Napracował się prezes, by dobrze wypaść w tej rundzie i dlatego mi go szkoda. Rzeczywiście, przy pomocy różnych środków, mniej lub bardziej adekwatnych tę debate z Komorowskim wygrał. Jednak zaraz po niej, paradoksalnie, jego zwolennicy zepsuli wszystko, co ten nadrobił. Ich wściekłe krzyki, kiedy Kaczyński wychodził z budynku telewizji (a słyszała to cała Polska), dobrze korespondowały z okresleniem PiSowskiej watahy. Tak właśnie zachowuje się PiSowski elektorat i taki obrazek poszedł w świat. Dlatego w najbliższą niedzielę ludzie, mając świeżo w pamięci, a już trochę zapomnianą agresję, wybiorą tego drugiego. Dla świętego spokoju. Żeby słyszeć psychopatyczne szepty, ale już nie krzyki zwycięstwa.
Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka