Ręka do góry kto pamięta zapowiedź redukcji ilości urzędników o 10 procent. Dziś o realizacji tej zapowiedzi nikt się nie zająknie. Za to i owszem, od czasu jej ogłoszenia wg. Rzeczpospolitej przybyło 17 procent biurokratów. A do wyborów zostało jescze parę miesięcy. W ciągu tych miesięcy przyspieszenie zatrudniania swoich będzie zapewne rosło. Sprawą otwartą pozostaje odpowiedź na pytanie czy owa zapowiedź była tylko jednym z kolorowych baloników wypuszczanych przez premiera w celu dezorientacji wyborców czy jawnym sabotażem w oczywisty sposób mobilizującym biorokrację do zatrudniania ludzi, których można będzie później zwolnić bez uszczerbku dla starego zasobu. W końcu każdy nowy urzędnik to potencjalny wdzięczny wyborca.
Mamy już podobno w kraju półmilionową armię urzędników. To ponad pięć razy więcej niz nasze wojsko. Zakładając (bardzo ostrożnie i w wielkim uproszczeniu), że każdy zarabia 3000zł brutto miesięcznie NA SAME WYNAGRODZENIA wydajemy miesięcznie ok. 1.5 miliarda złotych, co rocznie daje ok. osiemnaście miliardów. NA SAME WYNAGRODZENIA. A przecież istnieje wiele innych niebagatelnych kosztów, których nie potrafię oszacować, takich jak koszt utrzymania budynków, materiałów biurowych, szkoleń i wiele innych. Nie pozostającą bez znaczenia "wartością dodaną" tej sytuacji jest to, że przecież tym wszytskim ludziom trzeba wymyślić jakąś robotę więc niech nikt się nie spodziewa zmniejszenia poziomu biurokracji w naszym kraju w najbliższym czasie.
Dziś jednym z naszych największych problemów gospodarczych jest dług. Kiedy firma jest nadmiernie zadłużona redukuje koszty, administrację, podnosi efektywność. Co robi rząd Tuska w obliczu nadmiernego długu? Powiększa administrację a koszty przesuwa na później. Bo czy zmiany w sytemie emerytalnym są rozwiązaniem problemu długu? Nie. Państwo ma stworzyć SPECJALNE konta w ZUS. Konta na których nie będą leżały pieniądze tylko zobowiązania państwa do tego, że te pieniądze kiedyś wypłaci. Zobowiązania warte tyle ile okazało się warte zobowiązanie państwa sprzed dekady do tego, że system emerytalny będzie wyglądał tak i tak. Już nie wygląda. Tusk zmieniajac system może liczyć na dwa rozwiązania przesunietego przez siebie w czasie problemu. Albo liczy na to że jakiś jego mniej czy bardziej zdesperowany następca w obliczu konieczności realizacji zobowiązania ogłosi, że sory ale nie jest w stanie tego zrobić albo liczy na to, że przesunięty przez niego dług spłacą nasze dzieci.
Tak więc dzisiejszych "wdzięcznych wyborców" Tuska sfinansują jutro nasze córki i synowie. A jeżeli oni nie dadzą rady to ich córki i synowie. Tusk jest pasożytem przeżerającym pieniądze i przyszłosć naszych dzieci. Warto o tym przy urnie wyborczej pamiętać.

Inne tematy w dziale Polityka