Ten tekst chcę prowadzić dwutorowo, z przekonaniem, iż końcowe konstatacje dadzą spójny wynik.
	
			
		
	
	
											
Pierwszy tor, to uwagi dotyczące sensu naszego istnienia.
Drugi dotyczy struktury świata, czyli sposobu jego (dla nas) manifestacji.
Wydaje się, że to różne ujęcia, ale świat manifestuje się nam w takiej formie, by uzasadnić nasze dążenia i to przy różnych poziomach świadomości.
W rozważaniach cywilizacyjnych wskazywałem, że we wszystkich przypadkach celem cywilizacyjnym jest „rozwój”, chociaż odmiennie rozumiany.
Rozwój – można rozumieć jako wzrost świadomości, co pozwala na uwzględnieniu w naszej percepcji rzeczywistości większej ilości istotnych dla rozumienia zachodzących procesów zjawisk i zdarzeń.
Jeśli celem jest władztwo nad światem (judaizm), to rozwój oznacza lepsze rozumienie procesów sterowania społeczeństwem. Gdy ma to być świadomość iluzji rzeczywistości (hinduizm), to rozwojem jest dostrzeganie, że zjawiska i zdarzenia nie mają obiektywnego charakteru, a jedynie oddziałują na nasze zmysły kształtując iluzję.
Tu pojawia się kwestia „rozwoju”, bądź inaczej to nazywając – przemian, całej naszej rzeczywistości. Istnienie zarówno ludzi, jak i innych form bytowania (zwierzęta, rośliny,…) zmienia tę rzeczywistość. Jest ona dostosowywana (pozytywnie, bądź negatywnie) do stanu rozwoju materialnego świata.
Zachodzące przemiany mogą być porównane, czy też interpretowane jako udział w kreacji rzeczywistości. Czy zatem tak należy rozumieć rolę człowieka jako „dziecka bożego” – co zawierają pierwsze słowa modlitwy, której nauczał Chrystus?
Ujęcie niesie daleko idące konsekwencje.
Przede wszystkim zastrzeżenia może budzić traktowanie stworzenia świata jako aktu dokonanego przez Boga osobowego. Ujęcie występuje jedynie w judaizmie, bo już w nauce Chrystusa nie ma jednoznacznych po temu wskazań. A jeśli człowiek, Dziecko Boże, współuczestniczy w kreacji, to implikuje, że czas nie ma charakteru liniowego, co imputuje judaizm.
Otwiera się pole do ukształtowania poglądu, że (przy odrzuceniu dogmatu o Bogu osobowym), to ludzie sami kształtują rzeczywistość (kreują świat) w dostosowaniu do potrzeb wynikających z procesów przekształcania świadomości.
Tutaj jedna uwaga, którą dodaję po namyśle. Otóż ten kierunek rozważań jest dostępny dla tych, którzy zdolni są do wyobrażenia, a chyba to niewłaściwe słowo – raczej uświadomienia, że przestrzeń nie istnieje, a jest kreowana każdorazowo przy tworzeniu indywidualnej iluzji rzeczywistości. (Pewnie to się mocno nie spodoba „wyznawcom” Teorii Względności).
Rzeczywistość to proces cyklicznego rozwoju dostosowywana do osiąganego stadium. Czyli sami przygotowujemy świat do tego jak ma wyglądać proces rozwojowy danego cyklu.
(Przypomnę istnienie notek o holograficznej rzeczywistości. Ta konweniuje z przedstawionym poglądem).
Czy faktycznie to, co większość uważa za rozwój – zwłaszcza materialny, jest faktycznie kierunkiem pozytywnym?
Jest wiele opisów doświadczeń ludzi, którzy doznali stanów mistycznych. Różnie to jest określane – na Wschodzie jest to poczucie jedności ze światem, hinduizm określa ten stan jako nirwana, by w kręgach europejskich przyrównywać je do stanu zachwycenia.
Zwrócę uwagę, że ten stan – do którego wydaje się, dążymy, jest stanem biernym, nieaktywnym. Jest to radość współistnienia, co może być utożsamiane z proponowaną definicją miłości jako pragnienie współistnienia, do stanu miłości. Miłość – jest bierna, nieaktywna i jest stanem stosunku do otoczenia.
Kierunkiem rozwojowym jest więc dążenie do nieaktywności, gdy wszak życie i rozwój świadomości z tym związany – jest aktywnością.
Można przyjąć, że wzrost świadomości ma prowadzić do zmniejszania aktywności.
Tymczasem w poszczególnych cyklach rozwojowych ludzkość zwiększa dynamikę swej aktywności. Żyjemy coraz „szybciej”, czas dzielony jest na coraz mniejsze odcinki.
Czy w tym można upatrywać upadku ludzkości?
Inny wniosek, że ten kierunek – to budowa piekła, gdzie obowiązywać ma przyspieszana aktywność.
Jak zatem rozumieć sens życia? Czy jako doświadczanie prowadzące do odrzucenia iluzji tego świata, czy też przeciwnie – dążenie do uzyskanie maksymalnej ilości doznań, co też w efekcie ma prowadzić do uświadomienia sobie, że rzeczywistość jest iluzją? (Hinduska i buddyjska "tantra lewej ręki").
Nie umiem na to odpowiedzieć.
Prowadzone rozważania cywilizacyjne są różnie odbierane. Sporo osób oczekiwało, bądź dalej oczekuje, że przybliżenie idei Cywilizacji Polskiej, ma prowadzić do przekonania o najbardziej rozwiniętej formie organizacyjnej społeczeństwa, a zatem powinno się tę cywilizację wprowadzić w życie nawet, gdyby należało użyć po temu przemocy.
Takie wrażenie odbiera się studiując prace prof. Konecznego w odniesieniu do Cywilizacji Łacińskiej.
Tymczasem przecież Cywilizacja Polska bazuje na MIŁOŚCI, a zatem nie może wartościować innych cywilizacji. Jedyne , co pozostaje, to własny, indywidualny wybór i tworzenie wspólnoty tych, którzy wyznają podobne poglądy.
Inne cywilizacje przecież także zapewniają rozwój indywidualny członkom tych społeczności.
I to ostatnia notka tego cyklu.
Uczciwie przyznaję, że czuję się wyczerpany. Może czas na odpoczynek?
Dla zainteresowanych tworzeniem środowiska Cywilizacji Polskiej:
moje dane: mail: kjw-1948@o2.pl; tel. 501 692 029 
									
		
		
			
	
			członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl 
		Nowości od blogera
		
	
	
	Inne tematy w dziale Społeczeństwo