Zamieściłem już kilka notek dotykających tematu. Zawsze wskazywałem na istnienie luk, które dopiero przyszła sytuacja może wyjaśnić.
A sytuacja jest niezwykle dynamiczna i wiele kwestii wątpliwych zaczyna się krystalizować.
Niemniej - najbardziej zawodny jest kalendarz przemian. Zwykle rozważania prowadzimy w odniesieniu do zawężonego odcinka i staramy się tam "zmieścić" wszystkie "znaki czasu". A tu siurpryza - zdarzenia biegną innym torem i zwykle dopiero z odleglejszej perspektywy widać, że jednak wszystko szło swymi koleinami.
Zacznijmy od spraw polskich.
A pierwszą konstatacją jest stwierdzenie, że faktycznie państwo polskie już nie istnieje. Należy tu zaznaczyć, że chodzi o państwo, które reprezentuje polskość - Rzeczpospolitą. O ile jeszcze, przynajmniej retorycznie, rządy PiS odwoływały się do polskości (ale jednocześnie likwidowały odrębność), to obecne rządy już nawet tego nie czynią. Kogo reprezentują? Część mieszkańców terenów administrowanych (z coraz mniejszym zakresem decyzyjnym) wybieranych przez zmanipulowanych wyborców na pewno nie utożsamiających się z polskością.
W efekcie zaistniał podział na dwa obozy, z których bezmyślną agresywnością wykazują się zwolennicy tego rządu. Kim są? W znacznym stopniu są to ludzie należący do "elity intelektualnej", a przynajmniej za takową siebie uważających. To mieszkańcy dużych miast powiązani ze strukturami władzy z licznymi przywilejami. Znaczna część to emeryci z wysokimi świadczeniami, ale też ich rodziny - także zajmujące prominentne stanowiska - sędziowie, prokuratorzy, ludzie sztuki, czy też wykładowcy akademiccy - ale raczej uczelni humanistycznych, gdzie nie ma konkretnych wymagań. Nie trzeba chyba dodawać, że tu występują silne związki etniczne, a nie są one związane z polskimi.
Negacja dla PiS tego środowiska nie ma racjonalnych przesłanek poza jedną - podważono ich status elity, także o charakterze ekonomicznym, dając różnego rodzaju świadczenia nisko uposażonym, co spowodowało, że ta podklasa zaczęła "podnosić głowę". Sztandarowym przykładem był stosunek do wczasów nad morzem tej "hołoty".
Jak będzie rozwijać się sytuacja?
Animozje mogą tylko narastać zwłaszcza wobec szybkiego obniżania stopy życiowej. Oczywiście Tusk i jego ekipa będą starali się zadbać o wskazaną grupę, ale jeśli dojdzie do załamania to okaże się, że będzie to grupa najbardziej dotknięta skutkami.
O ile bowiem ci biedni są wstanie przetrwać, to "elita" będzie bezbronna, a do tego skonfliktowana z resztą społeczeństwa, zaś litościwa postawa nakazywana przez KRK w czasie II WŚ, wobec zanikającego wpływu KRK na społeczeństwo, będzie bezskuteczna. Podcięto sobie korzenie.
Kryzys jaki się zbliża będzie związany w znacznym stopniu z upadkiem logistyki dostaw.Tu zaś duże miasta będą w najgorszej sytuacji. Jeśli dodać braki zasilania w energię elektryczną, a do tego brak gazu - to jak wyglądać będzie życie w mieście zwłaszcza ludzi starszych?
Pierwsze symptomy mogą pojawić się najbliższej zimy. Tyle, że trudności pojawią się już wcześniej. Spodziewać ich się należy w sierpniu. To dlatego, że wzrost cen energii i inne podwyżki ujawnią się pod koniec lipca zwiększonymi rachunkami, a pogarszająca się sytuacja gospodarcza spowoduje, że nie będą opłacane. Skutki - w sierpniu.
Należy dodać, że dochodzą ograniczenia związane z procedurą nadmiernego deficytu. One "dołożą do pieca".
Zwrócę uwagę na jeszcze jedno. Otóż ta ekipa z Tuskiem stworzyła sobie niekomfortową sytuację także w wojsku. Skierowanie żołnierzy do ochrony granic (a powinny to robić służby policyjno-porządkowe) i jednocześnie zabranianie im wykorzystania broni przy jednoczesnym finansowaniu organizacji pozarządowych, które zajmowały się "opieką" nad migrantami, zaskutkowało śmiercią żołnierza. Winien temu jest ewidentnie Tusk.
Ale to nie koniec. To perfidne potraktowanie wojska nie przyczyniło się do tego, by wojsko byłe gotowe popierać tę ekipę. Tusk naruszył swoim działaniem honor żołnierzy. Nie będzie miał wsparcia z tej strony.
Jest oczywistym, że istnieje silny nacisk na wymuszenie polskiego udziału w wojnie na Ukrainie. Tymczasem wojsko jest rozbrojone, nowych dostaw sprzętu nie ma i nie ma pieniędzy.
Może właśnie to jest ratunkiem przed wykorzystaniem Polaków w charakterze "mięsa armatniego".
Tymczasem narasta kolejny problem - relacje z Niemcami. Niemcy dążą do przywództwa w Europie, co skwapliwie próbuje realizować Tusk, ale oni chcą to osiągnąć przy utrzymaniu dotychczasowego standardu życia. To możliwe tylko kosztem Polaków i po części innych, nowych członków UE, głównie ze słowiańskim genotypem. Konflikt na poziomie społecznym rysuje się nad wyraz oczywiście.
Zaznaczę, że na wstępnym etapie wygrają Niemcy - to dlatego, że mają wsparcie w państwie niemieckim, gdy Polacy (a w znacznym stopniu "polactwo") takiego wsparcia ze strony państwa nie otrzyma. Filmik z interwencji policji niemieckiej względem polskich kibiców jest tu nad wyraz wyraźnym znakiem.
A reszta Europy?
Znamienna jest sytuacja francuska. W zasadzie - niezależnie od wyniku wyborów należy liczyć się z rozgardiaszem. Należy spodziewać się irredenty. I nie ma opcji, która mogłaby to powstrzymać.
Bardzo ciekawe będą też wyniki wyborów w Anglii zwłaszcza, że należy liczyć się z abdykacją Karola, co związane jest z chorobą.
Jak widać sytuacja w Europie jest coraz bardziej skomplikowana, a konflikt ukraiński tylko ujawnił różnice interesów i trendów.
Jak się ma to do profetyki? Może o tym w następnej notce.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka