brat Damian brat Damian
2433
BLOG

“Nieudany” Synod

brat Damian brat Damian Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

Wszyscy emocjonują się wynikami wyborów. Jedni są zrozpaczeni, inni zachwyceni. Tymczasem wybory w Polsce są raczej zjawiskiem lokalnym i większego wpływu na losy świata nie mają. W przededniu polskich wyborów w Rzymie miało miejsce głosowanie o wiele większym znaczeniu i bardziej dramatycznym wyniku.

Ks. Boniecki a za nim cały TP i siły postępu w Polsce odtrąbiły jeszcze przed zakończeniem Synodu o rodzinie, że ten okazał być się nieudanym. Głównymi winowajcami okazali się nasi biskupi i ci z Czarnego Lądu, czyli sojusz polsko-afrykański  inaczej Ciemnogród i ludożercy. Na jakiej podstawie stwierdzili? Na podstawie autorytetu. Jakiego? Otóż niejakiego Thomas Reese SJ, mojego współbrata z USA, który podczas tego jak i poprzedniego Synodu mieszkał ze mną w jednej wspólnocie i jako dziennikarz przyglądał się Synodowi. Dlaczego jest autorytetem? O to trzeba się zapytać ks. Bonieckiego i redakcję TP. Ja wiem tylko, że 10 lat temu na prośbę Kongregacji Nauki Wiary O. Reese został usunięty z redakcji amerykańskiego czasopisma America i obecnie pisuje w postępowym portalu National Catholic Reports. Jest też doradcą Obamy w sprawach wolności religijnej. O. Reese całe swoje zakonne życie walczył o postęp w KK: święcenia dla kobiet, śluby dla homo i księży, komunia dla rozwodników itp. Ojciec Reese jest z pokolenia 68 – tak więc trudno się od niego czegoś innego oczekiwać. Starego nie zmienisz, tylko zdenerwujesz. O. Reese i ks. Boniecki postawili Synodowi zadanie otworzyć się na homo i rozwodników, Synod tego zadania nie wypełnił - ergo jest nieudany. Sama rodzina i jej problemy, o których ojcowie synodalni  dyskutowali, jak widać obu kapłanów niezbyt interesują. 

Synod był synodem duszpasterskim, jednak de facto stał się zgromadzeniem zajmującym się kwestiami doktrynalnymi. Tak naprawdę nie chodziło o dyskusję o otwarciu na homozwiązki lub komunię dla rozwodników. Dyskusja dotyczyła tego, co Kościół ma prawo zmieniać, a czego zmieniać nie może. Czego dotyczy władza związywania i rozwiązywania, którą Kościół otrzymał od Jezusa, a jakie rzeczy są niezmienne i ich najdrobniejsze „uaktualnienie” oznaczałoby zmianę nauczania Zbawiciela. Czy Kościół ma prawo dopuścić do sakramentów rozwodników żyjących w nowych związkach, którzy wyrażają skruchę, ale nie mogą wrócić do pierwszego małżonka ze względu na nowe zobowiązania (np. dzieci urodzone w drugim związku), czy też dopuszczenie do Komunii byłoby zaprzeczeniem nierozerwalności małżeństwa tak jednoznacznie wyrażonej przez Jezusa? Biskupi starali się podkreślić jedność Kościoła i dlatego większość starała się mówić o zaistniałej różnicy zdań jak najbardziej pojednawcze i ogólnikowo. Jednak końcowe głosowanie jasno pokazało, że różnica zdań istnieje. Synod dał sygnał Papieżowi i Stolicy Świętej, że zgody w „tym temacie” nie ma. Teraz kolej na Franciszka i Watykan. Spór nie został więc zakończony tylko zawieszony i Kościół będzie pewnie do niego wracał.

Synod nie był oficjalnie  synodem zajmującym się dogmatami,  ale stał się takim w praktyce. Charakterystyczne jest, że synodalna grupa niemieckojęzyczna zamiastdyskutować o rodzinie zajmowała się sprawą ewolucji dogmatów, tzn. jaka jest granica reinterpretacji prawd wiary. Na ile można je na nowo formułować, a na ile taka nowa definicja może w rzeczywistości zniekształcić same nauczanie Biblii i Jezusa? Taki jest rzeczywisty sens  sporu na temat otwarcia się na homoseksualizm, niezależnie od tego, co by to  otwarcie miało znaczyć. Czy zasady moralne są zmienne i uwarunkowane kulturowo, czy też są dane nam przez Boga i nie podlegają dyskusji? Czy natura ludzka jest stworzona przez Boga, czy też może ona być formułowana przez każdego człowieka? Czy mamy mężczyznę i kobietę czy też 64 lub więcej płci do wyboru? Czy nakazy Biblii mają ponadczasowe znaczenie, czy też mogą być reinterpretowane w świetle zmian społecznych i kulturowych? Czy Biblia jest słowem Boga do człowieka, czy też produktem pewnej cywilizacji, która odeszła już do lamusa? Czy Bóg jest miłującym Stwórcą człowieka, czy też demiurgiem, który stworzył człowieka i pozostawił go swojemu losowi? Ostatecznie czy człowiek jest  celem stworzenia, czy też może przypadkowym zaułkiem ślepej ewolucji? I ostatecznie czy Bóg istnieje, czy też jest tylko produktem ludzkiej świadomości?

Kard. Kasper przed Synodem mówił, że homoseksualizm jest wrodzony, ludzie takimi się rodzą, ergo nie są winni swoim zachowaniom w sferze seksualnej, ponieważ każdy ma prawo na miłość i szczęście. Jeśli by zgodzić się z taką interpretacją to wiele fragmentów z Biblii i nauczanie Kościoła powinny zostać potraktowane jako nieaktualne. Znaczy to, że konsekwentnie i inne prawdy wiary mogą zostać poddane dyskusji np. nie zabijaj w przypadku aborcji, bo przecież kobieta nie robi tego z pragnienia popełnienia zbrodni, tylko z tego powodu, że znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Znaczy to, że jej czyn może być usprawiedliwiony, a przykazanie „nie zabijaj” może być w tym przypadku zawieszone. Takie reinterpretacje można konsekwentnie przeprowadzać w wielu innych sytuacjach granicznych, w których wymagania Kościoła i nauczanie Biblii wydają się być okrutne i nieuwzględniające słabości człowieka oraz jego prawa na szczęście i miłość. Jeśli np. w rodzinie rodzi się dziecko upośledzone, to czy rodzice nie mają prawa na szczęście i zdrowe potomstwo? Czy takie dziecko nie przekreśla całego ich życia? Czy tak jak w przypadku homoseksualistów nie są oni niewinni i mają prawo być szczęśliwi? Czy Kościół nie byłby bardziej miłosierny, jeśli w takim wypadku zgodziłby się na eutanazję (aborcję) lub przynajmniej pobłogosławiłby oddanie niemowlęcia do jakiegoś przytułku? Jeśli kilka lat po ślubie małżonek obłożnie zachoruje, czy to nie odbiera prawo na szczęście i miłość drugiemu małżonkowi? Czy w tym wypadku Kościół nie powinien okazać miłosierdzie i unieważnić takie małżeństwo?

Tak czy inaczej każdy z nas w swoim życiu dotyka w mniejszym lub większym stopniu takiej sytuacji granicznej.  I tutaj pojawia się pytanie: Czym jest chrześcijaństwo? Co jest sercem nauczania Jezusa potwierdzonym Jego życiem? Otóż jest nim Krzyż. Chrystus zaprasza nas do wzięcia swojego krzyża, czyli przyjęcia tych sytuacji, które wydają się niszczyć nas i pozbawiać szczęścia. Jezus wzywa do podjęcia absurdalnego z punktu widzenia świata kroku: homoseksualistów do życia w czystości, rodziców do przyjęcia chorego dziecka, młodej żony do opieki nad sparaliżowanym mężem. Jezus swoim przykładem udowadnia, że przez podjęcie krzyża, człowiek nie zginie, lecz znajdzie życie i szczęście. I odwrotnie negując Krzyż negujemy chrześcijaństwo, które staje się wtedy miłym, lecz nie zobowiązującym humanistycznym bełkotem o tym i owym.

Wielu w dyskusji o dopuszczeniu osób rozwiedzionych do Komunii Świętej zapomina o fundamentalnej kwestii, że chodzi tu o udział w Eucharystii. Dyskusja ta nie jest dyskusją o tym, żeby wszyscy byli równi, żeby nie było dyskryminacji i wykluczania kogokolwiek. Nie chodzi o walkę o jakieś prawa obywatelskie czy ogólnoludzkie. Nie chodzi nawet o sprawę okazania miłosierdzia grzesznikowi. Chodzi tutaj o udział w Eucharystii. A czym jest Eucharystia? Jest uobecnieniem  ofiary Jezusa na krzyżu. Eucharystia zawsze włącza nas do tej ofiary i przypomina słowa Chrystusa:  „I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je.Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną” (Mt 10, 38-39; 16, 24-25). Jest to prawdziwy paradoks, gdy walczy się o Komunię dla rozwiedzionych i zarazem zaprzecza się Krzyżowi, którego uobecnieniem jest ta Komunia. To schizofrenia żądać Komunii dla rozwodników, a zarazem negować to, że i oni są wezwani do niesienia swojego krzyża.

Już po zakończeniu Synodu O. Thomas Reese stwierdził jednak, że z Synodem nie było mimo wszystko tak źle i dostrzegł iskierki nadziei dzięki temu, że jednym głosem przegłosowano przyjęcie punktu 85 Relacji Końcowej Synodu. Jeden z biskupów Polaków wyjechał wcześniej z Synodu, a gdyby uczestniczył w głosowaniu, to prawdopodobnie ten jeden głos zaważyłby na tym, że punkt 85 Relacji Końcowej Synodu zostałby odrzucony i O. Thomas wróciłby do USA nieodwołalnie zmartwiony. Minimalną większością przeszły też punkty 84 i 86, które również odnosiły się do sprawy udziału rozwodników w życiu Kościoła. W rzeczywistości nie ma tam jednak jakiś rewolucyjnych elementów. Trzeba zauważyć, że żaden z tych punktów nie mówi wprost o dopuszczeniu osób rozwiedzionych do Komunii. Zasadniczą  intencją punktu 85 (a także 84 i 86) jest wyrażenie maksymalnej troski duszpasterskiej o osoby rozwiedzione. Zarazem tekst jest na tyle niejednoznaczny i niejasny, że może być bardzo różnie interpretowany. Jest on wyraźnie owocem poszukiwania kompromisu i próbą zadowolenia wszystkich. W rezultacie może być więc bardzo różnie tłumaczony (przykładem tego mój współbrat  O. Thomas Reese) i w ten sposób będzie najprawdopodobniej przyczyną zamieszania i nieporozumień szczególnie wśród prostych wierzących, którzy swoją wiedzę o sprawach Kościoła czerpią z GW i TVN.

Jak widzimy dyskusja o „akceptacji” homoseksualistów i komunii dla rozwodników nie jest dyskusją o jakiś szczególnych wypadkach z teologii moralnej, lecz dotyka samego serca chrześcijaństwa i znaczenia Biblii. Zwolennicy otwarcia niezbyt jasno precyzują na jakich zmianach w Kościele im zależy, szczególnie w sprawie homoseksualizmu. I jest to logiczne. Nie chodzi bowiem o konkretne zmiany, lecz o samą zmianę. Choćby najmniejszą, choćby szczelinę w drzwiach, w którą można włożyć palec, potem dłoń, stopę i coraz szerzej, szerzej.  Przesunięcie nauczania Kościoła o 1mm będzie precedensem, który pozwoli na dalsze przesuwanie w zgodzie z zasadą analogii. Tak więc czy Synod był udany, czy nieudany? Synod był trudny. Biskupi starali się być wyważeni i unikali radykalnych sformułowań nauczeni negatywnym przykładem zeszłorocznego Synodu. Synod nie podjął większej dyskusji o homoseksualiźmie (pewnie w dużej mierze dzięki spektakularnemu coming out ks. Charamsy w przededniu rozpoczęcia Synodu) i pozostawił otwartym pytanie o komunię dla rozwodników. Te pytania powrócą i prędzej czy później będą musiały uzyskać jednoznaczną odpowiedź. Być może rozstrzygnięcie doprowadzi do polaryzacji stanowisk i być może ta polaryzacja jest nieunikniona. Jedni twierdzą, że Synod jest nowym początkiem, inni przestrzegają, że zbliżył Kościół do przepaści. 

Wracają do ks. Bonieckiego. Za O. Reesem powtarza on, że po Soborze nastąpiło zamknięcie Kościoła i zahamowanie reform, czego najjaskrawszym przykładem ma być encyklika Humanae Vitae. Był to pontyfikat Pawła VI. JP II podkreślał nieustannie słowem i czynem, że jest kontynuatorem swojego poprzednika. Z tego jasny wniosek, że ks. Boniecki uważa JP II za hamulcowego Kościoła. Jak więc pogodzić to z częstym odwoływaniem się ks. Bonieckiego do autorytetu JP II i przyznawaniem się do przyjaźni z nim? Czy ta schizofrenia jest zamierzona, niezauważona czy też jest ona rezultatem sędziwego wieku?

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej.  Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo