Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
30
BLOG

"Przed twe oblicze zanosim błaganie, rodzimą szlachtę racz nam wrócić Panie"

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 1
Przynajmniej od 80 lat wmawia się Polakom, że szlachta stanowiła dopust Boży dla Narodu Polskiego. To z racji warcholstwa i prywaty szlachty Rzeczpospolita miała upaść.

A przecież zadania szlachty były inne – rolą tej warstwy było pilnowanie porządku i przestrzeganie praw Rzeczypospolitej.

W znacznym stopniu powodem do odchodzenia od tej roli było wmówienie szlachcie, że nie są częścią Narodu, a elementem obcym, nadrzędnym, który konstytuował ustrój kraju. Do tego ujęcia „kuszona” była szlachta przez jezuitów rzekomym pochodzeniem od Sarmatów, gdy faktycznie szlachtą byli najlepsi przedstawiciele rodów, których rolą było stanowić relacje w skali kraju na zasadzie konsensusu, a ich szlacheckość wynikała ze szlachetności postaw, co przejawiało się m.in. poprzez honorowe dotrzymywanie ustaleń.

Ta rodzima szlachta, to byli zwykle starsi rodowi, a w skali kraju uzupełniano gremium ludźmi o dużej wiedzy i mających szacunek otoczenia. Przykładem jest Paweł Włodkowic, ale było też wielu innych.

I trzeba powiedzieć, że rola szlachty nie była operetkowa, a wymagała często wielu poświęceń. Niekiedy były to okoliczności wymagające trudu i wyrzeczeń.

Chce tu przedstawić takie typowe zdarzenia codziennego życia szlachcica. Tekst ten powstał na podstawie nieodnalezionych jeszcze zapisków rodzinnych.

Szlachecka dola

W mieście miał się odbyć doroczny targ. Wypadało dodać splendoru wydarzeniu swoją tam obecnością. Bo to powaga większa, a i zapobiec trzeba ekscesom jakie często gawiedź wywołuje. No i sprawunki poczynić jako, że beczułka z napitkiem, (nazwy nie będę wymieniał z uwagi na zakazy, ale czytelnikom mojego bloga jest ona znana), dźwięk pusty wydaje, co świadczy o brakach zawartości, a co uzupełnić rzeczą słuszną się wydaje.

Zarządziłem wcześniejsze obrządki, by zaraz po śniadaniu do miasta wyruszyć.

Ledwie jednak do wsi dojechaliśmy – a tam rwetes: Stacho z Bartkiem Kosiukiem się znowu pobili. Tym razem o miedzę. I to do krwi.

W dyby obu kazałem zakuć, a w d… po 10 bizunów hojną ręką wyliczyć.

2 godziny stali. Jak ich puściłem – od razu obaj do karczmy poszli pić - na stojąco, bo siąść nie mogli.

Naradzają się, co by rebelyją urządzić, kosy na sztorc przekuć, a na dwór iść, krzywd swoich dochodzić.

Jak wytrzeźwieją, a d… przestaną ich boleć, to im przejdzie.

Ruszyłem dalej, ale zaś, kole młyna Werka z Jagną za kudły się złapały. O Dżona im poszło. A tak się zaparły, że nijak rozczepić nie było można. To kazałem obie do stawu wrzucić, coby nieco otrzeźwiały.

Jak się rozdzieliły – wyciągnąć kazałem, bo dziewuchy na schwał i szkoda by było potopienia.

Aliści jeszcze dobrze nie ociekły, a tu już Jegomość Puuuk bryczką nadjechał z larum wielkim, że to czarownice pławię, a to tylko za zgodą Inkwizycyji świętej czynić się godzi.

Mało godzinę mu wyjaśniałem nim się ukontentował datkiem słusznym.

Już na południe dojechałem do miasta. A tam tumult.

Żyd  przechera, co to zboże jeszcze łońskiego roku na sprzedaż wziął, a wypłatę należności wstrzymywał, teraz tylko połowę umówionej zapłaty chce dać, bo powiada, że kryzys mamy.

Dla porządku, a i przypomnienia obowiązków dwadzieścia bizunów mu zaordynowałem.

Ten, by kary ujść, córkę mi swoją rajfurzył. Ale że dziewka szpetną mi się zdała, za nieprzystojną propozycję dodatkowo 10 bizunów doliczyć kazałem.

Doma na odwieczerz wróciwszy, pod lipą siadłem, a miodu zaordynowałem, coby skołataną głowę ustatkować.

Ale gdzie tam. Sąsiad przyszedł Zbycho z Jacniewa z suplikacją odnośnie gruszy, co to na między między nami roście.

Tu wyjaśnię, że by swarów uniknąć, zgodziłem się by brał gruszki, co spadną na jego pole a i te, które na między będą.

A ten teraz suponuje, że to dla niego krzywda, bo, powiada, wiatry ci u nas zachodnie, to i więcej gruszek na moją stronę leci.

No i jak się z nim po dobroci dogadać?

To rzekłem, że wyślę umyślnych, którzy gruszę, przedmiot swaru, zetną.

Ten w krzyk, że dorobek przodków niszczyć chcę, a grusza do tego zabytkowa, to on skargę do Trybunału złoży. I jeszcze mnie chce o warcholstwo oskarżyć.

No powiedzcie ludzie, czy jest gdzie jakie miejsce, gdzie by można chleba w spokoju pożywać?

Ciężka ta moja szlachecka dola, oj ciężka.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo