Trochę o organizacji rejsów – tym wypadku takich „przelotowych”.
Turnusy są zazwyczaj tygodniowe, ale jeśli ktoś chce „posmakować” żeglarstwa – sugeruję 2 tygodnie; jeśli wszystko idzie dobrze, to tydzień kończy się niedosytem. Jeśli trafi się kiepską pogodę – to tydzień da się wytrzymać, a drugi pouczy, czy dalsze zainteresowanie żeglarstwem warto kontynuować.
Nie cały czas się pływa; jest możliwość pozwiedzać zarówno porty i miejscowości początkowe i końcowe rejsu jak i jakieś pośrednie. W Chorwacji, czy Grecji raczej rzadko pływa się nocami – na noc wchodzi się do mariny, niekiedy staje na kotwicy.
Ja dotarłem do Palermo dzień przed oficjalnym początkiem rejsu – sprawa korzystnego lotu. Zamustrowałem już w piątek około 20.00. Poprzednia załoga akurat wybierała się „w miasto”.
Nie jest to późno. Tam życie zaczyna się po 20.00. Restauracje i wiele innych „przybytków” ma przerwę między 16.00 a 20.00 i jest otwarta do 24.00, aczkolwiek w weekendy część obiektów jest czynna do rana.
Poczekali na mnie i wybraliśmy się razem.
Kilka nocnych migawek Palermo
Po powrocie odbył się bal kapitański, ale chyba duch w narodzie ginie, bo bez mojej pomocy to i jedna skromna butelka whisky byłaby za dużo;-)))
Rano stary skład zbierał się do powrotu, a ja wybrałem się „w miasto”. Prezentowane zdjęcia to nie znane zabytki (te można sobie wygooglować), a raczej luźne spojrzenie na obiekty, które wzbudziły moje zainteresowanie.
W trakcie przechadzki zaczepił mnie jakiś Włoch, który sądził, że jestem zainteresowany zwiedzaniem muzeum sztuki nowoczesnej, obok którego się znajdowaliśmy. Stwierdziłem, że raczej nie gustuję w takich artefaktach. Jestem raczej tradycjonalistą w odniesieniu do sztuki.
„A skąd jesteś?” Z Polski.
„To tam u was Kaczyński, silny człowiek”.
Owszem, obecnie staramy się zacząć żyć normalnie, a nie na kolanach….
Dalsza rozmowa związana była z oceną naszej przynależności do UE, gdzie on podkreślał, że UE nas dofinansowuje olbrzymimi kwotami, a ja starałem się wyjaśnić, że to iluzja, bo firmy UE zatrzymują zyski z prowadzonej działalności i w sumie, to raczej UE ma z tego korzyści, a nie Polska. Coś było na temat historii i przyznanie, że jesteśmy traktowani jako kolonia, do której UE musi ciągle dopłacać i nas wspierać.
Tu zapytałem, czy zna przypadek, aby państwo centralne utrzymywało kolonię i nie miało z tego korzyści.
Na tym dyskusja się skończyła: gość uznał, że jego argumenty uległy wyczerpaniu.
Spotkaliśmy się jeszcze raz w supermarkecie następnego dnia. Świat jest mały. Ale nie dyskutowaliśmy. I już nie widać było u niego nutki pobłażliwości, którą dostrzegłem na początku znajomości.
W marinie byliśmy jeszcze w niedzielę (kiepskie prognozy pogodowe), ale już nie zwiedzałem nic nowego – ot – miasto, jak miasto. Dość typowe dla południowej Italii.
W poniedziałek, grubo przed świtem, odcumowaliśmy…
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości