Spotykam się ostatnio kilka razy z takim wyrzutem: Nie wolno wrzucać do jednego worka Kaczyńskiego-patrioty i Tuska-nieuka! Pomijając oczywiste i naiwne uproszczenie zawarte w tym stwierdzeniu to wrzucam Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska do jednego wora nie dlatego, że uważam, że są tacy sami, bo nie są ale dlatego, że raze tworzą duopol, który uważam za chory i którego konsekwencją jest głęboki podział.
To co się nam wszystkim przytrafiło po katastrofie smoleńskiej było najgorszym swiadectwem dla nas jako narodu, potwierdzeniem najgorszych wobec nas zarzutów ale zaczęło się (na tyle na ile potrafię to stwierdzić a mogę to zrobić nie za pośrednictwem tych czy innych tresowanych mediów tylko tego co się dzieje wokół mnie, a starałem się być obecny pod pałacem prezydenckim prawie od poczatku, oraz atmosfery na salonie24) od odmawiania prawa do żałoby tym, którzy przed katastrofą nie popierali PiS co w trakcie jej trwania było jedną z najgłupszych rzeczy jakie można było zrobić. Odpowiedź była jeszcze obrzydliwsza.
Suma summarum warto zapytać czy istotniejsza dla oglądu całości sytuacji jest świadomość krzywdy/przewiny którejś ze stron konfliktu czy mechanizmu perpetuum mobile nienawiści jaki się wytworzył a który wciągnął już większość z nas, który każe widzieć tych drugich "skończonymi skurwys...ami" (proszę wybaczyć), którego podstawą jest założenie odpowiedzialnosci zbiorowej i który redukuje nam świat do zera i jedynki. Sądzę, że nie ma w kraju tylu "skończonych skurwys...ów" ile nam się wydaje że jest dzięki działaniu tego mechanizmu. A sprawa jest rozwojowa.

Inne tematy w dziale Polityka