Myślę o wierszu, który chcę napisać. Który powinnam napisać. Nie wychodzi. Słowa nie te, przecinki w złym miejscu. Pustka.
Szukam hasła w ulubionym Słowniku Kopalińskiego. Nie ma.
Jest "PUSTY WIECZÓR, PUSTA NOC dawn. spędzone na czuwaniu przy zwłokach nieboszczyka. "
Powiało chłodem. Brrr...
Nie, nie o to przecież chodzi.
Czytam teraz przejmującą "Opowieść dla przyjaciela" Haliny Poświatowskiej.
Ja także mam przyjaciela, dla którego chciałabym swoją opowieść napisać, chociaż nie umieram na serce, jak Poetka. Nie umiem. Nie wiem, czy On by przeczytał, wysłuchał.
Nawet bez tych wątpliwości pióro odmawia posłuszeństwa, klawiatura nie podpowiada nic, papier pokrywa się siateczką, znakami, bazgraniną.
Wydaje mi się, że ten wiersz (o którym myślę) nigdy nie powstanie.
Zresztą - nie musi...
Na świecie tylu jest poetów, powstały już tysiące odpowiednich słów, strof, poematów.
A jednak myślę o wierszu. Nie napiszę go, ale piszę o nim.
Wtedy jestem blisko, bardzo blisko spotkania. Z Przyjacielem...
29.1.2013
Inne tematy w dziale Kultura