Po kilku dniach nowego regulaminu w Salonie pora może ocenić, co zmiany przyniosły jego użytkownikom. Powiedzmy wprost - niczego dobrego nie przyniosły.
Na czym faktycznie polegała zmiana, ogłoszona przez administrację i przez część (ciekawe, że reprezentujących prawie wyłącznie jedną opcję polityczną) blogerów przyjęta dobrze? Na postawieniu blogerom ultimatum - Wasze teksty pojawią się na stronie głównej jeżeli pozwolicie nam decydować o tym, kto może komentować na waszym blogu. Rzekomo pod pozorem walki z chamstwem, niemniej jak ta walka wygląda widać choćby pod ostatnim, promowanym na SG tekstem gw1990. Ogromna część komentarzy jest obraźliwa dla innych użytkowników, nie mniej jak widać w "salonowej" definicji chamstwa się akurat nie mieści. Nowy regulamin każdego czyni de facto cenzorem, równocześnie prawo do decydowania o tym, kto może nas odwiedzać przekazując wyżej.
Marchewką miała być strona główna, problem jednak w tym, że obecnie strony głównej nie ma. Bo nie jest nią chaotyczna i nieczytelna lista notek i autorów, bez żadnych zajawek tekstu. Taka SG nie pełni po prostu swojej roli - nie promuje tekstów. Dawną funkcję pełni jedynie góra SG, czyli trzy pierwsze zapowiedzi - to nie marchewka, to ochłap. Jak widać SG tak długo była fetyszem dla niektórych blogerów, że administracja przesadnie uwierzyła w jej magię.
Na moim blogu uniemożliwiłem komentowanie trzem osobom, które w moim odczuciu wyjątkowo psuły atmosferę. I jedynie komentarzy tych osób sobie nie życzę. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, by wynajmując komuś mieszkanie, przyjść do niego po trzech latach i powiedzieć mu "od tej pory X, Y i Z nie mogą już Cię odwiedzać. Jeśli zaś chcesz nadal ich zapraszać - ok, ale w takim razie wyłączam ci ciepłą wodę." Po czym i tak zmniejszyć temperaturę wody o 3/4. Mniej więcej tak zachowała się wobec nas administracja.
Po kilku dniach "piwnicy" widzę w niej po pierwsze większość osób, które do tej pory zostawiały u mnie komentarze, po drugie sporą grupę tych blogerów, którzy wnosili do s24 życie i ferment (oczywiście widzę też kilka, z którymi mi kompletnie nie po drodze, ale gdzie takich nie ma?). Jako zwolenników zaś nowej formuły najczęściej tych, którzy w Salonie reprezentowali sposób myślenia, który do swojej promocji blogosfery nie potrzebuje, bowiem i tak ma po swojej stronie prawie wszystkie media. I zachwyconych walką z "chamstwem" partyjnych pałkarzy. Za kilka dni "nadziemna" część Salonu 24 będzie równie różnorodna i odkrywcza jak telewizyjne rozmowy dziennikarzy z czasów Roberta Kwiatkowskiego.
Do tej pory zawsze starałem się przyjmować działania administracji za dobrą monetę. Schodząc do piwnicy chciałbym wierzyć, że do osób odpowiedzialnych za stan Salonu 24 dotrze, że działają na szkodę swojego własnego przedsięwzięcia.
PS. decyzja o zejściu do piwnicy nie dotyczy bloga, który służy wyłącznie do prowadzenia badania naukowego s24, ponieważ jest on przedsięwzięciem całkowicie oddzielnym i nie związanym z moją aktywnością komentatorską. Obecną zaś decyzję podejmuję jako komentator, nie jako badacz, który chcąc nie chcąc powinien zachować należyty dystans do przedmiotu swoich badań. Jednocześnie nie zamierzam wykorzystywać bloga "projekt badawczy" do innych, niż naukowe, celów. Pozdrawiam.
***
najbliższe koncert Spirit of 84:

koncert charytatywny dla chorego na raka Pawełka, to dziś, Warszawa, Dobra Karma + M.O.R.O.N; Posing Dirt; Jesubo

Another Punk Rock Christmas, 19 grudnia, Warszawa, Radio Luxemburg + Dumbs + afterparty: DJ Bigos
Ostróda, 9 stycznia, Młyńskie Koło (koncert w ramach WOŚP)
informacje na temat płyty i sposobów jej zdobycia
można znaleźć tutaj
zapraszam na nasz profil na myspace