Zastanawiając się nad problemem trudno nie dostrzec płycizny myślenia.
Cenię uwagi Wosia, ale niekiedy są one pobieżne - chociaż, wydaje się, że sięgają myśli "najważniejszych" ekonomistów. Problem nie dotyczy tylko jego spostrzeżeń, ale ogólnej koncepcji ekonomicznej na jakiej opiera się gospodarka.
Zaznaczę, że dokonuję ocen z perspektywy cywilizacyjnej. W takim przypadku rozważa się gospodarkę jako narzędzie realizacji celu cywilizacyjnego.
Tymczasem w podsumowującej analizie Wosia (i całej czeredy ekonomistów) ekonomię traktuje się jako odrębność rządzącą życiem społecznym. To błąd , który np. nie pozwala prawidłowo oceniać procesów w cywilizacjach, gdzie obowiązują inne zasady i związane z tym cele cywilizacyjne. Bo przecież nie pasuje do myślenia ekonomistów Zachodu, że gospodarka Rosji zamiast upadać pod ciężarem sankcji - konsoliduje się. Podobnie jest w przypadku Chin, czy Indii, a także państwa Bliskiego Wschodu zaczynają się obywać bez "zachodniej ekonomii".
Co zatem leży u podstaw ciągłej niestabilności ekonomii "zachodniej"?
Pierwszy czynnik został wymieniony - traktowanie ekonomii jako niezależnej od cywilizacji, jako samodzielnego "bytu".
Drugi - to nastawienie na ciągłą ekspansję. Pożyczanie pieniędzy na cele różne (inwestycyjne i konsumpcyjne) zakłada, że zwrot będzie powiększony o jakiś procent. Czyli pieniądz "pracuje".
Ta zasada jest nadrzędna, a jedynie utrata zysku występuje przy błędnej alokacji środków. System może to mieć "w programie" - że jakaś część inwestycji przynosi straty i pokrywa to systemowo. Jednak nie narusza to ogólnych zasad działania.
Oczywiście - może występować regulacja wysokością odsetek, czy nawet ujemnym oprocentowaniem wymuszonym okolicznościami. Ale podkreślam - sama zasada zysku z "pracy " pieniądza jest niepodważalna.
Kiedy następuje krach?
Wtedy, gdy kończą się możliwości rozwojowe, czyli kiedy konsumpcja przekracza przyrost produkcji.
Co na to się składa? To może być nadmierny konsumpcjonizm zwłaszcza odnoszący się do grup społecznych, które nie wytwarzają produkcji. Także brak dostępu do dotychczasowych źródeł energii, surowców, ale też siły roboczej; ta ostatnia kwestia występuje, gdy zmieniają się priorytety społeczne , co może wiązać się z kryzysem cywilizacyjnym. W efekcie "wartość" niektórych "towarów" (tak można traktować pewne sfery usług, czy zależności) zanika z uwagi na brak zainteresowania społecznego - procesy te są tym bardziej groźne, gdy następuje zwiększona monetyzacja obejmująca większość dziedzin życia.
Opisane kwestie są zazwyczaj pomijane, gdyż cały system ma bardzo wiele buforów umożliwiających niwelację lokalnych sytuacji kryzysowych. Jednak obecnie mamy do czynienia z ich olbrzymią skalą i to dotyczy różnych dziedzin życia.
Mało. Następuje przejście do systemu wielobiegunowego, co zmniejsza dodatkowo możliwość "buforowania", czyli przerzucania problemów poza jądro systemu.
Wniosek jaki się nasuwa jest jeden: musi dojść do resetu systemowego. Owszem, może nastąpić powrót do dotychczasowych zasad, ale trzeba by było pozbyć się wszelkich naleciałości obciążających. Czy to możliwe? Pytanie, na które otrzymamy odpowiedź w przyszłości i to bliskiej.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka