Byłem wczoraj na weselu koleżanki z pracy a dziś muszę w tej pracy kiblować, a że słyszałem gdzieś tam przypadkiem o wypowiedzi Grasia na temat misji Fotygi i Macierewicza w Stanach Zjednoczonych (raczył był ją nazwać "absolutnym skandalem, ocierającym się wręcz o zdradę") to zastanawiam się czy moje dzisiejsze, cokolwiek ograniczone zdolności intelektualne są w stanie sens tej wypowiedzi ogarnąć.
Katastrofa smoleńska jest wydarzeniem nieogarnionym, ja przynajmniej nie potrafię ogarnąć ani samego wydarzenia ani jego przytłaczającego symbolizmu. Przerasta mnie to. A jest to wydarzenie które ma prawo w ten czy inny sposób współkonstytuować polską politykę na najbliższe dzisięciolecia, wyjaśniane w sposób budzący wątpliwości stanie się zgnilizną zatruwającą nam krew w okresie z pewnością nie krótszym. Gołym okiem widać, że ze śledztwem, szczególnie na styku instytucji polskich i instytucji rosyjskich mamy problem. Ten sam premier który zapewniał, że ta współpraca układa się wzorowo na spotkaniu z rodzinami ofiar mówił o tym, że rosyjski partner jest partnerem trudnym. Skoro on tak mówi to co my mamy o tym mysleć? A do prawdy na temat tego wydarzenia mamy, cholera, prawo.
Więc co szkodzi spróbować KAŻDEGO sposobu tej prawdy wykrycia? Bo i sytuacja jest nadzwyczajna. Powiem więcej, być może to raczej niechęć do wykorzystania KAŻDEGO sposobu ociera się o zdradę Panie Grasiu.

Inne tematy w dziale Polityka