Czy zastanawiacie się Państwo jak będzie wyglądała rzeczywistość PO epidemii?
Co prawda uważam, że panikę wywołano celowo, aby dokonać resetu gospodarki światowej będącej w fazie kryzysu, a co wynikło z machinacji finansowych. Sprawa od dawna nabrzmiewała, dlatego stworzono okazję do przemiany.
Tyle, że jeśli nawet można mieć taką świadomość to i tak dotkną nas skutki zaplanowanej akcji. Mało. Ugiąć się musiały też rządy potężnych państw i dostosować do narzuconych reguł.
Obecnie sytuacja toczy się swoim trybem na który nie mamy już wpływu. Czym się skończy? Nad tym należy się pochylić.
Przede wszystkim - w odniesieniu do Polski - mamy miesięczny system płatności. Dotyczy to zarówno wypłaty wynagrodzenia jak i należności do których uiszczania jesteśmy zobowiązani.
A tu miesiąc jeszcze nie minął, stąd większość obserwuje poczynania rządu bez świadomości konsekwencji. Problemy powstaną, gdy nastąpi czas płatności, a tu nie pojawi się na koncie stosowny zapis. Do świąt - problem nie będzie jeszcze w fazie ostrej.
Tymczasem już mówi się, że w kwietniu około miliona ludzi straci pracę, a wszystko wskazuje, że pojawi się min. 25 % bezrobocie.
Co to oznacza? Pogłębiającą się recesję o niewyobrażalnych skutkach.
Pakiet antykryzysowy obecnie deliberowany w Sejmie - to nie czas "kupiony" na dostosowanie, a sposób na wydrenowanie śladowego kapitału klasy średniej.
Bo jeśli np. rząd będzie dopłacał przez 3 miesiące 40% wynagrodzenia, aby utrzymać zatrudnienie w małej firmie, to po tym czasie właściciel będzie "w skarpetkach", a firma i tak upadnie, bo nie będzie szans na wznowienie poprzedniej działalności w stopniu umożliwiającym rozwój.
Czyli "pod jesień" większość z nas będzie "goła i wesoła", a do tego brak będzie kapitału na rozwój tych dziedzin, które będą potrzebne w nowym życiu społecznym.
Czy zadłużanie się rządu na przeciwdziałanie skutkom zapaści może być remedium?
Warto zauważyć, że wszyscy się zadłużają - pytanie, czy to zadłużanie się względem społeczeństwa ( to oznacza obniżanie stopy życiowej), czy względem obcych instytucji finansowych, które liczą na szybkie i wielkie zyski?
Moim zdaniem - nie da się utrzymać obecnego poziomu życia. Zatem zadłużenie zewnętrzne prowadzi do permanentnego kryzysu i zniewolenia narodu.
Jaką strategię należy zatem przyjąć?
Obecny system dąży (i będzie dążył) do odbudowy obecnych struktur z dominacją struktur finansowych przy uzyskaniu pozycji hegemona - cała władza w jednym ręku.
Jak to może uzyskać?
Jak zaznaczyłem - nastąpi drenaż kapitału warstwy średniej. Do tego nawet w kryzysie pewne zawody są potrzebne i cenione. Ci ludzie zachowają pracę i apanaże. Będą "wojownikami systemu" bo po prostu będą jego beneficjentami.
Reszta społeczeństwa będzie na granicy wegetacji.
Efektem będą dobrze uposażone warstwy i biedne, bezwolne społeczeństwo.
Pytanie: czy taki model rozwojowy jest akceptowany? Na to trzeba sobie samemu odpowiedzieć.
Wydaje się, że ten model już żeśmy testowali z bardzo złym skutkiem. Jak się przeciwstawić tej tendencji?
Sugestie - w następnej notce. Jak dożyję , a koronawirus mnie pominie.