W 1936 roku Heinrich Himmler utworzył Urzęd Rzeszy do Walki z Homoseksualizmem i Przerywaniem Ciąży (Reichszentrale zur Bekämpfung der Homosexualität und Abtreibung). Jednocześnie nazistowskie media takie jak gazety „Der Stürmer” i „Das Schwarze Korps” zaangażowały się walkę z homoseksualizmem. Jak wiadomo w rezultacie tej akcji około 15 tysięcy homoseksualistów dostało się do obozów koncentracyjnych, gdzie wielu z nich zostało zamordowanych lub zmarło z wycieńczenia. Na pasiakach byli oznaczeni różowym trójkątem. Aborcja była karana grzywną lub pozbawieniem wolności. Czyżby oznaczało to, że narodowisocjaliści inspirowali się chrześcijańską moralnością? Coś mi się wydaje, że niezupełnie. Już sam fakt, że walka z aborcją była skierowana wyłącznie wobec Niemek, a w Polsce to właśnie hitlerowcy wprowadzili „aborcję na żądanie”, mówi o tym, że nie o obronę ludzkiego życia i moralności im chodziło, bo oba te pojęcia mieli jak wiadomo w głębokiej pogardzie. Jak widać nie wszystko złoto co się świeci.
Putinowska Rosja już od wielu lat kokietuje europejską prawicę swoją walką w obronie tradycyjnej moralności. Propagandyści Kremla chcą wręcz stworzyć wrażenie, że Putin jest kimś w rodzaju przywódcy europejskiego sprzeciwu wobec wszelkich dewiacji proponowanych przez opanowaną przez lewaków Europę. Rzeczywiście w Rosji wprowadzane są przepisy zakazujące promocji LGBT lub innych społecznie szkodliwych idei jak np. świadomej bezdzietności. Kościół prawosławny w Rosji wręcz nazywa obecną wojnę na Ukrainie wojną w obronie chrześcijańskich wartości, walką między cywilizacją śmierci i życia. Sam Włodzimierz Putin chce zawsze się zaprezentować jako zdrowy mężczyzna (nie pali, nie pije) wyznający tradycyjny kodeks moralny. Rok 2024 został ogłoszony w Rosji „Rokiem rodziny”, ale w trakcie jego trwania ogłoszono, że bieżący rok będzie … „Rokiem obrońcy ojczyzny”. W ramach obydwu akcji promowane są działania na rzecz powiększenia liczby urodzeń i przedłużenia długości życia. Jeśli choć chwilę się zastanowić, to widać w tym wewnętrzną sprzeczność, no bo sens jest taki, że rosyjskie kobiety powinny rodzić więcej obrońców ojczyzny, aby wypełnić dziury nieustannie powstające w szeregach brygad szturmowych rosyjskiej armii walczącej na Ukrainie. No i jak tu walczyć o przedłużenie długości życia w Rosji, jeśli równocześnie w czasie bieżącej wojny zginęło już minimum 115 tysięcy Rosjan?
Niestety działacze europejskiej nowoprawicy dają się w dużej części nabrać na rosyjską propagandę, zapominając, że Putin jest byłym oficerem KGB, człowiekiem chcącym wskrzesić Związek Sowiecki i do szpiku kości przeżartym lewicową i rosyjską imperialną ideologią. Te pozory moralności istniały już w ZSRR, gdzie jak wiadomo zakazana była pornografia i jakiekolwiek formy prostytucji. Równocześnie Sowiety były pierwszym państwem, które zalegalizowało aborcję, ograniczoną w czasach Stalina. Ocenia się, że pod koniec ZSRR wykonywano 6-7 milionów aborcji rocznie, która była dosłownie traktowana jak wyrwanie zęba. W tamtych czasach aborcja dochodziła do 300 na 100 urodzeń! Obecnie też jest wyjątkowo wysoko: na 100 urodzonych dzieci około jest 40 jest zabijanych w łonach matek. Tragiczna jest też sytuacja z rozwodami: w 2024 roku na 10 zawartych małżeństw przypadło aż 8 rozwodów! Prostytucja w Rosji nie jest legalna, ale powszechna (w tym obecnie na tyłach frontu), tak samo jak pornografia - rosyjska młodzież w dużej części nie ma żadnych zasad moralnych w dziedzinie seksualności. No i sztandarowe LGBT. To prawda, że nie można go oficjalnie propagować, ale rosyjski showbiznes jest na niespotykaną skalę nawodniony osobami nie kryjącymi się ze swoimi homoskłonnościami. Obecnie przeprowadzono w Moskwie kilka policyjnych rajdów na kluby gejowskie przyznając tym rację jak silne jest to środowisko w Rosji. Rozpad rodziny, alkoholizm ojców, areligijność prowadzą do dużej homoseksualizacji ludzi młodych.
Alkoholizm jest plagą od której Rosja cierpi na niespotykaną skalę. Czasami ma się wrażenie, że wszyscy mężczyźni w Rosji pili, piją lub będą pić. To stąd wychodzi degradacja rodziny i katastroficznie wysoki poziom przestępczości (w tym tych szczególnie brutalnej). W wielu rodzinach już od 4 pokoleń nie było normalnie funkcjonującego ojca i męża. Następną zarazą, która niszczy Rosję jest powszechna korupcja. Ten ogromny kraj nie stoczył się przez nią do poziomu Górnej Wolty, tylko dlatego, że ma nieograniczone zasoby materialne i dzięki temu nawet przy powszechnym złodziejstwie elit jeszcze trochę zostaje dla normalnego życia społeczeństwa. Korupcja jest już tak finezyjnie ukryta i wrośnięta w system, że trudno ją zdemaskować, szczególnie, że elita władzy nie jest przecież w tym zainteresowana. Czasami tylko jak już nie ma wyjścia, to ujawnia się ją w jakimś miejscu, aby usprawiedliwić własne klęski. Tak było po ataku Ukraińców na obwód kurski, kiedy miejscowy gubernator został oskarżony o zagarnięcie 1 mld $ przeznaczonych na budowę fortyfikacji na granicy. A jest to tylko kropla w morzy rozkradania państwowych pieniędzy. W takiej sytuacji nie trudno uwierzyć, że Putin jest jednym z najbogatszych ludzi na Ziemi.
Jedynie 1-2 % Rosjan uczestniczy w liturgii wielkanocnej i mimo propagandowego wsparcia władzy prawosławie nie cieszy się popularnością wśród Rosja, a po pełnym zaangażowaniu prawosławnych duchownych w propagandę wojny duża część ludzi młodych odnosi się do Kościoła prawosławnego z pogardą. Putin zresztą swoją militarystyczną polityką i totalnym, choć miękkim terrorem, doprowadził do emigracji setek tysięcy młodych, zdolnych ludzi. I bynajmniej nie są to przede wszystkim mężczyźni uciekający przed armią, bo tak samo wyjechało z kraju wiele kobiet, które „duszą się w autorytarnym państwie” lub młodych małżeństw, które nie chcą, aby ich dzieci były wychowywane na „obrońców ojczyzny”. Deifikacja Putina prowadzona jest tak przez świeckich ideologów (Dugin: „Putin był, Putin jest, Putin będzie”), jak i przez prawosławny Kościół (Patriarcha Kirył po prośbie Putina poświęcił krzyżyki z wygrawerowanymi inicjałami prezydenta RF, które zostały ofiarowane żołnierzom walczącym na Ukrainie). Zwróćmy uwagę na samego Władimira Władymirowicza, tego niepijącego i niepalącego samca alfa, który własną żonę po prostu odesłał od siebie „po zakończeniu zmiany” jak to sam określił, by zająć się gimnastyczkami i bokserkami młodszymi od siebie o kilkadziesiąt lat. Ile ma dzieci, co się z nimi dzieje – bo przecież nie noszą nawet jego nazwiska? Takie jest oblicze ideału mężczyzny fotografującego się w cerkwi ze świeczką w ręku.
Putin i jego otoczenie ani nie aspirują, ani nie robią wrażenia, że chcą, aby Rosja w jakimkolwiek sensie była częścią Europy. Na odwrót jasno mówią, że ich idea to eurazjatyzm. Cóż to takiego? Do napaści Mongołów w latach 1237-41 Ruś w sensie kulturowym i cywilizacyjnym była bardzo podobna do feudalnej Zachodniej Europy. Najazd Mongołów była prawdziwą cywilizacyjną katastrofą, które całkowicie zmieniła świadomość ludzi i system polityczno-społeczny. Wpływ niewoli mongolskiej, która trwała ponad 3 stulecia, możemy obserwować do dzisiaj. Po tym okresie niewielkie wcześniej Księstwo Moskiewskie, wykorzystując swoje relacje z Mongołami, rozpoczęło w sposób bezwzględny scalanie Rusi. Autorytarne i totalitarne tendencje stały się trwałym elementem sprawowania władzy i relacji międzyludzkich. Iwan Groźny, Piotr Wielki i Katarzyna (ci ostatni najważniejsze co brali z Europy to pruski dryl i militaryzm), Mikołaj I, Lenin, Stalin, Breżniew i w końcu Putin – to jeden logiczny ciąg, który stanowi o tym, czym jest rosyjskie państwo i imperializm.
Podkreślę jego kilka elementów. Kłamstwo. Kłamstwo stające się pewną podstawą życia państwowego. Kłamstwo, które nieustannie wtłaczane jest do mózgów ludzi. Kłamstwo, które pozbawia zdolności do krytycznego myślenia. Lekceważenie dla ludzkiego życia. Kiedy padły pierwsze dane o stratach na froncie (obecnie jest to najbardziej strzeżona tajemnica) Putin skomentował, że w Rosji więcej mężczyzn ginie z powodu alkoholu, czyli nie ma się czym martwić. Słynne powiedzenia radzieckiego generała z czasów z II wojny: Oszczędzać trzeba czołgi, a żołnierzy to wam ruskie baby narodzą ile trzeba. Według tej zasady walczy rosyjska armia i dzisiaj. Według tej zasady Putin poświęcił marynarzy z Kurska, dzieci z Besłanu, ludzi z Nord-Ostu. Setki niewinnych ludzi zginęło w wyniku akcji antyterrorystycznej i na nikim to w Rosji nie zrobiło wielkiego wrażenia. W obliczu interesów Imperium życie ludzkie niewiele się ceni. Terror. Kilkunastoletnie dzieci są skazywane na kilka lat łagru, za to, że coś nabazgrały w internecie lub na ścianie. Dyrektorka szkoły donosi na własną 14 letnią uczennicę, która coś o wojnie napisała w toalecie. Do domu dziewczynki wrywa się kilku kagebistów z bronią, aby ją aresztować. Kiedy już nie można było przeprowadzać żadnych protestów, matki poborowych walczących na froncie, o których Putin obiecywał, że nigdy tam ich nie będzie, zbierały się w milczeniu i kładły kwiaty przy Wiecznym Ogniu pod ścianą Kremla – najsłynniejszym pomniku w Rosji. Inni ludzie w znak solidarności stali obok. Była tam moja znajoma, do której po dwóch dniach zapukał milicjant i ostrzegł, że następnym razem zostanie aresztowana za udział w nielegalnej demonstracji. Sztuczna inteligencja rozpoznała jej twarz, skojarzyła z nazwiskiem, odnalazła adres i wysłała milicjanta. Ludzie, aby porozmawiać idą do lasu. 72 letnia lekarz pediatra została skazana na kilka lat więzienia za to, że jakoby podczas badania dziewczynki, której ojciec zginął na froncie, miała powiedzieć, że „wiedział dokąd idzie”. Różne rodzaju wyroki za zupełnie błahe sprawy sięgają kilkunastu, a nawet więcej lat. Terror jest o wiele większy niż to było latach 60tych czy 70tych w czasach komunizmu.
Ktoś kto pożył kilkadziesiąt lat w byłym Związku Sowieckim, zgodzi się ze wszystkim tylko nie z tym, że Rosja to zdrowy naród, które dzięki zachowanym tradycyjnym wartościom może być zbawicielem Europy. Tylko ludzie nie mający pojęcia o Rosji, mogą się kupić na taką tanią kremlowską propagandę. Tak naprawdę, propaganda Putinowska nie różni się wiele od sowieckiej, którą może pamiętają starsi z nas, kiedy to nieustannie straszono nas „zgniłym i zdeprawowanym Zachodem”. Wtedy ZSRR, teraz Rosja ma być ostają moralności i normalności. Nic się nie zmieniło i w telewizor, gdzie przelewają się te same fale nienawiści na Zachód, patrzy tępo z butelką w ręku statystyczny Rosjanin, lecząc w ten sposób swoje narodowe kompleksy. Wszystko to służy jednemu celowi: zwycięstwu Rosji na Ukrainie, a następnie rozlaniu „ruskiego mira” (mir – to po rosyjsku „pokój” i „świat”) w tej lub innej formie po całej Europie.
Dyskryminowana przez panujący od dziesięcioleci w Europie lewicowy układ polityczny nowoprawica z nadzieją spogląda na każdego, kto wydaje się mieć podobne poglądy. Trudno się temu dziwić, kiedy weźmiemy pod uwagę determinację lewackich elit w walce z prawicą: unieważnienie ważnych wyborów w Rumunii, uniemożliwienie Le Pen udziału w wyborach prezydenckich, ciągła dyskryminacja AfD w Niemczech dochodząca do tego, że niemieccy wysocy urzędnicy wprost zapowiadają, że wystąpią przeciw demokracji, jeśli ta da wygraną prawicy. Trwająca od dziesięcioleci totalna antyprawicowa nagonka w mediach, zawłaszczenie wszelkich międzynarodowych organizacji. Rozumiem, że w takiej sytuacji można rzucać się w ramiona Trumpa, ale Putina?
Jednym z najważniejszych pojęć, których broni ruch prawicowy i konserwatywny jest wolność jednostki oraz społeczeństwo obywatelskie. Są to pojęcia zupełnie obce Putinowi – dla niego naród to posłuszne barany, którymi dla ich dobra należy mechanicznie kierować. Rosjanie w swojej masie nie czują się ani obywatelami, ani odpowiedzialnymi za swoje państwo. Pasywnie zgadzają się na wszechwładzę państwa - tak jest im wygodnie. Obywatel, który jest odpowiedzialny za swoją dzielnicę, miasto, region, obywatel, który ma poczucie, że państwo, urzędnicy i politycy powinny służyć jemu i jego sąsiadom, to idee nienawistne dla Putina. Na pierwszym miejscu jest Imperium – to jemu mają wszyscy służyć, to jemu bez szemrania poświęcać swoje życie. Obecna Rosja jest tworem lewicowym, autorytarnym, a nie prawicowym i konserwatywnym. Putin jest byłym kagebistą, który całe życie służył i służy Imperium. Jakiekolwiek europejskie czy konserwatywne wartości są mu obce. ZSRR, które go ukształtowało, nie było ani europejską demokracją, ani nawet prawicowym autorytaryzmem. To do samych korzeni była materializacja lewackich mrzonek i Putin jest produktem tego systemu z dodatkiem euroazjatyckiego szowinizmu.
Nie wiem czy wśród polskiej prawicy jeszcze istnieje wiara w to, że to Niemcy, a nie Rosja są najbardziej niebezpiecznym wrogiem, ale to zupełny anachronizm. Jakiekolwiek mrzonki, że flirt z Putinem może przynieść Polsce korzyść to po prostu infantylizm. Nie zapominajmy co się działo w Polsce w XVIII wieku, Rosja jako inicjator zaborów, zabór rosyjski był najgorszym ze wszystkich, ZSRR i teraz Imperium Putina, które jest kolejnym wcieleniem tego samego dla Polski niebezpieczeństwa. Te same mechanizmy, te same idee. A ci, dla których prezydent Kaczyński był autorytetem niech nie zapominają, że do Gruzji w 2008 roku nie pojechał na wakacje, tylko żeby pokazać symboliczne „nie” Imperium.
Ukraina stoi między nami a Putinem i w naszym egoistycznym interesie leży wspieranie jej ze wszystkich sił. Rozumiem pragnienie upamiętnienia i rozliczenia Wołynia, ale czy za cenę narażenie ojczyzny na śmiertelne niebezpieczeństwo? Czy rzeczywiście to jest teraz naszym priorytetem? Czy musimy się wystawiać na manipulacje putinowskich trolli? Z obrzydzeniem patrzyłem na kandydatów na prezydenta, który prześcigali się w zapewnieniu, że nie wyślą polskich żołnierzy na Ukrainę. Czasami prawdziwy polityk musi rzucić swój autorytet (jeśli go ma) na szalę, aby przekonać naród co leży w interesie Ojczyzny. Kaczyński się odważył, chociaż był za to wyśmiewany i poniżany. Nawet jeśli kupa Ukraińców zamiast walczyć w obronie swojego państwa pracuje w Polsce, to to nie zmienia faktu, że wysłanie chociażby symbolicznego polskiego kontyngentu na Dniepr leży w naszym interesie. I jeszcze nie zapominajmy, że odpływ Ukraińców mógłby spowodować zapaść polskiej gospodarki. Jezuici mają pojęcie caritas discreta, czyli miłość roztropna. Również w miłości do Ojczyzny, do której jako wspólnego dobra wzywa nas Kościół, trzeba być roztropnym i używać rozumu, a nie opierać się na jakiś uprzedzeniach i sentymentalizmie.
br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka