Partisan gardening Partisan gardening
1249
BLOG

Rozterki chrześcijanina z miłosierdziem wobec emigranta i uchodźcy w Europie

Partisan gardening Partisan gardening Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 74


  Kiedy papież Franciszek wypomina nam o obowiązku miłosierdzia wraz z kolejną falą zatopionych uchodźców albo pokrzywdzonych bombardowaniami syryjskich dzieci - to w każdym chrześcijaninie budzi się niepokój i wyrzut sumienia. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. 

  Nasza religijność nie jest mocna, dla wielu wiąże się tylko z tradycją. Niewiele trzeba byśmy o niej zapomnieli. Potwierdzają to czasy niedawno minione gdy system komunistyczny dla wielu stał się powodem do wyrzeczenia wiary ojców.

  Franciszek przypomina nam o obowiązku okazywania pomocy uchodźcom i jest ro nasz wyrzut sumienia gdy zapieramy się przed przyjmowaniem obcych do naszej ojczyzny. Chcemy wiedzieć kim są i czy podołamy temu wyzwaniu. Najłatwiej jest okazywać pomoc lokalnie, sąsiadowi dotkniętemu nieszczęściem, dziecku walczącemu z chorobą. Ale uchodźcy to ludzie od nas odmienni. Pytanie dręczy zatem, czy podołamy tej odmienności nie tracąc sami gruntu pod nogami? Nie tracąc własnej tożsamości i poczucia, kruchej jednak u nas wspólnoty?

  Kraje zachodnie, dużo słabsze gdy idzie o religijność, zostały poniekąd do miłosierdzia przymuszone. I ten obraz jaki widzimy w tamtych miastach nie zachęca do rezygnacji z naszego "ksenofobicznego" spokoju. Czym Europa może zachwycić i  onieśmielić muzułmanina? Jaka to jest kultura, cywilizacja? Tolerancja dla jednostkowych perwersji aż po zmianę prawa na ich korzyść. Słaba rodzina i rozbita wspólnota to nie jest siła i wartość imponująca. Atomizacja społeczna rujnuje europejczyków i czyni ich poddanymi biurokratycznym strukturom. Europa, która porzuca swoje świątynie, z pogardą odnosi się do tradycyjnej religii a na salonach elit i w mediach dominuje ateistyczna postawa. Nie szanuje Europa swojego dorobku cywilizacyjnego, wybrała powierzchowne wartości porzucając duchową głębię. Widać coraz wyraźniej na tle islamskiej inwazji emigrantów, że to Europa potrzebuje uzdrowienia. Biedni ludzie, ze zrozumiałych i oczywistych względów, zawsze będą ciągnąć do bogactwa. Ale ten świat bogactwa jest słoniem na glinianych nogach, jest słaby moralnie i nie wykazuje ochoty do naprawy.

  Do miłosierdzia potrzeba dobrowolności, wolnej woli a nie przymusu. Nie rządowego nakazu ale powszechnej zgody by zaopiekować się obcymi i przyjąć ich pod swój dach. Okazuje się, że oni nie chcą naszych, wypracowanych w trudach różnych historycznych wydarzeń i wojen, wartości. Zatrzymują się na przyjmowaniu dobrobytu, który także nie jest ofiarowany zbyt hojnie bo wiąże się u nas z dziedziczeniem, nauką i pracą - barierami niełatwymi do pokonania.

  Śpiew muezina wzywającego na wieczorną modlitwę nad Jerozolimą dobrze brzmi dla ucha chrześcijańskiego turysty, gdy pustoszeją uliczki Świętego Miasta, także pod ścianą płaczu robi się pusto i możemy przejść na wzgórze pod Dominus Flevit gdzie Jezus zapłakał nad losem miasta na długo przed tym zanim  jeszcze to miasto odwiedził Mahomet. Nie jesteśmy w skórze mieszkańców tego podzielonego wyznaniowo grodu - zachwyca nas jego zewnętrzna egzotyka. 

  Europejczycy, tak dawno temu ochrzczeni, że już nie pamiętają elementarnych podstaw chrześcijańskiego rytu swojej wiary, z kpiną i bluźnierstwem nie mają moralnego kłopotu. Rzucanie krzyżem, drwina z Jezusa to akty artystyczne, wypowiedź twórcza, prawo w demokracji do własnego głosu. Obrazoburstwo, bluźnierstwo, obraza uczuć religijnych - to pojęcia chętnie zapomniane w imię wolności człowieka bez afiliacji, bez krępujących więzów. Jako tacy łatwo dali się ujarzmić obowiązkową dobroczynnością, humanitaryzmem władzy zwierzchniej. Niejasne są intencje rządzących, którzy raz mówią o demografii i starzeniu się społeczeństw europejskich, innym razem o miłosierdziu. Dzieje się to bez zgody narodów stawianych przez faktami dokonanymi, bez demokratycznej decyzji o zmianie kształtu lokalnej wspólnoty przez wprowadzenie obcych do spokojnych dotąd ludzkich siedzib. Nowi nie czują się zobowiązani do respektowania praw niewiernych, szacunku dla ludzkiego życia, mienia, poważania dla równych praw kobiet, szacunku dla dzieci.

  Przybysze muzułmańscy, których liczność rozkłada się od kilku do 10% w poszczególnych zachodnich krajach, nie pozwalają na lekceważenie ich wiary a  nawet przymuszają niewiernych do respektowania ich własnego obyczaju w instytucjach publicznych, szkołach, uczelniach. 

  Europa nie ma właściwej odpowiedzi na silne muzułmańskie wyzwanie. Nie potrafi się duchowo obronić. Nie mamy też zaufania do rządzących na zachodzie, że wiedzą co robią i zdolni są wyobrazić sobie jakie będą skutki ich decyzji. 

Mi pozostaje kościelna puszka zbiórki na uchodźców ale czy to wystarcza? 

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo