Oglądałem wczoraj film o podróży pociągiem przez Norwegię, od zielonego Trondheim do dalekiej północy, dzikiej i śnieżnej. Fajny pociąg, powiedziałbym luksusowy, było w nim nawet miejsce dla zabaw dla dzieci. Czasami warto poznać miejsca w których nigdy się nie będzie. Pod koniec tej linii kolejowej, autor tego filmu odwiedził obóz jeńców wojennych budujących ostatni odcinek torów. Wg miejscowego znawcy tematu byli to ruscy jeńcy. Niestety, ten znawca się myli, w tym obozie byli polscy jeńcy po kampanii wrześniowej i przymusowi pracownicy z Polski. Były też inne nacje, byli też Norwegowie, ale nie jako więźniowie, ale jako strażnicy. Norwescy naziści. O tym się nie wspomina, o nazistowskiej przeszłości Norwegii bo jak się nie wspomina to tak jakby jej nie było. Była i całkiem nieźle się miała, tych obozów na terenie Norwegii było ok. 500, jak na małą Norwegię to dużo. Ilu folksdojczów norweskich znalazło tam zatrudnienie?
Pamięć o Polsce stawiającej opór hitlerowskim niemcom powoli zanika w świadomości krajów tzw Europy zachodniej. Polski w tej wojnie nie było, a jeśli już się o Polsce wspomina to raczej jako o współpracownikach niemieckiej machiny zagłady. O nazistach norweskich ani mru, mru. W tym obozie zginęło parę tysięcy jeńców. Czy Norwegowie jakoś ich upamiętnili, postawili jakiś pomniczek? wyryli w kamieniu nazwiska pomordowanych? Nic z tych rzeczy, tylko ruiny domostw obozowych świadczą, że tam coś było. Norweski ruch oporu był ponoć nieźle zorganizowany, ale raczej taki jak francuski , przedstawiony w filmie Allo, allo. Norwegia nie została wyzwolona, po prostu, niemieccy dowódcy i norwescy folksdojcze rozeszli się do domów i wojna w Norwegii się skończyła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
