nie wiem jakie objawy miała choroba duszy
inkwizytorów i jasnowłosych czarownic
co robili w upalne popołudnia
oślepieni gorączką trawieni pragnieniem
ile pokuty i wina brzęczących pszczół krzyku sowy
rzeczy dotykalne w zasięgu wysokiej wieży
zamknięte w cienistych ogrodach
nie znaczyły wiele myślę że liczył się
wąski strumyk krwi urwany oddech
i to że ani zostać ani odejść
u mnie od kilku miesięcy trwa cisza
żadnej burzy żadnej nawałnicy
nie przypływają statki nawet pożar
nie chce tknąć cienkiej skóry suchych włosów
herbata i kawa oto wszystko
nie wiem czy są to objawy powrotu do dawnej
nie pamiętanej melancholii czy też znak
starości chłód serca nagły dreszcz
w upalne popołudnie cichy szept
nieobecnych którzy napominają mnie
i przyzywają
Inne tematy w dziale Kultura