Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
458
BLOG

Opowieść o robieniu klatki

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Ktoś może zapytać - no dobrze, ale co na takim osiedlu może się zdarzyć ciekawego? W kółko te same bloki, ci sami ludzie, nuda i banał. A nie. Jednak może. Czasami wystarczy naprawdę drobiazg.
Drobiazgiem takim była rozmowa jaka miał miejsce pod osiedlową apteką sieci ORLEN. Ze względu na limit osób wewnątrz większość kolejki stała na zewnątrz. Wszyscy kolejkowicze trzymali dystans i mieli maseczki. Z policją nie było żartów. Osoby łamiące obostrzenia epidemiologiczne były tropione niczym najgroźniejsi przestępcy. A niektórzy złośliwi dodawali, że zamiast.
W każdym razie podczas piętnastu minut kolejkowania Łukaszek i jego babcia dwukrotnie musieli się tłumaczyć z nietrzymania dystansu i tylko e-zaświadczenie o pokrewieństwie na smartfonie uratowało ich przed mandatem.
Za drugim razem babcia nie wytrzymała.
- Panowie! Przed chwilą pokazywałam zaświadczenie, że to jest mój wnuk! Muszę to robić drugi raz?
- Wszystko się zmienia - zauważył filozoficznie pierwszy policjant.
- Bycie wnukiem też? - spytał Łukaszek.
Dalszą kłótnię przerwało pojawienie się jakiegoś mężczyzny w roboczym kombinezonie. Poprosił czy kolejka by go nie przepuściła.
Kolejka zafalowała groźnie i zapytała dlaczego.
Pan odpowiedział, że on tylko jakiś środek przeciwbólowy, bo on ma teraz pilne zajęcie, tuż obok. I dlatego nie chce iść do spożywczego.
Kolejka zaczęła pękać. Ktoś jeszcze dla przyzwoitości spytał co to za pilne zajęcie.
- Robię klatkę - odparł pan.
Kolejkowicze się zgodzili i pan wszedł do środka.
Jednemu z policjantów zaświeciły się oczy i rzekł do drugiego:
- Jak tylko wyjdzie, idziemy za nim.
- A to dlaczego?
- Nie słyszałeś co on robi?
- Klatkę, no i co z tego?
- Klatkę. No. A potem pewnie biceps. I triceps. I mięśnie Kegla.
- Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że... - i drugiemu policjantowi zaświeciły się oczy. - Nielegalna siłownia?
- No wreszcie załapałeś!
- Cicho, wychodzi!
Pan wyszedł z apteki i wolno podążył w kierunku bloku. A policjanci za nim.
- Trzeba coś zrobić... Trzeba go ratować... - zaszemrała kolejka, ale jakoś nikt się nie ruszył, zapewne z obawy przed utratą miejsca. Jedynie Łukaszek powoli udał się za nimi, choć nie miał najmniejszego pomysłu co mógłby zrobić.
Pan wszedł do bloku, koło apteki. Minutę później drzwi przekroczyli funkcjonariusze i zaczęło się. Do przerażonych kolejkowiczów doleciały dzikie wrzaski i jakiś łomot. Później z bloku wyszli dwaj panowie policjanci. Byli źli i  prowadzili między sobą pana, który kupował lekarstwa. Wszyscy byli ochlapani białą farbą.
- ...ale jaka siłownia? Jestem niewinny! - protestował pan.
- Wprowadził pan nas w błąd! - sapali policjanci. - Mówił pan, że będzie pan robił klatkę!
- No i będę robić! Ale schodową!
- Nie, nie będzie pan - warczał pierwszy policjant. - Jest pan zatrzymany!
- Co? Dlaczego? Przecież nie złamałem żadnych obostrzeń! To niby za co?
- Za znieważenie munduru!

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura