Odbyta wczoraj debata przyniesie bardzo znaczące skutki w zbliżających się wyborach, i co do tego nie można mieć wątpliwości. Z czego się cieszę? ano z tego, że nie lubiany przeze mnie polityk, pan Komorowski, okazał się człowiekiem praktycznym, widzącym we właściwym świetle większość polskich problemów, mierzącym zamiary na siły. Ta debata nie zmienia niczego, jeżeli chodzi o twarde elektoraty: PiSu i PO. Takich elektoratów nie zmieni już nic, bo nastawienie, zauroczenie, czy jakkolwiek by tego nie nazwać jest o wiele bardziej stałe niż to, co poszczególni, reprezentujący te elektoraty politycy mówią. Zatem dla nich takie debaty nie mają żadnego znaczenia, ale dla pozostałych, zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdzie mamy alternatywę wyboru spośród jedynie dwóch kandydatów, rzecz warta jest szczególnej uwagi. Nie pójść, pójść i oddać głos nieważny czy wreszcie zdecydować się na jednego z dwóch - oto nowa sytuacja i nowy dylemat dla wielu, naprawdę wielu wyborców.
W tej debacie Kaczyński pozostał w tyle, nie przekonał (według mnie) tych, którzy na oku mieli zupełnie inne opcje personalne. W tej debacie Komorowski, i owszem (według mnie) przekonał do siebie wielu. A to, plus dotychczasowe zdobycze wynikające z pierwszej tury, daje mu 100% gwarancję wygranej.
I tak też będzie 4 lipca. Tym, którzy nie bardzo cierpliwi, radze już teraz otwierać szapana i pić za zdrowie w miarę udanego prezydenta Komorowskiego. Całej reszcie współczuję, no bo to zawsze boli, kiedy sie przegrywa. Ale póki co, nie ma innego wyjścia.
Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka