Co mógłby powiedzieć fachowiec na temat wypadku samochodu pani Szydło? Trudna sprawa, powiedziano już chyba wszystko, cała Polska analizuje ten wypadek, zrobiono już symulacje komputerowe, głos zabierają świadkowie co byli parę set kilometrów od wypadku, politycy z PO już obarczyli winą panią premier, a ta wysyła jakieś niezrozumiałe listy do sprawcy wypadku tak jakby miała władzę nad sądem, który wyda wyrok.
Jest więc spore zamieszanie, nie słychać tylko głosu fachowców. I tu trzeba zadać pytanie, kto jest tym fachowcem, kto powinien wypowiadać się na ten temat? Pierwsze co się nasuwa to Policja, a ściślej drogówka. Jest tam sporo fachowców którzy zatwierdzają projekty organizacji ruchu na drogach i odpowiadają z ich przejrzystość. Również zarządcy dróg posiadają takich fachowców, miejskie i powiatowe wydziały komunikacji, GDDP i jeszcze ze dwie inne. Kompetencje Policji i zarządców dróg się zazębiają i właściwie nie wiadomo kto za co odpowiada, na przykład przy tym wypadku. Dlaczego oni milczą? Chyba dlatego że nie wiadomo skąd wiatr powieje, tacy to specjaliści. Ci specjaliści czekają na opinię rzeczoznawców tzw. biegłych, kolejne grono fachowców, którzy zwykłą kolizję będą analizować miesiącami. A potem sprawa trafi do sądu i kolejni biegli powołani przez sąd i obronę będą analizować tę kolizję.
Tego typu incydentów na drogach, w których ktoś komuś zajechał drogę, zmusił do zmiany pasa ruchu, jest sporo, nieliczne kończą się z takim skutkiem jak ta z kolumną samochodów rządowych. I ten incydent byłby tylko incydentem i zwykłą kolizją gdyby w poboczu drogi nie rosło potężne drzewo. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że drzewa rosnące w pasie drogowym , a wręcz przy krawędzi jezdni są zagrożeniem dla ruchu drogowego. Nikt jednak jakoś w Polsce nie stara się temu zaradzić, nikt nie zgłasza konieczności wycinki tych drzew, nikt nie myśli o bezpieczeństwie kierowców, ważniejsza jest ekologia. To jest fałszywa ekologia, fałszywa ochrona środowiska, fałszywe poczucie że co dobre dla przyrody to dobre dla człowieka.
Nie będę analizował przyczyny wypadku, szukał winnego, stwierdzam tylko, że za skutek wypadku, nieomal tragiczny, odpowiada zarządca drogi, którzy pozostawił w poboczu potężne drzewo. Jakoś nie może się przebić do świadomości obywateli Polski, że drzewa w poboczu dróg krajowych, wojewódzkich, nawet powiatowych są niedopuszczalne, że stwarzają niebezpieczeństwo samą obecnością tam gdzie nie powinny być.
PS. jak ktoś nie wierzy niech jedzie do krajów bardziej cywilizowanych.
