Czy przekonania wyrażone w mojej poprzedniej notce tematycznej, (Putin/Trump aktywa/pasywa), zostały podważone?
Wydaje się, że treść spotkania i wyniki końcowe w niczym nie odbiegają od tamtych uwag. Można jednak pokusić się o sugestie tyczące kierunków jakimi powinna zainteresować się dyplomacja polska.
Pierwszą uwagą jest ta, że "rusofoby " dostały "po łapach"; kierunek na konfrontację z Rosją nie był dominujący. Trump stawia na konkurencję, a nie konfrontację. W tej sytuacja pozycja polskich rusofobów staje się słabsza, a ich działania nieuzasadnione nawet w kontekście służalczości względem USA.
USA są dalej potęgą, ale już nie mają nieograniczonych możliwości wykazywania swej dominacji. Ich gospodarka (potężna, ale głównie wirtualnymi operacjami), nie jest w stanie utrzymać na dotychczasowym poziomie obciążeń sektora militarnego. Świadczy o tym żądanie współfinansowania wydatków na armię przez państwa UE i poszukiwanie źródeł finansowania (sprawa NSII i zaopatrzenia w energię jest tego wyraźnym przykładem).
O słabości USA (niechęci do podejmowania działań ekspansyjnych) świadczy stosunek do Ukrainy; to wyraźna chęć wycofania się z tego kierunku.
Wydaje się, że strategia Trumpa polega na powolnym wycofywaniu się z twardej kontroli globalnej na rzecz utrzymania wpływów tylko w dziedzinach i regionach istotnych dla USA - z jednym wyjątkiem - zagwarantowania bezpieczeństwa dla Izraela.
Wyraźnie widać, że Trump gotów jest "odstąpić" Ukrainę i cały basen Morza Czarnego w zamian za usunięcie Iranu z Syrii, a przynajmniej gwarancje utworzenia bufora bezpieczeństwa na granicy Syrii z Izraelem (mówi się o ok. 100 km), co pozwalałoby kontrolować i reagować na ewentualny atak rakietowy Iranu. (System obrony Izraela może nie zdążyć zareagować na wystrzelenie kilkuset rakiet z wyrzutni tuż przy granicy).
Cele Rosji?
Putin nic nie ugrał, ale też i nie było to jego celem. Zaprezentował pozycję i stanowisko Rosji w obecnym świecie. I w zasadzie o to mu chodziło. Mundial - wielce korzystny medialnie i prezentacja principiów polityki rosyjskiej; wskazanie, że nie zamierza prowadzić polityki ekspansji, ale z tego, co ma, się nie wycofa.
Nawet w sprawie Ukrainy - powściągliwe stanowisko; brak chęci większego zaangażowania, a podtrzymanie "Mińska II", czyli federalizacja Ukrainy.
Jak widać - sprawa Polski i polskich rusofobów próbujących grać Ukrainą jako narzędziem walki z Rosją, uległa osłabieniu.
A jakie wnioski i możliwości dla Polski stwarza ta sytuacja?
Jeśli odrzucimy rusofobię, a postawimy na realizm, to sytuacja jest interesująca.
Przede wszystkim widać, że bliższe kontakty z Ukrainą są bezsensowne i szkodliwe. Wszelka pomoc tylko wzmacnia postawy szowinistyczne. Czyli, tak jak to już dawno sugerowałem, należy "odsunąć się" od Ukrainy i tępić na naszym terenie wszelkie skłonności banderowskie. Otworzyć się na możliwość akceptacji oczywistości krymskiej i zgodzić z koncepcja federacyjną.
W ramach federacyjnego podziału Ukrainy - rozważyć specjalny status niektórych regionów: Rusi Zakarpackiej i Odessy; Odessa to rejon o dużym "zażydzeniu" - być może warto tam skierować emigrację Żydów z Izraela. To rozwiązanie może być korzystne zarówno dla Polski jak i innych państw regionu. Teren żyzny, z dobrym klimatem - osiedlenie tam Żydów może być remedium na narastającą niechęć względem tej nacji, a przecież należy się liczyć z narastającym zagrożeniem bezpieczeństwa Izraela.
Sprawa wojsk amerykańskich. Jest chyba oczywiste, że to Polska je utrzymuje. Wobec zaś zmiany priorytetów , celowym jest ich stopniowe wycofywanie. Środki - przeznaczyć na OT. NATO - to stan agonalny.
Sygnalna wypowiedź Morawieckiego (seniora) sugeruje otwarcie się na rozmowy z Rosją i powolne otwarcie na wymianę gospodarczą. Jednak podstawą jest wzmacnianie powiązań w ramach Trójmorza.