Czy zauważylisie może dziwną zależność, która wydaje mi się ostatnio ujawnia się na styku polityki i meteorologii? Z jednej strony mamy coraz więcej opadów a z drugiej coraz wiecej jałowego wodolejstwa w polityce i życiu publicznym. Wiadomo, w przypadki wierzyć jest naiwnością, pozostaj więc załozyć, że te zjawiska muszą mieć ze sobą coś wspólnego. Tym bardziej, że często nasilają się w tych samych okresach.
Np. teraz niewykluczone, że będziemy mieli czwartą powódź stulecia w tym roku. Świetna okazja do paradnych rewii mody kaloszy i płaszczy przeciwdeszczowych, koszul z podwiniętymi rękawami i fryzur a la mokra włoszka. Tylko czekać aż tabuny naszych "mężów stanu" wybiegną na wały ratować powodzian i obiecywać, ze teraz to już na pewno, ale już na pewno na pewno zaczną budować zbiorniki retencyjne i wały oraz zapobiegną zabudowie na terenach zalewowych, a jakie piękne chałupy powstaną a ile kasy spłynie na niedowierzające swojemu szczęsciu gorące choć jeszcze mokre głowy...
p.s. po prawej macie link do strony z całą masą rysunków (ten z babcią). Do kupienia i lubienia;)

Inne tematy w dziale Polityka