Mamy jeszcze w zapasie kilka gramów cukru,
Butelkę zwietrzałej wódki i bochenek chleba.
Mamy siebie. Możemy rozmawiać i płakać,
Ale hasło wymarszu czai się w powietrzu.
Mężczyźni w tym domu nie boją się niczego.
Pełna lęku o nich
Czekam na sygnał,
Czytam obwieszczenia.
Ten strach jest przeczuciem klęski.
Wyciągają płaszcze
I widzą w nich szynele,
I kpią z moich obaw.
Inne tematy w dziale Kultura