Mój szacowny kolega marcinkk 1.1, co niestety zauważyłem poniewczasie, raczył był niejako zaocznie we wpisie "PJN czyli atak klonów" ( http://blogmoralnegoniepokoju.salon24.pl/256630,pjn-czyli-atak-klonow ) polemizować z moim poglądem dotyczącym powstania ruchu. No to pogadajmy:)
Marcina znam już od jakiegoś czasu, obydwaj interesujemy się polityką i często na jej temat rozmawiamy. Marcin jest dla mnie w tym co sam nazywa "taplaniem się w błotku" praktycznym kompasem. Co nie znaczy, że zawsze się zgadzamy, przeciwnie, często się nie zgadzamy ale w naszych dyskusjach wykuwa się, mam wrażenie, nasz konkretny pogląd na wiele spraw. To jest bardzo fajne ponieważ dzieki temu nie musimy w jego tworzeniu opierać się o wytyczne tego czy innego szamana choć zdarza się również, że jest nam z tym czy owym po drodze. No a w kwestii PJN różnimy się diametralnie:)
Po pierwsze Marcinie, PJN ma już nie koło ale klub parlamentarny z czym wiąże się szereg zwyczajowych parlamentarnych przywilejów oraz w perspektywie posiadanie własnego wicemarszałka. Dzięki temu oraz dzięki temu, ze PJN potrafi zrobić dookoła siebie sporo szumu PJN zaistniało w mainstreamowych mediach. To prawda, że jest to jednocześnie ich grzechem pierworodnym ponieważ nie zaistnieli tam dlatego, że mieli jakiś rewelacyjny pomysł na Polskę ale dlatego, że po pierwsze stali się wygodnym batem na Kaczyńskiego, po drugie dlatego, że ich serialowa "narracja" zapchała telewizjom ich prymitywne ramówki a po trzecie dlatego, że są jednak czymś nowym a ile jeszcze lat można pokazywać w TVN24 Kaczyńskiego z różnymi strasznymi minami? To juz się opatrzyło. To ich grzech. Ale grzech konieczny. Nie da sie tego sprzedać inaczej skoro musi się to robić za pośrednictwem tefauenowskich pogodynek. Nie ma kasy a Telewizja Trwam PJN nie wypromuje i to nie tylko dlatego, ze nie chce. Trzeba grać takimi kartami jakimi sie dysponuje.
A teraz "po co?".Zgadzamy się co do tego, że sytuacja z którą mamy teraz na polskiej scenie politycznej do czynienia nie jest zbyt zdrowa. Z jednej strony mamy partię rzadzącą, która swoich haseł modernizacyjnych używa już chyba tylko zamiast papieru toaletowego w kiblu a w rządzeniu kieruje się, co ogłosił sam premier, skandalicznym, oburzającym, niebezpiecznym i prymitywnym hasłem "Tu i teraz". Z drugiej niby mamy opozycję ale tak jakbyśmy nie mieli ponieważ owa opozycja nawiązała eschatologiczny kontakt z wieczością tracąc niestety tym samym kontakt z prymitywną przyziemnością. Oba obozy trwają w paradoksalnej symbiozie nienawiści, zwarte niczym grupa Laokoona, równie statyczne i jałowe. A świat wokół pędzi, trrzeba odpowiadac na jego wyzwania. Kto ma to zrobić? Tusk? Kaczyński? Będąc tych zagrożeń świadomym popieram każdą próbę rozpirzenia tego zdrewaniałego układu.
W wywiadzie, masz rację, Kluzik-Rostkowska wypadła blado. Ja Ci powiem jakie ma poglądy. Moim zdaniem ma poglądy zblizone do pogladów Kidawy-Błońskiej czyli dla mnie antypody. Jak zagłosuje za jej wersją ustawy o in-vitro będę się darł, jak tknie kompromis aborcyjny bedę się darł ale na razie stanowi jedyną szansę na budowę jakiejś funkcjonalnej centroprawicy. Centroprawicy, która zresztą da też szansę na zaistnienie takim ludziom jak Kowal, Ołdakowski czy Poncyljusz (co jest uważam wartością samo w sobie). A z tymi będzie mi się już łatwiej zgodzić. A potem może przestać się zgadzać?;) Tak czy siak to co jest trzeba rozwalić i jestem za tym, zeby każdą po temu szansę wykorzystać.

Inne tematy w dziale Polityka