Partisan gardening Partisan gardening
2862
BLOG

Polska postrachem Europy w obliczu kryzysu uchodźców?

Partisan gardening Partisan gardening Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

Polska postrachem czy groźba niemieckiej de-europeizacji? 

  Pamiętny roku ów 2015 - gdy ruszyły pielgrzymki z południowego wschodu do Europy i jej wrota otwarła szeroko kanclerz Niemiec Angela Merkel. Dzisiaj Europa wyglądałaby inaczej, z równo rozłożoną populacją islamską ubogacającą krajobraz jej ulic i parków, miast i miasteczek. Już nikt nie pisnąłby słowa sprzeciwu. Wielkoduszność i dobroczynność europejska stałaby się chlebem powszednim - już nie miłosierdziem ale codziennym obowiązkiem wobec uboższej części świata. Dalej ciągnęliby drogami i autostradami młodzi mężczyźni z Afryki i Azji otrzymując od witających ich Europejczyków powitalną ciepłą zupę i czysty odziewek. Tak być mogło, bo dlaczego to, co zaczęło się na początku sierpnia 2015 roku miałoby ustać? Czy tych, którzy przychodzą później, mielibyśmy moralne prawo potraktować inaczej niż milion tych pierwszych? To nie byłoby przecież zgodne z europejskimi wartościami kanclerz Merkel.

   Niestety, małe Węgry, powodowane egoizmem i poirytowane dziesiątkami tysięcy ludzi koczujących na ulicach Budapesztu, zatrzasnęły drzwi do Europy i rozzłościły miłującą ludzkość Merkel. 

    Jeszcze dzisiaj Merkel potwierdza słuszność swojej decyzji choć z jej kolejnych kroków wyłania się cynizm i obłuda. Spotkanie wczorajsze Kanclerz oraz przywódców południa Europy z afrykańskimi przywódcami w Paryżu było kolejną próbą ratowania Europy przed zalewem uchodźców. Pomysły tam wyłożone nie spowodowały znaczącego przełomu a tylko dawały złudzenie, że coś się dzieje w sprawie.

    Podobnie jest z praworządnością w Polsce, która też jest przez kanclerz krytykowana ale tyle ma wspólnego z rzeczywistością co zakłamana polityka Berlina wobec uchodźców. Merkel już nie zależy na  faktach tylko na pozorach. Nawet tylko symboliczne ugięcie się Warszawy byłoby wystarczającym dla Berlina sygnałem uległości. Nikt w KE nie docieka przecież meandrów stanowionego w Polsce prawa a krytyka płynie już zanim ono zostało wprowadzone i tylko na sam sygnał o próbie zmian w sądownictwie pani kanclerz zgrzytają zęby. Merkel dzisiaj powtarza te same puste i obłudne słowa, które wczoraj wypowiedział Timmermans. 

   Wszystko to jest przykrywką dla innych prawdziwych przyczyn niezadowolenia Berlina i Paryża - to także pretensje ze strony biznesu wobec zanikających możliwości drenowania polskiego rynku oraz wybijania się Polski na ekonomiczną niezależność. Rząd PiSu nie jest tak spolegliwy jak poprzednie więc trzeba go zwalczać. 

   W przeddzień 1 września niemieckie kłamstwa kojarzyć się nam mogą tylko z Prowokacją Gliwicką.

   „Portal wPolityce.pl dotarł do pełnej treści komunikatu Komisji Europejskiej. W 2008 roku Komisja Europejska wyrzuciła petycję z podpisami 800 polskich sędziów do kosza. Sprawa dotyczyła kwestii statusu sędziów w Polsce:

"Musimy poinformować, że Komisja nie może podjąć działań w sprawach krajowych (…)Komisja nie ma uprawnień do ingerencji w indywidualne sprawy dotyczące problemów związanych z ogólnym zarządzaniem wymiarem sprawiedliwości lub niewydolnością systemu sądowego. W szczególności, Komisja nie może ocenić ani krajowej ustawy regulującej nadzór administracyjny nad sądami przez Ministerstwo Sprawiedliwości, ani kwestie dotyczące wynagrodzeń sędziów, ponieważ oba te tematy nie mają związku z prawem wspólnotowym.– czytamy w oświadczeniu Komisji Europejskiej z czerwca 2008 roku. Co się zatem od tamtego czasu zmieniło? Nic o tym nie wiadomo by Komisja Europejska nabrała nowych uprawnień? 

   Odwracanie kota ogonem - tak to się w Polsce nazywa. Salon 24 cytuje artykuł z Sueddeutsche Zeitung, od dawna znanej z antypolskości gazety: 

  „Wydaje się, że Kaczyńskiemu brak jest planu, a z pewnością brakuje mu partnerów. Z tego powodu prowadzi dziwną politykę, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością UE" - ocenia komentator. "W rzeczywistości chodzi już tylko o Polskę. Kaczyński nie będzie mógł spolonizować Europy zgodnie ze swoimi wyobrażeniami. Z tym większą determinacją realizuje zadanie deeuropeizacji Polski" - pisze Daniel Broessler. Jak dodaje, w kraju, w którym tyko 11 proc. obywateli deklaruje negatywne opinie o UE, jest to "szalony projekt".

  To właśnie Niemcy od 2015 roku dokonują deeuropeizacji naszego kontynentu. I tylko jakiś niezbyt rozgarnięty niemiecki czytelnik może się na tą retorykę nabrać. W takich tekstach przeciwko Polsce wychodzi ów strach spolegliwych rządowych niemieckich gazet, że ktoś mógłby politykę Niemiec zrozumieć inaczej - zatem cechy własne przypisuje się sąsiadowi - by odsunąć nawet ślad myśli, że dzieje się to właśnie za sprawa niemieckiej polityki. Śmiesznym jest zdanie, że Kaczyński nie może spolonizować Europy tak jakby on to miał kiedykolwiek w zamiarze.

  To właśnie Niemcy mogą Europę i zniemczyć, i zmultikulturować, i nie wiadomo dalej co z tego wyniknie? Na pewno jest tam wielki strach ale to nie Polska jest dla Europy zagrożeniem. Natomiast bez Polski, bez Węgier to Europy będzie naprawdę żal - skutki jak widać będą żałosne. Już nikt się o Europę nie będzie miał odwagi upomnieć.

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka