Chodzę po salach muzeum i potrącam drzwi
Na krzesłach siedzą prządki W ich dłoniach śpi los
Czekam na cud bo może coś mnie zauważy
Może zatrzyma mnie w sobie ten jedyny obraz
Lub przedmiot tak szczególny że odtąd już mój
I czuję zapach kości zwęglonych sprzed wieków
I widzę twarz wezyra w tureckim namiocie
Jest mi smutno że po mnie tylko stare pióro
Nie złote Nie dostojne Nawet nie gołębie
I nie w muzeum W szufladzie zamkniętej na klucz
Muzealny ład świata Początek i koniec
Słychać kroki na schodach Zbliżają się inni
Motyl który w przelocie zamienia się w proch
Trzecia sala na lewo Dziecko którym byłam
Głęboka nisza w dole Tam będę za chwilę
Inne tematy w dziale Kultura