Ciągle czekają
Na wieczność
Na sąd
Na trzepotanie skrzydeł białych
Może ich wreszcie ktoś zabierze stąd
Bo to nie dworzec
Nie przystań
Nie port
Fatalne miejsce na mieszkanie
W ogrodzie na powierzchni ziemi
Chcą nas spotykać
Bo żyjemy
Nieważne
Smutni Szarzy Sami
Ale ubrani w piękne ciało
Płaczący prawdziwymi łzami
Na swej podłodze
Niespróchniałej
Oni tam mają sen w koronkach
Obrączki na niedawnych palcach
Różańce wiary i niewiary
Więc wyruszamy do nich niosąc
Wszystko co ziemskie
Jakby się jeszcze mogły przydać -
Srebrne lusterko w dłoni damy
Grzechotka dziecku
Skrzydła ptakom
I nie jesteśmy wcale sprzeczni
Nie jest martwego przeciwnością
Ten który żyje
Inne tematy w dziale Kultura