Wystarczyło, że na parę tygodni wyjechałem z kraju, a nawet z Europy, by po powrocie znów ujrzeć fanatyczne piekiełko nowej sekty siwej Joanny spod Krzyża warszawskiego. Tak zwani obrońcy krzyża nie są już nawet ultrakatolikami, bo to, co robią, sprzeciwiając się decyzjom Kościoła, katolicyzmem, ani żadnym chrześcijaństwem nie może być nazwane. Kościół bodaj sw. Anny jest gorszy od innego, bo w nim nie grzał ławy św. p. Kaczyński, a to już całkowicie eliminuje tę świątynię. Bóg tam gorszy, tego Boga nie wyznawał prezydent, nie do niego się modlił. Taka farsa wynika zesłów owej rozpalonej inkwizytorki tudzież innych nakręconych w tej krzyżowej aferze. Ma więc i Warszawka swój nowy, przeobrażony, wojujący moher i nową przywódczynię, niczym nowa Joannę d`arc od krzyża.
Wstyd na cały świat, w środku europejskiej stolicy władze, Kościół nie mogą dać sobie rady z grupką świrów, którą wystarczyłoby skuc i zamknąc na 48 godzin za zakłócanie porządku publicznego, nastepnie zwinąć krzyz i przenieśc we właściwe miejsce. Ale nie, nowy, miejscowy folklor urasta do rangi sprawy narodowej. To może już łatwiej przenieść stolicę do Krakowa?
Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
