ilości dokumentów nie będących właściwie odpowiedzią na polskie wnioski. Dlatego mamy prawo tracić zaufanie do zapewnień o prawidłowości przebiegu śledztwa.
PiS powołał komisję mającą prowadzić śledztwo równoległe do śledztw państwowych instytucji. Zrobił to źle. Nie dopuścił do składu posłów innych klubów, liczebność komisji obejmuje chyba większość posłów PiS a na czele stoi polityk paplący coś swego czasu o rzekomej współpracy większości polskich ministrów spraw zagranicznych z rosyjskim wywiadem. Po prostu wzór bezstronnego sędziego. A jednak jakoś tam ta komisja jest potrzebna, jeśli nie do czego innego to choćby do kanalizacji zrozumiałych emocji. A i podobno nawiązała współpracę z amerykańskim kongresmanem Peterem Kingiem. I to też dobrze. Bo choć już dzisiaj w "Polsce" czytam jaki to King straszny ponieważ dziwił się jacksonmanią w obliczu poświęcenia amerykańskich żołnierzy w Iraku to chyba fakt tego, że ktoś chce nam pomóc w poszerzeniu naszej wiedzy na temat katastrofy nawet kosztem nastrojów któregoś z naszych mężów stanu to chyba dobrze. Dlatego i ja kibicuję Kingowi i ja swego czasu do niego napisałem list z podziękowaniami za zainteresowanie się sprawą. I tak jak Macierewicza nie lubię tak będę mu w tej konkretnej sprawie również kibicował.
p.s. po prawej macie link do strony z całą masą rysunków (ten z babcią). Do kupienia i lubienia;)

Inne tematy w dziale Polityka