Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
2535
BLOG

Sklep z żywnością dla gejów

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 15

Babcia Łukaszka nie lubiła marnować czasu. Spacery, na ten przykład, były dobre dla zdrowia, ale nudne. Babcia zatem połączyła je z zakupami i sprawdzaniem, czy nie pojawiły się jakieś nowe sklepiki na osiedlu. Łukaszek lubił takie wędrówki z babcią, bo często zdarzało się, że powstawał jakiś nowy sklepik, trzeba było wejść, popatrzeć i udawało się babcię namówić, żeby kupiła coś fajnego.
Tym razem jednak Łukaszek odmówił wejścia do środka.
- Dlaczego? - zdumiała się babcia. - Przecież to nowy sklep. Trzeba zajrzeć co mają.
- Przecież jest napisane!!!
Babcia rozejrzała się. W szeregu małych pawilonów pierwszy był "Psi fryzjer", następny "Odżywki dla sportowców", a stali przed trzecim. Nad wejściem szyld głosił: "Sklep z żywnością dla gejów".
- Aaa, wchodzimy - babcia machnęła ręką i wciągnęła za sobą Łukaszka. Wewnątrz był zwykły sklep spożywczy. Jeden pan stał za ladą, drugi kucał przy półkach i z wykładał zawartość jednego worka do trzech skrzynek: "Kartofle gejowskie", "Pyry gejowskie" i "Ziemniaki gejowskie".
- Dzień dobry - powiedziała uprzejmie babcia. - Co pan ma tu ciekawego?
- Nic pani nie sprzedam - spiął się pan sprzedawca zza lady. - To żywność dla gejów!
- A jak gej nie może sam przyjść? - odparowała babcia i przyciągnęła do siebie Łukaszka. - Albo jest nieletni?
- Czy ten chłopiec... - zaczął pan sprzedawca. Łukaszek zaczął głośno protestować, ale babcia zamknęła mu usta.
- No, hm, tego... Jak pani widzi mamy żywność. Dla gejów. Gejowską!
- Na czym polega jej gejowskość? - spytała surowo babcia przyglądając się "Gejowskiej kiełbasie myśliwskiej".
- Została wyprodukowana przez gejów!
- Ten drób też był gejem? - babcia przyjrzała się "gejowskiej piersi z indyka".
- E... Więc...
- Skąd w ogóle taki pomysł?
- Proszę pani, Żydzi mają jedzenie koszerne, dlaczego geje nie mogą mieć czegoś swojego?
- Ale ceny - sapnęła babcia na widok paczki z napisem "Gejowskie pyzy dziadka".
- Proszę pani, to jest wyrób z certyfikatem, to musi kosztować! Niech pani porówna z cenami zdrowej żywności! Ho ho! A patronat medialny...
- I co, klienci są? - babcia wzięła do ręki słoik "Gejowskiego sosu czosnkowego".
- Są, powiem pani, są. Ludzie jednak chcą wiedzieć przez czyje ręce przechodzi to, co będą jedli.
- Dziękuję - babcia odstawiła słoik. - Ceny są horrendalne. Łukasz, idziemy.
- A ja mam jeszcze takie jedno pytanie - spytał Łukaszek.
- No, słucham - rzekł pan sprzedawca.
- Bo nas w szkole uczą o gejach.
- To pięknie.
- I nas uczą, że geje chcą, że było równo. Żeby mogli tak jak wszyscy: brać ślub, mieć dzieci, odwiedzać się w szpitalach i rozliczać podatki. A pan ma sklep, że tylko dla gejów. Nic nie rozumiem.
- Nie wiem czego was uczą w tych szkołach - westchnął pan sprzedawca. - Ale właśnie na tym polega równość.

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka