Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
894
BLOG

Wach-Lełęsa, SB i współpraca

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Właściwie u Hiobowskich sprawa z Wachem-Lełęsą była prosta i oczywista. W kwestii jego współpracy z SB były trzy zdania. Tak przynajmniej wyglądało z ankiety, którą przeprowadziła mama Łukaszka.
- Zaraz, jak to: trzy? - zreflektował się tata Łukaszka. - Przecież możliwe są tylko dwie odpowiedzi! Tak albo nie! Jaka jest ta trzecia opcja?
- Kto to jest Wach-Lełęsa? - zapytała siostra Łukaszka i zatrzepotała ślicznymi rzęsami.
- No tak - mruknął tata Łukaszka i siostra została wyrzucona za drzwi.
...w kwestii jego współpracy był dwa zdania i rozkładały się one po równo pomiędzy obecnych.
- Zaraz, jak to: po równo? - nie wytrzymał znowu tata Łukaszka.
- Co ci znowu nie pasuje?! - eksplodował dziadek Łukaszka.
- No bo jak pięć głosów może rozłożyć się po równo?!
- Bardzo prosto - mama Łukaszka sięgnęła po ankiety. - Dwa na tak i dwa na nie.
- A! To są cztery! - zakrzyknął triumfująco tata Łukaszka. - No, przyznać się, kto nie głosował!
- Ja - odezwał się spokojnie Łukaszek.
- Ty?! Jak to?! Dlaczego?!
- Nie sądzicie, że to trochę głupie, ustalać takie rzeczy w drodze głosowania?
- Hm, no, może, ale...
- Nie ma żadnego ale.
- Bo to nie ma pewności na sto procent...
- Pewność już jest - Łukaszek zerknął na telefon. - Sam Wach-Lełęsa ogłosił, że nigdy nie współpracował z SB.
- Też mi nowość - prychnął pogardliwie dziadek Łukaszka. - Zawsze to mówił.
- Więc cały czas mówił prawdę, a ty mu nie wierzyłeś - pokiwała głową babcia Łukaszka.
- Ale gdzie tam! On kłamał! On współpracował! Są świadkowie! Są dowody!
- Są dowody, owszem, ale inne - Łukaszek nadal patrzył na ekran telefonu. - Wszyscy to przyznają. I z lewa i z prawa, i z naszej telewizji i z nienaszej...
- Niemożliwe - żachnęła się mama Łukaszka. - Wszyscy? Wszyscy się zgadzają?? Wszyscy mają jedno zdanie??? Niemożliwe.
- Możliwe, bo zdarzył się pewien przełom... - i Łukaszek włączył telewizor.
A tam, na wszystkich kanałach pokazywali Wacha-Lełęsę jak siedział w studio tv i przyjmował od wszystkich hołdy.
- Od wszystkich... - jęknął dziadek i osunął się na kanapę.
- Jak to??? - tata Łukaszka nie mógł uwierzyć. - Ale przecież... Były kontakty... Sam przyznał! W tym słynnym wywiadzie pięć lat temu!
- Kontakty, były, owszem... - przyznał prowadzący program. - Ale teraz wszystko ukazało się w nowym świetle! Zupełnie inne!
Okazało się, że znaleziono tajne archiwum księdza Szalotki!
A tam - wszystko! Wszystko!!
Wach-Lełęsa wcale nie współpracował z SB!
To SB współpracowała z Nim!
Zanim się wszyscy zorientowali, to on już wszystkich ograł! Podwójnie!! Ba, potrójnie!!!
Ten młody, sympatyczny, skromny, prosty jak drut elektryk zwerbował całą Służbę Bezpieczeństwa i przeciągnął ją na swoją stronę!
W dzień pracował w pocie czoła, popołudniami grywał w totka, nocami biedził się nad powiększeniem rodziny - i nie przeszkadzał mu mały metraż, o nie! A wieczorami... Wieczorami, kiedy Trójmiasto spokojnie pogrążało się w kojącym dobrobycie epoki gierkowskiej, Wach-Lełęsa działał. Udawał się na spotkania, werbował agentów, penetrował kontakty i lokale kontaktowe, przepisywał meldunki, zakładał kartoteki... Po prostu tytan pracy!
- Jak się panu to udało?! - pytali ze zdumieniem zgromadzeni w studio dziennikarze wszelkiej opcji, oraz osoby, które dziennikarzami nazwać byłoby wstyd.
- Cóż - Wach-Lełęsa uśmiechnął się skromnie. - Jako jednego z pierwszych zwerbowałem ich szefa. Kisław-Czeszczak miał u mnie pseudonim "Bolek".
Wybuchła wrzawa i aplauz. Bo już nie mogło być wątpliwości, że Polska nie miała większego bohatera. Sam jeden...
- Bez przesady, żona coś tam pomagała...
Archiwum księdza Szalotki rzuciło też więcej światła na heroiczną walkę toczoną samotnie przez Wacha-Lełęsę z całym aparatem. Kusili go pieniędzmi i mieszkaniami, ale nie uległ. Wręcz przeciwnie. To on ich wszystkich złamał, to oni wykonywali jego polecenia, to on im płacił...
- Momencik - odezwał się jakiś redaktor z gazety ekonomicznej. - Pan daruje, ale tych esbeków trochę było... I wszystkim pan płacił? A z czego jeśli wolno spytać?
Wach-Lełęsa przełknął ślinę i odpowiedział dziarsko:
- Wygrywałem w totka!
--------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka