Łaska tzw. "masowej wyobraźni" będącej często w gruncie rzeczy średnią z ramówek najpopularniejszych telewizji na pstrym koniu jeździ. Gdyby była autentyczna dotyczyłaby zapewne rzeczy w sposób mniej czy bardziej bezpośrednio nas dotykających. A tak, najczęściej jej osią są bohaterowie seriali i gwiazdy, które obrażają się na lodzie.
Jest czymś jednocześnie smutnym i zabawnym to, jak się nasi, zajmujący się przecież (teoretycznie rzecz jasna;) sprawami dotykającymi nas bezpośrednio, mężowie stanu się napinają. Jak tworzą stowarzyszenia, ruchy, wzywają do przebudzenia narodowej świadomości, usiłują uczyć nas nowych moralności, śpiewają hymny, pieśni religijne, patriotyczne, masowe lub powstają gdy ich dręczy głód (głód władzy rzecz jasna:)). Kiedy marsowymi minami usiłują zawracać historię, wyzwalać nas od tego czy owego lub po prostu robić nam fajnie na tysiąc i jeden sposobów. Wszystko gromko i spektakularnie.
I cóż się dzieje kiedy spada na to wszytsko odrobina śniegu? Jakoś ich nie słychać:)

Inne tematy w dziale Polityka