Rod Stewart śpiewa o padającym śniegu. A potem dalej i jeszcze. Słucham tych evergreenów
i nie myślę o przeszłości, ani o przyszłości. Jestem w jedynie istniejącym czasie teraźniejszym,
o którym pisał Blaise Pascal. Ściany domu pęknięte, za oknem prawie martwa ulica, ale teraz
jest mój czas, moje pięć minut, a one potrwają tak długo, jak zechcę.
Ci,których kocham są ze mną, a raczej we mnie, słuchamy razem piosenek dobrych
na wszystko. A żeby tego dobra było więcej, jest jeszcze dobra nowina.
Dzielę się tym piątkowym popołudniem z innymi wędrowcami, którzy przysiedli na chwilę
przed wyruszeniem w drogę.
Do gwiazdki na niebie pierwszej i ostatniej.
W stronę niespełniających się marzeń,
ale skoro są - są potrzebne,
żeby wstać rano i przeżyć zwyczajny, a więc cudowny dzień.
A jeszcze herbata turecka tak pachnie...
I Rod Stewart wciąż przywołuje śnieg...
Śniegu nie ma,ale są Święta.
25.12.2015.
Inne tematy w dziale Kultura