Braciamokwe Braciamokwe
1235
BLOG

„Pochwycić w mowie” czyli faryzeizm w dziennikarstwie

Braciamokwe Braciamokwe Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Czy nagonka należy do warsztatu dziennikarza i dlaczego nie? I co ma z tym wspólnego faryzeizm?

Rozmowa, której szczególnym rodzajem jest wywiad, może mieć różne cele i związane z tym kształty. Może być wysiłkiem, by poznać drugą osobę i zrozumieć jej punkt widzenia – wtedy trzeba pozwolić jej ten punkt widzenia zaprezentować. Może być wspólnym pochyleniem się nad jakimś interesującym obie strony tematem. Może być bardziej rozmową z kimś lub bardziej – o czymś. Wreszcie pod pozorem rozmowy można prowadzić skryty atak i posługiwać się różnymi metodami w celu pognębienia przeciwnika, jakim staje się rozmówca. Niestety, bardzo często w ten właśnie sposób dziennikarze przeprowadzają wywiady, zwłaszcza z ludźmi, w których widzą przedstawicieli drugiego obozu, po prostu wrogów politycznych. Nie pozwalają na zaprezentowanie poglądów rozmawiającemu, ale starają się go „pochwycić w mowie” – przyłapać na jakiejś niezręczności, zmanipulować, by wydawało się, że jest niewiarygodny, przypiąć jakąś łatkę. Niestety, wielu dziennikarzy jest szczerze przekonanych, że na tym polega warsztat i sztuka ich zawodu. Tymczasem rozpalają ogólną frustrację i negatywną energię w słuchających. Nie znaczy to, że zawsze ma być miło i dziennikarzowi nie wolno dopytywać o rzeczy trudne. Nie wolno mu natomiast podchodzić do rozmówcy jak do przeciwnika, którego należy ośmieszyć lub upokorzyć, żeby zyskać zadowolenie zlecających lub/i wysoką oglądalność…

Ale wyjaśnijmy, co ma do tego faryzeizm? Faryzeusze to jedno z żydowskich bractw religijnych (działające od II w. p.n.e. do ok. 70 r. n.e.), które wielką wagę przykładało do zachowania litery Prawa i ustnej tradycji oraz przestrzegania czystości rytualnej. Ich nazwa pochodzi z hebr. peruszim, oznaczającego tych, którzy się oddzielają od nieczystego świata, by zbliżyć się do Boga. Bardzo szczytne ideały.

Jednak Jezus używa wobec nich dwóch określeń: przewrotność i obłuda. I tak właśnie zwykło się rozumieć faryzeizm – jako bycie przewrotnym i obłudnym. Dlaczego? Ponieważ faryzeusze byli tak mocno przywiązani do swojej koncepcji pobożności i świętości, że wszystko co do niej nie pasowało starali się zniszczyć każdym sposobem, manipulacją i oszustwem. Tak chcieli zniszczyć Jezusa.

Kiedy Jezus przebywał w Judei, a zwłaszcza w Jerozolimie, był właściwie pod nieustanną presją kapłanów, uczonych w Piśmie i przede wszystkim faryzeuszy. To była klasyczna nagonka medialna – bo rzecz dokonywała się publicznie, choć innych mediów niż plotka i pogłoska nie używano.

Kiedy Jezus nauczał – przychodzili faryzeusze i zadawali podchwytliwe pytania. Kiedy uzdrawiał – starali się znaleźć coś, co pozwoliłoby zanegować sens cudownego wydarzenia – np. to, że miało ono miejsce w szabat. Nawet kiedy uczniowie łuskali kłosy, także uczyniono z tego zarzut przeciwko Jezusowi (Mt 12,1-8; Mk 2,23-28; Łk 6,1-5). Jezus zwykle nie reagował na zaczepki, odpowiadał spokojnie, jakby biorąc podchwytliwe pytania za dobrą monetę. Nie wchodził w utarczki, nie unosił się gniewem, choć zdarzało Mu się też odpowiedzieć wprost i bardzo ostro. „Groby pobielane…”

Dla każdego człowieka taki sposób rozmowy, nieustanny atak i konfrontacja, lekko tylko skryte za pozornie neutralnymi pytaniami, jest bardzo wyczerpujący. Nie dziwota więc, że Jezus tak chętnie przebywał w Galilei, z dala od agresji faryzeuszy. A jednak wciąż wracał do Judei, świadom tego, co się z tym wiązało i świadom swego losu, który miał się dokonać, gdy nadejdzie czas, w Jerozolimie…

W paru miejscach Ewangelii wprost czytamy o wysiłkach podejmowanych przez faryzeuszy:

„Faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by pochwycić Go w mowie” (Mt 22,15).

Arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi „posłali natomiast do Niego kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie” (Mk 12,13).

„Śledzili Go więc i nasłali na Niego szpiegów. Ci udawali pobożnych i mieli podchwycić Go w mowie” (Łk 20,20).

Nihili novi chciałoby się rzec, kiedy się patrzy na działania wielu współczesnych dziennikarzy, którzy dali się wprząc w aparat propagandy. Wszystko może być zarzutem. „Każde twoje słowo może być – co więcej: będzie z pewnością – użyte przeciw tobie” – to powinna być fraza rozpoczynająca różne audycje i wywiady, zwłaszcza w TVN i Gazecie Wyborczej. Czemu to służy? – z pewnością niczemu dobremu. Skracaniu życia co mniej odpornym. Wypychaniu z życia politycznego i społecznego tych wrażliwszych. W szerszym wymiarze – generowaniu nienawiści, która jest jak zaogniony stan zapalny całego narodu i państwa. Tworzeniu podziałów i barier. Teraz, w czasie wojny, która dzieje się tuż obok, świadomi zagrożenia, jakim także dla Polski jest putinowski reżim, jak nigdy potrzebujemy jedności. Mediów wolnych, otwartych i – odpowiedzialnych. „Na początku było słowo…”. Słowo ma moc – budować i niszczyć, ożywiać i zabijać…

Co wybierzemy?

Nie sądzę by ci, którzy zamawiają materiały u dziennikarzy i kreują klimat w redakcjach, zmienili swoje podejście. To co najmniej „pożyteczni idioci” albo wprost obcy agenci grający na osłabienie Polski. Polska to dla nich nienormalność i coś wstydliwego, wręcz kompromitującego. Przynależą – całkiem tradycyjnie – do wielkich salonów Europy, które w gruncie rzeczy – też tradycyjnie – doskonale rozumieją się z Rosją. Dziennikarze – cóż, niektórzy wiedzą, w czym uczestniczą, inni zatracili wszelki krytycyzm lub naprawdę sa przekonani, że dostarczani silnych bodźców i wywoływanie żywych reakcji u czytelników kosztem rozmówców to ich główne zadanie, reszta wie, że na ich miejsce są inni chętni, więc trzeba twardo trzymać narzuconą linię. Pewnie większość nawet w największej tajemnicy nie przyzna się przed samym sobą, że to, w czym uczestniczy, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, a wszystko z uczestniczeniem w nagonce.

„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, ale wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości” (Mt 23,27-28).


Braciamokwe
O mnie Braciamokwe

Śpiew nad rzeką już rozbrzmiewa Puszczę biały kwiat oplata, Wawa-gęsi krzyczą w trzcinach, Orzeł prosto w słońce leci. Zmieńcie futra, bracia Mokwe, Wiatr z południa ciepło niesie. Uploaded with ImageShack.us

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura