Znacie mnie i ci którzy chcą je znać znają również moje zdanie na temat śledztwa. Nie wierzę w to że prawie setkę przedstawicieli polskiej elity politycznej, żołnierzy i pilotów zabili Rosjanie. Nie wierzę ponieważ nie potrafię znaleźć motywu tak przerażającej zbrodni a gazetopolskie sianie plotek i snucie fantastycznych teorii uważam za conajmniej szkodliwe. Z tym, że to nie może być kwestia wiary. Ja to muszę wiedzieć. My wszyscy musimy to wiedzieć ponieważ skala tej tragedii oraz jej natrętna symbolika maja prawo być w duzym stopniu konstytuujące dla polskiej polityki na dziesiątki lat.
To co się jednak dzieje wokół tego śledztwa nie napawa mnie zaufaniem ani do niego ani do instytucji państwa. Kiedy słyszę o telefonie posła Deptuły i kiedy słyszę że jego żona mówi że do niej dzwonił tuż przed katastrofą to zakładam, że żona potrafi rozpoznać głos męża. I kiedy później słyszę wersję wojskowej prokuratury, która twierdzi, że to dzwonił kto inny to po to żeby jej uwierzyć musiałbym usłyszeć nagranie (Tak, uważam, że po to żebyśmy się z jego powodu nie pozabijali śledztwo powinno być maksymalnie upubliczniane). Inaczej trudno nie odnieść wrażenia że prokuratura kłamie.
Ale tak naprawdę zmroziło mnie wczorajsze pytanie Elżbiety Jakubiak. Dostaliśmy raport MAK na ustosunkowanie się do którego mamy dwa miesiące. A jeżeli nie mamy dostępu do podstawowych dowodów w sprawie tj. czarnych skrzynek i wraku samolotu, ba nawet nie możemy się doprosić o dane pomocne w likwidacji "słynnego" buczenia przeszkadzajacego w odcyfrowywaniu nagrań ze skrzynek to na podstawie czego chcemy się do tego raportu ustosunkowywać? Czy ktoś jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie czy odpowiedź jest tajna?

Inne tematy w dziale Polityka